Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z…
Od kilku lat jestem sterem, żaglem i okrętem. Szefuję samej sobie, organizuję własną pracę, planuję nowe przepisy, publikacje, spotkania, negocjuję warunki kontraktów z reklamodawcami. Spełniłam swoje marzenie o własnym biznesie oraz możliwości pracy w domu, bez tracenia czasu na dojazdy do biura w godzinach szczytu, w czasie gdy w mieście panują największe korki. Moglibyście pomyśleć, że moja praca mnie nie stresuje i jest lżejsza od snu. Opowiem dziś o tym, jak jest naprawdę, dlaczego nie zawsze utrzymuję stan zen i czemu tak ważna, nie tylko w mojej pracy, jest sztuka nagradzania siebie.
Wpis jest częścią działań przygotowanych we współpracy z marką ASUS, a wszystkie zdjęcia i grafiki wykonałam nowym smartfonem Asus ZenFone3, korzystając z automatycznych funkcji i ustawień oraz firmowych aplikacji do obróbki. Jeśli macie o niego pytania, rozważacie zakup, chcecie wiedzieć więcej o moich wrażeniach – zapraszam do zgłaszania się w komentarzach.
Zajrzyjcie też na blog Mariusza, bo smartfony ZenFone testujemy wspólnie i na pewno zaskoczy Was to, co pokazał mój partner. Wykorzystał opcje ustawień ręcznych i wyczarował piękne efekty :). Niebawem czeka też na Was konkurs z nagrodami, więc śledźcie nas na naszych profilach na Facebooku i Instagramie, żeby go nie przegapić!
Moja codzienna praca
Bywają dni, kiedy w codziennej pracy przy blogu towarzyszy mi luz, ale często jest tak, że pochłania mnie całkowicie gotowanie, fotografowanie i filmowanie, potem montaż… W międzyczasie ktoś musi zrobić zakupy, zaplanować publikacje, odpisać na wiadomości, odpowiedzieć na komentarze, aktualizować profile społecznościowe. I to wszystko robię ja ;). Kiedy do kompletu dochodzi pisanie własnej książki, którą postanowiło się samodzielnie wydać, okazuje się, że wszystkie te czynności, choć przyjemne i związane z zawodem, który sama sobie wybrałam, stają się męczące. Często jest tak, że na odpoczynek pomiędzy różnymi zadaniami mam mało czasu i chodzę niewyspana, a dom, niesprzątany, zaczyna przypominać pole bitwy ;). Jestem chyba najbardziej wymagającym szefem, jakiego kiedykolwiek miałam!
Dlaczego warto się nagradzać
Kiedy nie ma się nad sobą szefa i samodzielnie organizuje swoją pracę, po zakończeniu ważnego projektu lub choćby pewnego etapu, czegoś trudnego, wymagającego, czasem męczącego, musi nastąpić moment pochwały i nagrody. Nagradzać siebie warto, wtedy satysfakcja z efektów własnej pracy jest jeszcze większa. Rośnie motywacja do wykonywania kolejnych zadań. Ale niewielkie nagrody można i warto przyznawać sobie również za drobniejsze czynności, także wtedy, gdy pracuje się na etacie, a zwłaszcza, jeśli naszej pracy nie docenia nikt poza nami samymi. Szef nigdy nie chwali? Trudno, trzeba pochwalić się samodzielnie.
Nagradzanie siebie – moje kroki do osiągnięcia stanu ZEN
1. Kiedy kończę jakiś ważny projekt czy zadanie, wreszcie następuje upragniony moment wypoczynku. Sprzątam mieszkanie, ustawiam wszystko na swoim miejscu i… kupuję sobie coś ładnego. Lubię robić przemyślane zakupy i kupować to, co jest przydatne i będzie służyć przez długi czas. To może być coś do ubrania, biżuteria, kosmetyki, torebka lub buty: typowo kobiece, prawda?
