fbpx
Czytasz właśnie
Święta pachnące kawą – konkurs z ekspresem do kawy Siemens EQ.6

Święta pachnące kawą – konkurs z ekspresem do kawy Siemens EQ.6

Ekspres ciśnieniowy do kawy Siemens EQ.6
Jeszcze nikt nie ocenił. Może Ty zaczniesz? Na końcu wpisu możesz przyznać gwiazdki.

Moje ulubione poranki, za którymi tęsknię, kiedy podróżuję i jestem daleko od domu: zapach świeżo zaparzonej kawy i ja, w szarej bluzie z kapturem i grubych skarpetkach na nogach, sunąca leniwie w stronę ekspresu, który wcześniej nastawiłam, przechodząc powoli z sypialni do łazienki, zahaczając po drodze o kuchnię. Uwielbiam te niespieszne chwile, kiedy zabieram ze sobą kawę do łóżka, przykrywam się kołdrą, a na kolanach trzymam komputer i zaczynam swój dzień pracy. Dopijam ostatni łyk i łyżeczką zjadam resztki pianki z mojego ulubionego mleka kokosowego: to mój mały, prywatny luksus, na który pozwalam sobie wiedząc, że dookoła nie ma nikogo, kto mógłby uznać to za brak podstawowej wiedzy o dobrych manierach.

Ekspres ciśnieniowy do kawy Siemens EQ.6
Ekspres ciśnieniowy do kawy Siemens EQ.6

Moje niespieszne, kawowe poranki to nieodłączny element pracy. Kiedy dopiję kawę i skończę odpowiadać na komentarze, a na blogu jest opublikowany kolejny wpis i film, szykuję się do pracy przed kamerą w mojej kuchni. Dzień z życia blogera to czasem odrobina spokoju i tworzenie wpisów, zdjęć i filmów we własnym domu, a innym razem pośpiech, pobudki o świcie, wyjazdy, spotkania, konferencje i sesje fotograficzne.

Dziś zabieram Was na plan zdjęciowy i mam też niespodziankę: na końcu tego wpisu ogłaszam konkurs, w którym możecie wygrać piękny i stylowy, wysokiej jakości ekspres ciśnieniowy do kawy Siemens EQ.6, o wartości 4 000 zł! Przez cały grudzień na blogu będziecie mogli śledzić materiały związane z tym urządzeniem, z którego sama korzystam od kilku tygodni, wypijając po kilka kubków różnego rodzaju kawy dziennie. Będzie szczegółowa recenzja, trochę fotografii z sesji zdjęciowej, materiał o różnych rodzajach kawy – a to wszystko również w formie wideo.

Piękne wnętrza były tłem naszych stylizacji kawowych
Piękne wnętrza były tłem naszych stylizacji kawowych
Wspólnie z fotografem i ekipą ustalamy czy efekt jest zadowalający ;)
Wspólnie z fotografem i ekipą ustalamy czy efekt jest zadowalający 😉
Tego samego dnia odbyły się dwie sesje do kalendarza Siemens - moja i Łukasza z CzasGentlemanow.pl
Tego samego dnia odbyły się dwie sesje do kalendarza Siemens – moja i Łukasza z CzasGentlemanow.pl
W trakcie zdjęć w dwóch stylizacjach kawowych
W trakcie zdjęć w dwóch stylizacjach kawowych – to właśnie te pomysły i wykonane według nich zdjęcia przejdą do kalendarza
Kilka przerw, trochę kombinowania i liczne próby przygotowania ładnych ujęć
Kilka przerw, trochę kombinowania i liczne próby przygotowania ładnych ujęć

Odkąd sięgam pamięcią, z miejscami i wydarzeniami kojarzą mi się obrazy i zapachy. Suszone grzyby i przygotowywanie farszu na uszka z mamą i babcią… woń drożdżowego ciasta wyjmowanego prosto z pieca, kiedy druga babcia jeszcze gotowała i piekła na kuchni węglowej… kawiarniany zapach we wrocławskiej lodziarni „U Zbyszka” w latach osiemdziesiątych czy aromatyczne, grzane wino pite w Krakowie podczas wycieczki klasowej w liceum.

Z zapachem kawy kojarzą mi się rodzinne spotkania, kiedy siada się przy stole w kuchni lub jadalni, a na stole, obok filiżanek z kawą, ląduje smaczne ciasto. Czas świąteczny to właśnie czas takich spotkań i wręczania sobie prezentów – nie tylko tych kawowych, choć kawa, ziarnista, pachnąca, jest częstym dodatkiem do prezentów w naszej rodzinie. Na choince wiszą cukierki i pierniczki, udekorowane kolorowym lukrem. Kuchnia pachnie grzybami, a na stole leżą pomarańcze. W salonie unosi się zapach przypraw piernikowych: imbiru, goździków, cynamonu. Zapakowane w kolorowy papier, pod choinką, czekają prezenty. W filiżankach lub ulubionych kubkach pachnie kawa. Do domu powoli przyjeżdżają kolejni goście. Czasem zmarznięci, rozgrzewając dłonie, przychodzą prosto z przedpokoju do kuchni, żeby napić się czegoś ciepłego. To będą kolejne, piękne Święta!

Konkurs i ekspres do kawy Siemens EQ.6 do wygrania

Ekspres ciśnieniowy Siemens EQ.6 - nagroda o wartości 4 000 zł w konkursie
Ekspres ciśnieniowy Siemens EQ.6 – nagroda o wartości 4 000 zł w konkursie

Mam dla Was proste zadanie konkursowe i gorąco zachęcam do udziału, bo jeśli marzyliście o nowym ekspresie do kawy, z wbudowanym młynkiem i spieniaczem do mleka, który będzie parzyć Wam kawę w Nowym Roku, to takie marzenie może się teraz spełnić! Odpowiedzcie mi w komentarzach, jak wyglądają Wasze Święta pachnące kawą: możecie przysyłać zdjęcia, rysunki, linki do nagranych samodzielnie filmików lub po prostu barwnie opisać wszystko słowami.

Zobacz też
Grillowany kurczak na szpinaku

Na Wasze zgłoszenia czekam do 2 stycznia 2015 roku. Kilka dni później, 9 stycznia, opublikuję na blogu, w osobnym wpisie, informację o tym, kto wygrał ekspres ciśnieniowy Siemens EQ.6. Dodatkowo 100 osobom przyznam wyróżnienia, które zostaną nagrodzone kalendarzami na Nowy Rok. To limitowana edycja, w której znajdą się nasze zdjęcia ze wspomnianej już sesji zdjęciowej, w której udział wzięliśmy razem z Łukaszem, Andrzejem i Olą – zajrzyjcie koniecznie na ich blogi, bo nagrodę w postaci ekspresu Siemens o wartości 4 000 zł będzie można wygrać nie tylko u mnie!

Macie sporo czasu :). Czekam na Wasze zgłoszenia!

Udział w konkursie oznacza akceptację regulaminu.

Podoba Ci się? Oceń lub zostaw komentarz 🙂

368 komentarzy
  • Witam! Mam pytanko jestem zainteresowany kupnem ekspresu do kawy siemens eq6 tylko nie wiem ktora serie wybrac 300 czy ,700? Czym one sie roznia i ktory bu Pani polecila? Pozdrawiam

  • Witam Pani Doroto
    próbowałam się z Panią skontaktować ale niestety z jakiegoś powodu mój mail nie dotarł do odbiorcy. (dostałam takie powiadomienie na skrzynkę). Proszę mi potwierdzić czy to ja jestem wśród półfinalistów. Jestem autorką wierszyka:
    Zapach gorącej kawy,
    przytulny domowy kąt,
    obecność bliskiej osoby,
    to właśnie Magia Świąt!