2. Przygotowuję ulubioną potrawę, deser lub wypiek. Kiedy w domu pachnie dobrym jedzeniem, moje myśli odzyskują równowagę. Uwielbiam zapach pieczonego chleba lub ciasta, zwłaszcza gdy unosi się po domu wieczorem, tuż przed snem.
3. Robię sobie wolne, spędzam czas na czytaniu książek, spotykam się z przyjaciółmi, idę do teatru czy kina albo… wyjeżdżam. Relaksuje mnie jazda samochodem, kiedy przed oczami zmienia się krajobraz oraz spędzanie czasu na łonie natury: spacery po lasach i górach lub nadmorskich plażach. Spokój i cisza to moi sprzymierzeńcy po ciężkiej pracy. Podróże są świetną formą nagrody za realizację określonych planów i celów. Pozwalają mi się wyciszyć i zebrać nowe pomysły na przyszłość.
Razem z Mariuszem wybraliśmy się kilka dni temu nad morze. On przyjechał autobusem z Warszawy, ja pokonałam trasę samochodem, z Wrocławia. Spotkaliśmy się na dworcu w Gdańsku i pojechaliśmy spędzić wieczór w Sopocie.
Film zamieszczony przez użytkownika DOROTA.iN (@dorotakaminska)
Przespacerowaliśmy się do Baru Przystań na zupę rybną i grzane wino, a nazajutrz, z samego rana, wyruszyliśmy do Łeby, zatrzymując się na chwilę na molo w Gdyni Orłowie.
Zamiast gotowania w domu, w nagrodę dla samej siebie wychodzę czasem do restauracji. To bardzo przyjemne, kiedy ktoś inny podaje mi smaczny posiłek. Kiedy dotarliśmy do Łeby, obowiązkowo wybraliśmy się na smażoną rybę.
Przez dwa dni w Łebie spacerowaliśmy po plażach i wydmach. Nie mogliśmy sobie odmówić wycieczki do Słowińskiego Parku Narodowego. Wydma Łącka pierwszego dnia spowiła się chmurami, ale w ostatni dzień pobytu nad morzem żegnała nas przepięknym słońcem i brakiem turystów. W sezonie potrafi odwiedzić ją 8 tysięcy turystów jednego dnia. Wczoraj, przez dwie godziny, do południa, byliśmy tam zupełnie sami. Polecam Bałtyk poza sezonem!
To właśnie jest mój sposób na osiągnięcie stanu ZEN oraz metoda nagradzania samej siebie. Piękno, odpoczynek, małe upominki i towarzystwo najbliższej osoby.
4. Jako dodatkowy, czwarty krok, robię coś dobrego dla innych. Pomagam rodzinie lub przyjaciołom, albo nieznajomym. Czasami wspieram finansowo potrzebujących, innym razem idę oddać krew. W czasie zapracowania często się o tym zapomina, każdy jest zabiegany. Kiedy przychodzi moment na oddech i wolny czas, warto przypomnieć sobie o innych i o tym, że dobro powraca :).
Na koniec chciałabym wspomnieć, że w osiąganiu stanu ZEN komputery, telewizory i smartfony mają jeszcze jedną, szczególnie przydatną funkcję: kiedy zbierzemy już piękne wspomnienia na filmach i zdjęciach, urządzenia elektroniczne można wyłączyć i spojrzeć na otaczający nas, piękny świat. Co Wy na to?
Ciekawa jestem, czy zgadzacie się, że trzeba i warto się nagradzać. Jakie są Wasze sposoby i za co się nagradzacie? Czekam na Wasze komentarze :).
Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z filmami wideo. Jestem autorką książki „Superfood po polsku”, a moje ukochane miasto, w którym mieszkam, to Wrocław :). Uwielbiam gotować i karmić siebie i innych, kiedyś moim hobby było pieczenie serników, a potem „wkręciłam się” w odchudzanie… posiłków ;). Od ładnych paru lat doradzam, jak jeść smacznie i zdrowo (da się!), żeby dobrze się czuć, mieć mnóstwo uśmiechu i energii oraz miło spędzać czas, nie tylko w kuchni.| Więcej o mnie
Mam podobne podejście!