    Serdecznie pozdrawiam:)

    • Dzień dobry, nie mogę tego już niestety sprawdzić, bo w tamtym konkursie komentarze były dodawane jeszcze według poprzedniego standardu. Jeśli zgłoszenie było nagrodzone, znalazło się potem na liście zwycięzców, a ja przypominałam się potem każdemu, odpisując na jego konkursowy komentarz.

      • Rozumiem i dziękuję za odpowiedź. Chociaż Pani tego nie potwierdziła to na niemal 100 % jestem przekonana, że chodziło o mnie. Pozostaje mi satysfakcja i czuję się zmotywowana do udziału w kolejnych konkursach :). Serdecznie pozdrawiam:)

  • Jest mróz a śniegu po pachy. Wyjść się nie chce z domu! Ale są święta, a ja mam dość spotkań z trajkoczącą rodziną i opasłymi od jedzenia brzuchami. Zostaję u siebie- też chcę mieć chwilę odpoczynku, spokoju, coś dla siebie. Choinka gra światełkami, siadam i marzę…o życiu, o dzieciach, o wygłupach… W takich momentach idę do kuchni i robię sobie kawę- wtedy dosłownie staję na nogi- bo moja rozpuszczalna kawa, z mlekiem z lodówki, nie pozwala by święta pachniały kawą 🙁
    Jeśli nie chcecie bym każdego dnia przeżywała taki koszmar, a święta w smacznym towarzystwie kawy z puszystym mleczkiem były realnym dopełnieniem radości i prawdziwie pachnących świąt- to poproszę o ekspres! 🙂

    • oooo tak… było tak dobre, że chwilę po zrobieniu filmiku, teściowa zamówiła taką samą „:p i też w wielkim kubku (a Ona zawsze pije kawę w filiżance „;p)

  • Moje święta pachną kawą, ponieważ kawę pije i uwielbia cała moja rodzina, to od niej zaczynamy dzień, jest wyśmienita, z odrobiną mleka i cukru, z delikatną pianką, tak nam smakuje najbardziej. Kawa przypomina mi długie, ciepłe wieczory przy stole z najbliższymi, do tego zapach świeżo upieczonego ciasta i miła atmosfera, tworzona przez bliskich

  • Hiii, moje święta nie pachną kawą, ponieważ nie dostałem od was tego ekspresu. Padam z braku kofeiny w organiźnie. Mam nadzieje, że następne święta będą inne. P.S. na polepszenie samopoczucia palą świece kawową.

  • Moje Święta pachnące kawą to takie, które mogę spędzić wraz z moją ukachaną osobą, w towarzystwie świetnego gościa jaką jest kawa.
    Wspaniałego roku dla wszystkich!

  • Wreszcie nadszedł ten czas: Zapach cynamonu, migdałów, pomarańczy, świeżo upieczonych pierników i makowca rozchodzi się po świątecznie przystrojonym domu. Nadchodzi najpiękniejsze ze wszystkich świąt – Boże
    Narodzenie. Z wielką radością kupuję prezenty i cieszę się chwilami spokoju, które mimo codziennego pośpiechu powoli nadchodzą. Ciepło ubrani idziemy na Bożonarodzeniowy spacer, cieszymy się pięknie
    przystrojonym krajobrazem i bardzo szczególną ciszą. Wracamy do świątecznie udekorowanego domu i spędzamy miło czas w rodzinnym gronie. Na to święto przygotowuję przepyszne potrawy i zapraszam rodzinę. Dzięki ekspresowi do kawy Siemens EQ.6 poradzę sobie z kawą dla moich najbliższych i będę całkowicie w swoim kuchennym żywiole. Moja świąteczna kawa pachnie cynamonem, migdałami i pomarańczami, a dla chętnych podaję ją z dodatkiem domowego likiery Baileys. Świąteczna kawa smakuje najlepiej podana w eleganckiej porcelanowej filiżance, obowiązkowo z dodatkiem dużej ilości dobrze spienionego mleka i posypana cynamonem. Aromat świątecznej kawy rozpływający się po domu wprowadza baśniowo – nostalgiczną atmosferę. Spędzamy teraz miło czas przed kominkiem , pijąc aromatyczną kawę i w spokoju czytając dzieciom stare bajki. I czy jest coś milszego w te mroźne zimowe Świąteczne Dni niż piękna choinka, rodzinna ciepła atmosfera, pachnąca aromatyczna kawa i błogi relaks? Święta się kończą i ….Ten ekspres jest zdecydowanie zbyt piękny, aby tak po prostu stał na kuchennej półce. Cudownie smakuje każda kawa w nim przygotowana. Korzystam z niego na co dzień. Patrząc na ten cudowny, elegancki ekspres rozpływam się w zachwytach i
    …..marzę. Nowoczesne forma i klasyczna elegancja to to, co bardzo lubię i nie tylko świąteczna kawa przygotowana z jego udziałem pysznie smakuje.
    Pozdrawiam
    Aneta
    [email protected]

  • Zapach świąt…

    Mandarynki, pomarańcze- kiedy miałam 5 lat tym właśnie pachniały święta. Orzeźwiający cytrusowy zapach, lato zamknięte w pomarańczowej skórce- tak nie pasujące do naszej polskiej zimy, a jednocześnie tak idealne na mroźne wieczory przy choince.
    Gdy miałam dziesięć lat święta pachniały palonym cukrem. Palony cukier jako sekretny składnik zalewy do ryby… na święta zawsze opiekana ryba, śledzie w occie smakują inacze, wyjątkowo.
    Piętnastolatce Święta pachniały pastą do podłóg i choinką. Idealnie posprzątany dom, choinka kolorowa, ubierana w wigilię.
    Zapach kompotu z suszu… aaaach- tak znienawidzony za młodu dwudziestolatce już nie przeszkadza. Ba! nawet ma w sobie coś świątecznego.
    Mając lat 25 święta pachniały już inaczej… Te same potrawy, ta sama choinka, nawet pasta do podłóg ta sama, ale coś się zmieniło. Pierwsze święta z własną rodziną, z moim Księciem, z małą księżniczką. Święta pachniały piernikami, ciastem czekoladowym.
    Teraz mam lat trzydzieści. Święta dalej pachną mandarynkami, w pokoju stoi choinka zielona. Sama gotuję kompot z suszonych owoców, córka dekoruje pierniczki w ręce trzymając lizak zrobiony przeze mnie przy rozpuszczaniu cukru. Dom pachnie czystością. Mąż właśnie wrócił ze spaceru z drugą księżniczką. Czas na kawę. Czas na nowe wspomnienia. Święta teraz też pachną kawą. Zapachy to wspaniałe wspkmnienia…

  • A tu ziarenko za ziarenkiem w świątecznym pochodzie. Święta pracowite, trzeba było wszystkim dogodzić i ziarenka sprawiły się najlepiej, jak tylko umiały. Z nadzieją w swych kawowych oczętach zajrzały pod choinkę. Ale tam go nie było… Czekają nań tak już od kilku kawowych pokoleń. Aleziarenka są cierpliwe. Miękkie w kształcie, z zapachem który trwa jeszcze długo, gdy one same już przeminą. Kwintesencja świąt, dopełnienie atmosfery, poezja smaku. Uwielbiam.

  • To święta gdy czując zapach choinki, mandarynek, karpia, wypieków wiesz że to i tak zapach kawy będzie górował przy rodzinnych rozmowach 🙂

  • Ten Świąteczny czas z filiżanką pachnącej kawy, pełen miłości spędzony w gronie moich najbliższych to coś co jest dla mnie najważniejsze.

    Kawa zawsze smakuje najlepiej przy wtórze nastrojowej muzyki i kawowego torciku.

  • Moje święta kawą pachniały,
    Wszystkich wkoło jej zapachem zachwycały.
    Przy zielonej choince aromat kawy się unosił
    I całą rodzinę do siebie prosił.
    Bez niej nie ma klimatu świątecznego,
    Wystarczy wypić łyczek napoju tego,
    By poczuć magię świąt przy choince,
    Polecam ją zawsze mojej rodzince.
    Kiedy sernik na stole pojawił się zapowiedziany,
    Potem makowiec, keks i piernik ukochany,
    Kawa do niego na stole już była
    I zaczęła się świąteczna chwila.
    Goście się nią delektowali,
    To przy niej o wszystkim rozmawiali.
    To ona samopoczucie poprawia doskonale,
    Dlatego w święta piłam ją stale.
    I oprzeć jej nie mogłam się i nie chciałam,
    Bo dzięki wypiekom i pachnącej kawie
    święta aromatyczne miałam.

  • Przed świętami i w święta o kawie zawsze pamiętam.
    Kawa jest wtedy, gdy zaczyna się wielkie sprzątanie,
    Pakowanie prezentów, choinki ubieranie…
    I nocą kiedy czekam jak sernik się upiecze,
    I w święta – powiem najprościej- jest kawa – jest uśmiech gości !
    Uwielbiam espresso, małą czarną i late,
    Stres odpędzam, godzę się przy niej z bratem,
    Męża pocieszam kawą, gdy zniżkę ma formy
    I nie życzę sobie żadnej kawowej reformy.!!!

  • Kot Sherlock był wysoce zdegustowany ostatnimi sprawami. Zaginięcie sera w sklepie samoobsługowym okazało się po prostu banałem, brak mleka w misce kotki – sąsiadki zwykłym niedopatrzeniem, a bałagan w kuwecie to była po prostu wina kota Watsona, który wprowadził swoje wojskowe zwyczaje do przyzwoitego, lordowskiego, kociego domu.
    Tu trzeba było sprawy!
    Sherlock nie znosił nieróbstwa, kręcił się to tu to tam, podrapując od czasu do czasu dywan czy framugę w niemej kociej złości.
    Nagle, zaniepokojony dłuższą ciszą, zajrzał do pokoju obok. Pozwalał tam mieszkać jednemu człowiekowi. Przyzwoity kot powinien mieć w sobie tyle miłosierdzia, by zapewnić byt jakiemuś człowiekowi. Oni zawsze umieli się odwdzięczyć. Ten co prawda umiał średnio, bo bardzo szybko sprowadził drugiego człowieka. O tym małym, piszczącym, trzecim nawet nie wspominając, choć było to przynajmniej bezczelne.
    Człowiek jednak zachowywał się inaczej niż zwykle. Zamiast krzątać się, myć kocie miski, nastawiać muzykę, pogrywać na pianinie, czytać książki, czyli robić to, co człowiekowi przynależne, ten siedział nieruchomo. Otoczenie też się zmieniło. Przytargał jakiś zielony, śmierdzący żywicą krzak. Zawiesił kolorowe i błyszczące ozdoby… Sherlock początkowo nawet się ucieszył, ale po trzeciej zbitej zabawce (czyż nie o to chodziło???) zrozumiał, że nie tego odeń oczekiwano. Jako angielski kot miał w genach owe „oczekiwania”, bo co klasa, to klasa!
    Ale teraz coś było nie tak. Małe spało. Drugi człowiek zamknął się z Watsonem w pokoju i krzyczał tylko coś o wstążeczkach, i że „nie kradnij!”… Żenujące po prostu, taka niesubtelna ewangelizacja, phi!
    Kot Sherlock przeciągnął się i poszedł zlustrować sytuację pierwszego człowieka. Człowiek siedział, w dłoni trzymał filizankę, miał zamknięte oczy i nosem wciągał potwietrze.
    Absolutnie dziwne – pomyślał Sherlock i profilaktycznie wskoczył na tę samą kanapę. Po paru minutach człowiek powoli zaczerpnął łyk z kubka, westchnął i odstawił go na chwilę na ławę… Nadal siedział na kanapie nie otwierając oczu…

    To był moment dla Sherlocka. Nic to! Nie miał czasu czekać na żadne nakazy, kot komisarz Lestrade był nieobecny, Watson spał na sofie w swoim pokoju. Trzeba było DZIAŁAĆ! Powoli, na palcach Sherlock wskoczył więc na kawę i zbliżył swój koci nos do filiżanki. Zapach. Mocny. Inny. Na pewno nie pachniało ani myszami, ani serem… Gdzieś zza ciemnej strony mocy wydobywał się jednak lekki zapach mleczka…
    – Mhhhmmmm, dwuprocentowe – zamruczał koci detektyw.
    Ale to było za malo, jak na przyzwoite badanie detektywistyczne. Ponieważ walizka z odczynnikami jeszcze nie wróciła, Sherlock zdecydował się na badanie organoleptyczne. Powoli odsunął wąsy, zbliżył się do filiżanki i delikatnie – jednak wolał uniknąć otrucia (Watson mógłby tego nawet nie dostrzec…) zanurzył język w płynie…

    To, co się potem działo nie należało do najprzyjemniejszych kocich doświadczeń. Płyn był gorący, więc na różowym kocim języczku pojawiły się bąble. Tak, to było pierwsze NIE TAK. Człowiek na pewno też nabawił się bąbli. Ale trzeba było badać dalej. Zjeżona już sierść podniosła się jeszcze bardziej. To coś było gorzkie. Fuj, tfu, brrrrrr…. Przyzwoity kot nie tknie niczego takiego nigdy!!!
    No i mleko dwa procent??? Sherlock Holmes – jak nie lord – splunął z pogardą. Śmietanka trzydziestka szóstka. Kocie minimum. Ale to? Popłuczyny…
    Wniosek był jeden. Człowiek się otruł. Nic innego nie przychodziło kotu do głowy. Zachowanie wysoce niestosowne, bo takich traum kot nie powinien doświadczać, ale… W ramach zemsty machnął ogonem, tak, że filiżanka miękko spadła na dywan, a kawa ciepłobrązową plamą zaczęła weń wsiąkać.

    W tej samej chwili otworzyły się drzwi od pokoju i wszedł drugi człowiek.
    Człowiek nr 1 nagle otworzył oczy, więc sierść detektywa znów zaczęła przypominać jeża, a ogon szczotkę do butelek…
    – Tak kochanie – powiedział człowiek. – Piję tę kawę którą kupiłaś. Jest doskonała! Jest tak dobra, że Sherlock zdecydował się do niej dobrać i własnie wylał ją na podłogę… A idź stąd sio, wstrętne kocisko, wynocha!!!

    Kot podniósł ogon i dumnie uniósł głowę.
    I poprzysiągł nigdy, ale to już nigdy nie przejmować się żadnym człowiekiem.
    – Kawa, phi… – mruknął…

    A potem zaczęły się nasze pierwsze święta. Wspólne 🙂 I też pachniały kawą. I wanilią. I miłością. A Sherlock był nadal obrażony 🙂 No i na białym dywanie powstała wielka plama w kolorze latte. Gościom mówimy, że dywan nazywa się Kandinsky.

  • Ponad 8 godzin temu dodałam komentarz, ale wciąż jest nie zaakceptowany i niewidoczny na stronie. Mogłabyś sprawdzić, czy wszystko jest OK, czy mam go dodać jeszcze raz?:) Dzięki z góry!

    • Ja mam ten sam problem. Zdążyłam już z nerwów dodać swój komentarz 3 razy, ale nadal nie widać żadnego, a za pół godziny koniec konkursu 🙁

  • Mój przepis na idealną, świąteczną kawę
    rozpoczyna się wówczas gdy po prostu na chwilę się zatrzymam w wirażu codziennych spraw, a takim momentem jest tym bardziej cały Bożonarodzeniowy czas. Kawa zrobiona
    byle jak, wypita byle gdzie, z byle kim i byle jak, niestety nie
    smakuje. To tylko dawka kofeiny, nic poza tym. Natomiast świąteczna kawa
    to szereg kroków, które tworzą ją tą niepowtarzalną. Dla mnie
    przygotowywanie jej to cała ceremonia. Najpierw szukam dobrego
    jakościowo surowca, by osiągnąć jak najlepszy efekt końcowy.
    Ziarna miele w młynku, tak by otrzymać jak najdrobniejszą teksturę.
    Tak przygotowaną mieszam z cynamonem, imbirem i aromatem
    pomarańczowym. Następnie ugniatam mocno w kafetierze i upajam się
    momentem, kiedy to kafetiera napełnia się trunkiem i wydziela
    piękny aromat, nie mający sobie równych. Nie ma lepszej aromaterapii. Tak przygotowane espresso
    wlewam do ulubionego kubka i dopełniam wodą. Gdy
    mam ochotę na trochę słodyczy to dodaję odrobinę cukru
    trzcinowego oraz spienione mleko, choć tym razem po niekończących się, słodkich wojażach wybrałam wersję bardziej wyrafinowaną w smaku. Od tego momentu delektuję się smakiem mojego ożywczego
    napoju. To jest mój mały, własny luksus.
    To jest mój czas dla siebie, za którym tęsknię, gdy wyjeżdżam z domu.
    Mimo, iż w towarzystwie bliskich mi osób smakuje wybornie to jednak
    prostota chwili, gdy jestem tylko ja i mój ulubiony kubek kawy nie
    ma sobie równych. To nie tylko zwykłe picie kawy, to czas
    wyciszenia, przemyśleń, przewartościowania różnych rzeczy. To
    docenienie ciszy, podczas której odkrywam każdego dnia siebie samą po raz kolejny, podobnie jak Boża Dziecina, która rodzi się we mnie każdego dnia na nowo. To moje małe-wielkie święto.

  • Czując świąteczno-kawową atmosferę nawet mój pies wykazuje ludzkie zainteresowania 🙂 Ulubiona lektura – folwark zwierzęcy!

  • O Świętach (cie)kawie

    Grudniowo, chmurnie, deszczowo
    nikt nie wie czy jesień czy zima
    a jednak ciągle na nowo
    świąteczny dreszczyk nas trzyma

    Zakupy, bieganie, sprzątanie
    czy relaks czy stres to – nikt nie wie
    a jednak, panowie i panie
    każdy jest w wielkiej potrzebie

    Świerk, jodła czy sosny aromat
    zagoszczą w ten wieczór w mieszkaniu?
    czy karpik – odwieczny aksjomat
    pomoże nam w świętowaniu?

    Niech każdy to zapamięta
    kto snuje się wciąż niemrawy
    nie będzie dobrze w te Święta
    bez dobrej, prawdziwej kawy!

    I niech cię nie podkusi
    by rozpuszczalną pić breję
    dziś przynieś papie, mamusi
    w filiżaneczce nadzieję

    Na Nowy Rok pełen wrażeń
    piękny, cudowny, ciekawy
    pełen spełnionych marzeń
    oraz z ekspresu kawy

    To jest recepta nie tylko
    na święta pełne ekscesów
    to jest też przepis na życie
    kawa gwarancją sukcesów

  • Gdy dzień przed Wigilią idę spać,

    już głód kawowy zaczyna mnie ssać!

    Szybko zasypiam, w mig rano wstaję,

    pędzę do kuchni i kawkę zapodaję!

    Gdy czuję aromat małej czarnej w pełni

    już wiem, że smak jej me doznania spełni,

    a jej aromat w klimat świąt przepełni :).

    Z mlekiem, bez mleka, z pianką, bez pianki –

    w każdym wydaniu spełnia moje zachcianki!

    Kawa, kawusia, kawunia, kaweczka –

    i już uśmiechnięta moja mordeczka!

    I śledź niepotrzebny i uszka nie kuszą,

    bo ja się zachwycam wciąż swoją kawusią!

    Post mi nie straszny i głodowanie,

    gdy kaweczki pysznej zaczynam przygotowanie!

  • Okres Swiat oprocz magicznej atmosfery kojarzy mi sie rowniez z czasem wielkiej gonitwy , szalem zakupowym i wielkimi przygotowaniami ; ) Zawsze w tym czasie staram sie znalesc orobinke czasu tylko dla siebie . Pije sobie wtedy pyszna kawe , a fusy wykorzystuje do poprawienia wygladu mojej skory! Efekt rewelacyjny 😉 polecam kazdemu kto kocha smak i zapach kawy 😉

  • Kubeczek, który dostałam w te Święta od mojego cudownego Ukochanego sprawia, że jeszcze przyjemniej pije mi się kawę. To jest magiczny kubek 🙂
    Po lewej jeszcze pusty kubek, po prawej kubeczek wypełniony gorącą pyszną kawą z mlekiem… takie Święta to ja uwielbiam 🙂

  • Magia
    świąt to rodzina, wspólne spotkanie wszystkich pokoleń, to stół
    zastawiony potrawami prosto z serca i radość dziecka, tak szczera i
    wielka, że i dorośli przez chwilę znów wierzą w Świętego Mikołaja.
    Nasze święta pachnące kawą to właśnie takie długie godziny biesiadowania, rozmów, śmiechów wspomnień. Bez niej nie wiem czy dalibyśmy radę rześko świętować do północy, rozdzielając uwagę między każdego członka rodzina, a rozbrykanego malca wciąż chętnego do zabawy, który jako jedyny kawy nie potrzebuje. On jest chyba na baterie 😉

  • Siedzę wciśnięta w róg kanapy. Jestem tak zmęczona, że nie mam siły iść spać.
    „Wśród nocnej ciszy…”. Radio cicho gra. Białe lampki migoczą między zielonymi gałązkami choinki. Na stole biały obrus, na środku talerzyk a na nim reszta opłatka. Już po Wigilii.

    Był barszcz, były uszka, pierogi, karp, były śledzie, kompot z suszu. Tradycja.

    W kredensie stoją na baczność naczynia, sztućce w szufladzie równiutko ułożone – czekają na jutro, aby ponownie rozgościć się na stole. Dom lśni.

    Boże Narodzenie. Goście.

    Indyk. Tak, będzie indyk nadziany kaszą i jabłkami . Złocisty, pachnący korzennymi przyprawami.
    Wino. Będą pierniki, makowiec, keks i kawa, świeżo zmielona i zaparzona. Jej zapach wypełni dom…

    Wśród nocnej ciszy siedzę wciśnięta w róg kanapy, popijam kawę małymi łykami, próbując znaleźć siły na jutro…

  • W te święta udało mi się zebrać moich najbliższych u mnie, z dala od gwaru miasta. By sprostać wytrawnym gustom smakowym babć i dziadków codziennie pracowałem nad potrawami. O świcie spowity oparami wielbionej przeze mnie kawy Robusta (kofeinowy narkotyk) skrzętnie lepiłem uszka, by wieczorem znaleźć się przy piekarniku, w którym dojrzewa ciasto. Wyczekiwanego wieczoru, ku mej uciesze zjawili się wszyscy mimo dzielących nas w ciągu roku odległości. Tego roku udało się nam w komplecie zasiąść przy jednym stole i spędzić prawdziwie rodzinne święta. Pełna, wesoła chata : )

  • Zimny poranek, wstaliśmy dziś z mężem wcześniej by choć raz na jakiś czas zjeść śniadanie tylko w swoim towarzystwie. Nim dzieci się zerwą i napełnią dom swym śmiechem, wołaniem o śniadanie, marudzeniem, milionem pytań wymagających odpowiedzi na już.
    Gorące tost parzą palce, jemy je z masłem ucinanym wprost z kostki, mąż zaparzył kawę mocną, taką jak tylko on pije. Ja dolewam do niej mleka, on dodaje łyżkę spadziowego miodu, ciężki aromatyczny napój nabiera niespotykanego zapachu i konsystencji. Pijemy powoli ciesząc się ciszą świątecznego domu, pachnącą choinką, lekkim zapachem karpia z wczorajszej wigilii i delikatnym szmerem bosych stup skradających się po cichu, aby nas zaskoczyć.

  • Moje Święta to…
    karp, śledź, pierogi, uszka, barszcz, sałatka,
    pierniczki, sernik, makowiec, choinka….
    gdzie są światełka…? jeju jeszcze bombki..
    gdzie są bombki..są, super, nie no, nie jest ze mną tak
    źle. Aha, jeszcze prezenty…gdzie jest lista prezentów..
    znalazłam! Zakupy teraz…. korek, brak parkingu, wracam… niech to…
    zarysowany samochód! STOP

    Czuję go, to jest to …teraz nic nie jest ważniejsze, tylko on..
    ten ZAPACH przyciągający jak magnez, muszę muszę…
    do niego dotrzeć TERAZ!
    zniewalający, odurzający zapach KAWY! dotarłam..
    zaparzam…rozsiadam się wygodnie…delektuję się…
    najpierw zapach…………..potem pierwszy łyk….drugi..
    eeeeee nie jest tak źle.. zdążę z wszystkim…..
    keep calm and drink your coffee… mówię sobie…
    i wszystko staje się łatwiejsze…. niech te Święta..
    będą chwilami takie jak ta .przySTOPuję…zatrzymam się…
    wypiję swoją ulubioną „małą czarną” ….w spokoju…
    z bliskimi…. przegryzając przypalonego makowca….
    a co tam…to nie jest najważniejsze…. ważne są TE chwile….
    z TYM odurzającym zapachem kawy w tle…

  • Może mój wpis będzie nietypowy. Każdy zachwala swoją kawę, ja niestey nie mam takich doznań. Zwykła kawa parzona, czy rozpuszczalna, nie ma ani smaku, ani aromatu. Marzeniem moim jest ekspres ciśnieniowy, by móc przeżywać doznania jakich nigdy nie przeżywałam. Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku 😉
    Życzę powodzenia pozostałym, bo wpisy są niesamowite 😉

  • O tym jak KAWA uratowała święta

    Wigilia tuż tuż, już prawie słychać łamanie opłatka
    i śpiew kolędników, święta czuć w powietrzu, sielankowy nastrój jednak pęka
    niczym bańka mydlana, gdy wracam na ziemię, a właściwie do mojego domu,
    przypominającego obraz po bitwie. 48 godzin do wigilii, rozpoczyna się
    prawdziwa walka z czasem. Uzbrojona
    w odkurzacz, miotłę, wszelkiej maści płyny i inne bliżej nieokreślone
    przedmioty rozpoczynam sprzątanie, mam broń i nie zawaham się jej użyć. Pięć długich
    jak mur chiński godzin później, wszystko lśni jak w reklamie środków do
    czyszczenia powierzchni. Ja nie mam siły, a w garnkach można się przeglądać –
    jedzenia brak. Marzę tylko o tym, żeby położyć się spać. Cóż, gdy rodzina
    przyjdzie, co prawda nie będziemy jedli, ale przynajmniej posiedzimy w czystym
    domu. Nie poddaję się jednak tak szybko i zaparzam kawę. Chwila wytchnienia,
    tylko ja i ONA, wiem, że gdyby mogła powiedziałaby ,,niech moc będzie z Tobą” bo tak właśnie się czuję – nagły przypływ energii. Wracam do gry. Mąka,
    margaryna, wałek, piekarnik nie są mi straszne. W lodówce pojawiają się placki
    jeden po drugim, a ja w końcu mogę się położyć, plan na dzisiaj wykonany.

    Ranek dzień drugi, czyli ostatnie starcie.

    Tym razem sytuacja nie jest o wiele lepsza, ale wigilia
    już wieczorem, a dwanaście (jak każe tradycja i jak co roku) dań same się nie
    przygotują, na szczęście dzisiaj mam już posiłki. Na dobry początek dnia siadam
    w fotelu z filiżanką kawy na kolanach, przez te 15 minut nigdzie się nie
    spieszę, ,,Niech sąsiedzi walą waaaalą walą do drzwi, a ty siedź i kawę
    pij” – chciałoby się zaśpiewać. Obudziłam się na dobre, teraz wiem, że to właśnie
    kawa musiała być ambrozją, pitą na szczycie Olimpu przez bogów, dającą im siłę
    i moc. W całym domu można ją poczuć, z
    uśmiechem na ustach otwieram drzwi siostrom i zabieramy się do pracy.

    Veni, feci vici, czyli pierwsza gwiazdka

    Wszystko gotowe, rodzina przy stole, kawa na stole, a
    pod choinką filiżanki w prezencie, brakuje jeszcze tylko Expressu… myślę, że
    miejsce by się znalazło.

  • Okres
    świąt to czas delektowania się pysznymi ciastami takimi jak pulchny sernik,
    pachnący korzennymi przyprawami piernik czy wykwintny, słodki z aromatycznymi
    bakaliami makowiec, z którymi filiżanka znakomitej kawy komponuje się idealnie.
    To wspaniałe zwieńczenie rodzinnego spotkania przy wigilijnym stole, gwarancja,
    że słodkie chwile szybko się nie skończą i umilą świąteczne zimowe
    popołudnie. To właśnie wtedy są prowadzone rozmowy w gronie najbliższych i
    podtrzymywane więzi zachowanie rodzinnych obyczajów. Wymieniamy między sobą
    czasami banalne informacje z naszego życia, słuchamy historii o przodkach i
    opowieści o krewnych mieszkających daleko. Nawet mglista obecność tych osób ma
    na nas wielki wpływ. Przy piciu kawy w czasie świąt Bożego Narodzenia zbieramy
    kawałki edukacji- nieformalnej, lecz bezcennej.

  • nasze święta pachną wyjątkowo.. goździkami, pierniczkami, mandarynkami ….ale między tym wszystkim wszędzie pachnie kawa. Bo Ona otwiera oczy, pobudza umysł, rozwija zmysły , pozwala zrobić kaszkę dziecku o 6 rano kolejny dzień z rzędu, pomaga pomalować oko, wyprasować kieckę na święta, wytrzymać pół nocy by pójść na pasterkę i zakolędować mocnym głosem „Wśród nocnej ciszy…” a gdy trzeba to ROZKOSZUJE SMAKIEM ŻE NIC CI WIĘCEJ NIE POTRZEBA- tylko usiąść w fotelu, zamknąć oczy i wypić gorącą kawę…. to wszystko byłoby jeszcze piękniejsze gdybym sama mogła zmielić kawę, zaparzyć ją w ekspresie a męża poprosić o spienienie mleka 🙂 wszystkiego dobrego w Nowym ROku… co By Kawa zawsze stawiała na nogi!

  • nie potrafię malować, śpiewać, fotografować…
    … ale jeśli mowa o kawie, to przecież nie problem, bo tu liczy się smak i aromat i………… no właśnie, ATMOSFERA.
    Banalne ale prawdziwe.
    Moje Święta pachną kawą, tak jak każdy dzień. Kawa dobydza mnie w wigilijny poranek. Nie chce mi się wstawać ale jem śniadanie i zatrzymuję się na chwilę, bo … piję kawę. Jeszcze nie czuć nic, tylko zapach kawy. Taka „pusta kuchnia” w której króluje kawa. Musi być mocna. Mam stary, najprostszy ekspres. Z ekspresu lubię ją najbardziej, mocną, bez dodatków z rana, koniecznie po śniadaniu… dzień jak co dzień.
    Potem dzień w biegu… przygotowania, zapach grzybów, szarlotka, pierogi z kapustą… kapusta śmierdzi?… nic podobnego, cudowny zapach, dostępny raz do roku!
    Koło 15.00, gdy większość przygotowań już gotowa kolejna kawa.
    Wyciszenie. Chwila Relaksu. Mała chwila, wielkie przemyślenia. Kawa z ekspresu. Biała filiżanka, cieniutkie brzegi. Patrząc pod światło widać w niej kawę. Ciemną, mocną. Nie będę ściemniać o aromacie w całym domu. Od rana gotowała… czuć kapustę, grzyby, jabłka z cynamonem. Kawę czuję i smakuję tylko ja. Mocna, z odrobiną mleka. Chwila, jakieś 10 minut wytchnienia. Wącham, piję. Myślę o tym, co będzie wieczorem, gdy na niebie zabłyśnie gwiazdka. Ta kawa trochę mnie pobudza, bo jeszcze czeka mnie nakrycie stołu i goście.
    … może będzie trzecia?… jeśli ktoś z rodziny będzie opowiadał coś z pasją, to może warto wypić wieczorem kawę tylko po to żeby nie spać do rana?…

  • Kawa pachnącą świętami… o kawa z przed kilku lat,
    gdy babcia ze starannością, przygotowywała czekoladowe łyżeczki, wykonane z dbałością by zostały zachowane proporcje prawdziwej czekolady i przypraw.
    Łyżeczki czekoladowo-piernikowe, chili … rozpływały się w naszych filiżankach niczym my – oddając się magii świątecznej chwili.
    Dzisiejsza świąteczna kawa – zaparzana w pospiechu, najzwyklejsza ze słoika rozpuszczalna…
    Zabrakło babci, zabrakło nam odwagi by parzyć ją w kociołku, a później podać ją z magicznymi łyżeczkami.
    Babcia zostawiła w swoim odręcznie pisanym pamiętniku recepturę na czekoladowe świąteczne łyżeczki, niestety nikomu nie zdradziła przepisu na najlepszą na świecie kawę, na którą zatrzymywał się u nas Dziadek Mróz, by z wdzięczności za ten magiczny trunek na koniec pocałować babcie w policzek swoją brodą ubrudzoną roztopioną czekoladą.
    Gdybym tylko miała magiczny napar kawowy, najlepszy na świecie, delikatny, a zarazem mocny, pachnący tak, że sąsiadka z pietra powyżej przychodziła przywołana jej smakiem… gdybym miała czas odtworzyć ten smak… lub gdybym miała najlepszy expres do kawy, zaprosiłabym Mikołaja na Kawę pachnącą świętami…

  • Moje święta pachniały pyszną aromatyczną kawą z dodatkiem rozgrzewających przypraw cynamonu czy kardamonu. Z filiżanki poczuć można było wanilie oraz goździki, które przynosiły z sobą świąteczną słodycz o poranku. W duecie do kawy obowiązkowo pyszne ciasto czy apetyczny czekoladowy pierniczek. Niebo w gębie. Świąteczne niebo pośród rodziny i magii Bożego Narodzenia.Czego można pragnąc więcej, gdy za dworze ziąb, a mróz na oknie maluje zimowe pejzaże.

  • Wigilia i Święta były dla mnie zawsze magicznym i przyjemnym czasem.
    Czasem w którym czas zwalniał na rzecz miłości, wspólnego spędzania
    czasu. Czas bez sztucznie okazywanych uczuć, fałszywych życzeń czy
    robieniu czegoś na co nie ma się ochoty. Wigilia zaczyna się rankiem gdy
    mama mieli ziarna kawy w młynku który służy w mojej rodzinie już od
    pokoleń bo stał i mielił kawę jeszcze w domu mojej babci, stawia
    czajnik z wodą źródlaną która źródło ma w starym lesie, na kuchnię opalaną drewnem i parzy mój ukochany napój w
    moim ulubionym domowym kubku. Później tato wnosi choinkę do domu a
    ja i domownicy skupiamy się na jej sprawnym ubraniu, w tym czasie
    żartujemy, podśpiewujemy, pijemy kawę w której o poranku daje się wyczuć
    nutę kardamonu i cynamonu dla rozgrzania i przekomarzamy się z sobą. Po
    ubraniu choinki sprzątamy dom i pomagamy mamie w gotowaniu kolacji
    Wigilijnej, która każdego kusi swym wyjątkowym zapachem. Stół nakryty jest białym obrusem, jedno nakrycie więcej, dla
    każdego opłatek którego wzajemnie łamiemy i składamy życzenia płynące z
    głębi serca, nie pada ani jedno słowo którego nie chcemy dla tej drugiej osoby, każde zdrowia, szczęścia czy czegokolwiek innego jest szczere i każdy z nas o tym wie. Jemy w naszej rodzinie wedle ginącej już tradycji
    jednak u nas wciąż podtrzymywanej, z jednego talerza wspólnie. Każdą
    potrawę mama kładzie na talerze czy miski a my wszyscy z niej jemy,
    nigdy nic nie smakuje tak dobrze, choćby zwykła kapusta z grochem
    omaszczona odrobiną masła. Talerz stawiany na środku stołu na pszenicy
    na której jest opłatek. Przyklejenie opłatka do talerza wróży obfitość w
    następnym roku składników danej potrawy, pod stołem snop siana dla
    wszystkich naszych zwierząt. Po kolacji i modlitwie kolędujemy i
    czekamy z uśmiechem na pasterkę, tę magiczną, w maleńkim drewnianym
    kościółku na Jamnej, z absolutnie wyjątkową atmosferą, krótkim acz
    dobitnym kazaniem które pamięta się latami, choć to 2 zdania dosłownie.
    Wtedy właśnie młynek odżywa po raz drugi tego dnia, po kolacji, wspólnie z mamą
    parzymy kawę do której tym razem dodajemy syropu dyniowego, takiego
    korzennego, mocno aromatycznego i po prostu cudownego, taki robiła moja
    babcia i zostawiła nam ten przepis. Można wierzyć lub nie, ale kawa
    Wigilijna nigdy nie smakuje mi tak wyjątkowo jak właśnie wtedy, przy
    choince w towarzystwie pierniczków które się wcześniej wspólnie piekło,
    przy kolędach, wśród najbliższych memu sercu osób które tak bardzo
    kocham. Święta to u nas również czas odwiedzania rodziny, wspólnego
    kolędowanie, jedzenia wszystkich przygotowanych pyszności, picia
    wyśmienitej kawy bez której nie mogę się obejść i rozmów, które tak
    bardzo lubię, bo wprowadzają mnie w ten wyjątkowy Świąteczny czas, czas w
    którym dominuje miłość, zaduma i czas który nie przyspiesza jak na
    co dzień. Ta wyjątkowa atmosfera towarzyszy Świętom w mojej rodzinie
    odkąd pamiętam, dlatego tak zawsze na nie czekam i cieszę się z nich. Od
    2 lat jest z nami nasza córeczka Kasia, mam nadzieję iż uda mi się
    utrwalić w jej pamięci tak cudowne Święta jak ja miałam każdego roku. W
    tym roku po raz pierwszy pomagała swojej babci w mieleniu
    najpyszniejszej kawy, w moim rodzinnym domu w małej wiosce w Beskidzie
    Sądeckim w którym spędzaliśmy wspólnie tegoroczne Święta.
    Tak wyglądało nasze ubieranie choinki, Kasia z pełnym zaangażowaniem pomagała zakładać każdą z ozdób, w przyszłym roku myślę, że ubierze perfekcyjnie drzewko sama, a ja będę tylko troszkę pomagać i rozkoszować się aromatem pysznej Wigilijnej kawy;)

  • Świąteczny poranek…za oknem śnieżny puch i migoczące światełka. Leniwie otwieram oczy i gładzę puste miejsce obok mnie – pościel jest jeszcze ciepła, a z kuchni delikatnie ale odważnie i zdecydowanie dociera
    do mnie przyjemny aromat…TEN aromat:) ! Uśmiecham się rozkosznie bo wiem co to znaczy…
    – Dzień dobry kochanie – krzyczę i ze śmiechem chowam się pod kołdrą jak małe dziecko.
    – Co on robi? – zastanawiam się tuląc twarz do cieplej satyny. Po chwili słyszę zachęcające mruczenie
    naszego starego gramofonu i wszystko staje się jasne… Moje zaspane uszy jak
    petarda rozbudza stary, dobry Iggy Pop
    – Louie Louie… Oh baby I gotta go…A fine little girl is waitin for me…- krzyczę spod kołdry udając rockową, stuletnią chrypkę! A może już wcale nie muszę jej udawać?:)
    Energicznym pląsem w stylu Iggy’iego opuszczam ciepłe łóżko, wkładam czerwone, seksowne szpilki…
    Widzę jego sylwetkę na tarasie. Ma na sobie ciepły, czerwony strój Mikołaja:) Siedzi na plecionym, bujanym fotelu z wyprzedaży, któremu zeszłej zimy daliśmy drugie życie! Ahhh te rozwichrzone włosy – wygląda zupełnie jak Jimy Jarmusch…
    – Witaj moja mała czarna damo… – szepcze do mnie gasząc papierosa i gładząc długą, sztuczną brodę.
    Ahhh, kiedy ostatnio tak do mnie mówił? Na studiach? Kiedy nie musiałam
    jeszcze przykrywać farbą siwych kosmyków a moje kruczoczarne włosy lśniły w
    słońcu i przyciągały jego wzrok?
    Uśmiecha się do mnie słodko i wskazuje miejsce przy stole… Od przyjemnego
    zapachu jego perfum i kofeinowej tęsknoty aż kręci mi się w głowie!
    – Przygotowałem coś dla Ciebie, spójrz!
    – Zapraszam kochanie! Kawa i Papierosy..nanana…I nasz EXPRESS SIEMENS…nanana – niewymuszoną chrypką zanucił mój kochany i podał mi do ręki delikatną, porcelanową filiżankę z reniferem!
    – Klatka stop! Cięcie! –
    mruczę z rozkoszy – Niech ta chwila trwa wiecznie.

  • Gdyby ktoś zapytał mnie czy jestem kawoszem, odpowiedziałabym
    – „Ba! I to jeszcze jakim!”. W końcu codziennie przez moje ręce kubek z kawą
    przechodzi co najmniej trzy razy. Prawda jest jednak taka, że pomimo iż uwielbiam
    kawę, nierzadko jej nie dopijam, zostawiając w kubku czasami nawet połowę. Niekiedy
    zaś wręcz odwrotnie- pochłaniam kawę jednym duszkiem, drugą ręką zakładając
    pośpiesznie buty. Nie raz piję kawę zimną czy bez mleka bądź cukru, gdy akurat
    nie ma ich w domu, a nie mam czasu by pójść na zakupy. Na co dzień brakuje mi
    czasu by w spokoju delektować się smakiem i aromatem kawy… Brakuje mi czasu by
    ją porządnie przyrządzić.

    Ale w Święta … w Święta to co innego! Boże Narodzenie to
    czas, który kojarzę nie tylko z zapachem świeżo ściętej choinki, piernika i
    pomarańczy, ale również – a może i przede wszystkim – właśnie z zapachem świeżo
    mielonej, parzonej kawy. I to nie takiej, którą można dostać w każdej kawiarni,
    ale tej jedynej, przyrządzonej z samodzielnie przygotowaną przyprawą, która
    towarzyszy nam w każde Święta, już od kilku dobrych lat. Mieszanka cynamonu, imbiru,
    zmielonych goździków, wanilii, kardamonu i tajemniczego składnika (znanego
    tylko mi i babci) nadaje kawie cudownego, niepowtarzalnego zapachu i smaku, a
    pita w spokoju, z dala od telefonu, Internetu i pracy, w blasku ognia tańczącego
    w kominku i przy dźwięku kolęd, sprawia, że czas spędzany w gronie bliskich
    osób jest nie tylko niezwykle miły, ale również pyszny. Wspomnienie o nim towarzyszy
    mi przez cały rok – aż do następnych Świąt. Jest nie tylko wyraziste i barwne,
    ale również pachnące. Opowieści o Świętach i kominku zawsze bowiem przywołują
    mi na myśl tę cudowną kawę, którą mam okazję pić tylko raz w roku w rodzinnym
    domu.

  • A w minimalnym mieszkanku święta są bardzo minimalne. Minimalna jest choinka, minimalna filiżanka do kawy i minimalny ekspresik. Minimalna jest też grafika, która to pokazuje 😉 Ale miłość do kawy tak ogromna, że już jest przygotowane miejsce na nie-minimalny nowy ekspres. 😀

  • W święta aromatem kawy jestem uraczona,jego cudnym zapachem zaskoczona. Kawa to w święta najważniejsza sprawa,od innych napojów ma mina nieciekawa 🙂 Ach mogłabym się tu rozpisywać wierszykami jaka to kawa jest wyjątkowa. Lecz po co? Każdy o tym doskonale wie! 🙂 Nie będę więc tu przynudzać toną zbędnych frazesów. W końcu kawa wyraża więcej niż tysiąc słów. W moim domu cenimy przede wszystkim tą prawdziwą-świeżo mieloną. Na pewno nie zastąpi jej podróbka z supermarketu. Kawa jest numerem 1 dla naszych gości wymęczonych po wigilijnej pasterce. Dzięki niej rozmowa jakoś inaczej się klei i atmosfera jest po prostu miła. Raczej nie zdziała cudów 🙂 ale sprawia że rodzinna „stypa” zamienia się w przyjemne rodzinne pogaduszki. Chcesz od życia więcej-zacznij od dobrej kawy! 🙂

  • Za oknem leży biały puch,
    Widać płatków, w kształcie ziaren kawy, ruch.
    Dzień wcześniej zrobiony peeling kawowy,
    W mieszkaniu panuje klimat domowy.
    Bo czuć zapach świeczki z kawusi,
    Dzięki której w domu jest zapach milusi.
    Woń świeżo zmielonej kawy unosi się po domu
    Aż nie chce się go opuszczać nikomu.
    W ksztacie ziarenek kawy są też na choince bombki,
    Są też inne, na przykład różnego rodzaju rombki.
    Jednak te pierwsze bardziej podobają gościom się,
    Dlatego znaczną przewagę mają właśnie te.
    Na stole leżą kawowe ciasteczka
    I nim znikną potrzebna zaledwie chwileczka.
    Bo są takie pyszne i wszystkim smakują,
    Że wystarczy moment a wszyscy się w ich smaku zakochują.
    Przy stole panuje kawowy nastrój,
    Każdy jest ubrany w brązowy strój.
    Wszyscy świetnie bawią się
    I za rok ponownie chcą odwiedzić ucztę tę.
    Tak wygladają moje pachnące kawą święta,
    Jest to do kolejnego kawowego Bożego Narodzenia zachęta. 🙂

  • Dla mnie każde święta mają swój aromat. Ten od serca, czyli aromat miłości, ciepła, stęsknienia, wyczekiwania, który sprawia, że chce się Świąt. I jest aromat smaku. Ten bardziej wyczuwalny i namacalny.
    Pijąc świąteczną kawę przyprawioną gwiazdką anyżu i szczyptą cynamonu, patrząc na rozświetloną choinkę i ciepły gwar przy stole mam prawdziwą radość Świąt. Czy jest to zasługa aromatu kawy? … Nie wiem. Ale wiem na pewno, że w tym czasie smakuje wyjątkowo świątecznie. Jej czysty aromat często przeplata się z dźwiękami śpiewanych kolęd – mniej czystymi dla ucha;) Ale kto by na to zważał? Prawdziwa Magia:)

  • Jako prawdziwy facet wyznaję trzy życiowe zasady.

    Po pierwsze: jadąc na święta do rodziny najadam się jak
    najwięcej, na zapas.

    Po drugie: nie jem żółtego śniegu, choćby nie wiem jak mnie
    suszyło.

    I po trzecie: Kawę piję tylko w doborowym towarzystwie.

    Jestem mężczyzną ze skóry i kości, męskość to moja domena.
    Pachnie ode mnie testosteronem na kilometr. Uważaj mała! nie podchodź, bo jak zaproszę Cie na kawę to
    kolana ugniesz ,zamrugasz oczkami i pójdziesz niczym Smerfetka za Papą Smerfem.
    Ale jest taka kobieta dla której zrobił bym wszystko. Której jestem poddany, oddany
    i posłuszny. To ona sprawiła, że w minione Święta kawa nabrała smaku. Takiej…..
    wyjatkowości. Chciałbym, żeby tak było codziennie a nie tylko od Święta. Moja
    słodycz cudowna przygotowała dla tatusia najpyszniejszą kawę pod słońcem. A
    raczej pod choinką. Co z tego, że kawałki potłuczonej bombki wbijały się w
    pośladki. Co z tego ,że zgiąć brzuch było ciężko, a wsadzić paluszek w
    maluteńkie uszko od filiżanki to był wyczyn. Co z tego że kawa śmierdziała
    starą skarpetą i smakowała jakby dziadek Franek moczył w niej swoją sztuczną
    szczękę. To była najlepsza kawa jaką piłęm w życiu. Bo małe, niebieskie oczka
    wpatrywały się czy aby dopiję do końca filiżankę i czy mi dolać. A różowe
    usteczka złożone w uśmiech kroiły serce twardziela.
    To były te święta, te pachnące kawą ,choinką i miłością. Święta z rodziną to
    najpiękniejsze co mi się w życiu może przytrafić. Temu szczęściu towarzyszy
    kawa ,jak zwykle w naszej rodzinie. A kawa pita w takim towarzystwie smakuje
    podwójnie.Bo pije się ją ustami i sercem.

  • Święta Bożego Narodzenia to czas, kiedy w powietrzu czuć coś
    niezwykłego, coś czego nie da się opisać. To takie dni, kiedy za oknem pada
    śnieg, a my wszyscy razem siedzimy przy jednym stole jedząc świąteczne potrawy,
    pijąc kawę, rozmawiając i śmiejąc się z małych rzeczy. W Wigilię od samego rana
    kawa to nieodłączny element każdego domownika. Świeża i gorąca daję energię na cały dzień, pobudza
    organizm i pomaga w przygotowaniach do tych wyjątkowych dni. U mnie w domu kawa
    to nie tylko napój w kubku, ale także własnoręcznie zrobiona bombka z ziarenek
    kawy. Zawieszona na najwyższej gałązce nadaje ten specyficzny ,a zarazem
    intrygujący zapach w całym mieszkaniu.
    Czując ten aromat każdy może stwierdzić, że najwspanialsze dni w roku właśnie
    nadeszły.

  • Kawa w święta pachnie inaczej. W zwykłe dni jest to zapach zajęć od 8 na
    drugim końcu miasta, nauki do późna w nocy, natłoku obowiązków. W
    świąteczny poranek kawa pachnie jak spokój i odpoczynek, jak radość na
    myśl o spędzeniu kolejnego dnia na rozmowach z najbliższymi przy
    śniadaniu, w kuchni czy w salonie. Pachnie
    jak chwile które w końcu mogę poświecić młodszej siostrze,
    trochę choinką i cynamonem, bo nierozłącznie wiążę się z resztą zapachów tworzących
    świąteczny klimat.

  • Święta pachnące kawą to magiczne
    chwile, które sprawiają, że codzienna kawa i codzienne ciasto smakują wyjątkowo.
    Kawa to niezwykle ekskluzywny napój, przyrządzana na setki sposobów i pita od
    malutkich filiżanek aż po duże kubki potrafi niezwykle podkreślić wyjątkowość
    chwili. W święta smakuje szczególnie, bo możemy delektować się nią bez pośpiechu,
    odkrywać bogactwo smaku w każdym łyku i rozkoszować się jej zmysłowym aromatem.
    Uwielbiam zapach świeżo zmielonej kawy, który miesza się z innym świątecznymi zapachami.
    Nie słodzę kawy, bo lubię bardziej czuć jej smak zajadając się słodkim ciastem
    z kremem i owocami. Świąteczne, magiczne chwile z kawą odtwarzam potem w ciągu
    całego roku.

  • A co to takiego ?- moje palce natrafiły na nieznany obły kształt w kąc e niemożebnie zagraconej szafki. Sięgnęłam głębiej i po chwili światło dzienne ujrzał metalowy przedmiot . Dzbanuszek moka do kawy !
    Myślałam ,że został wyrzucony, kiedy w naszej kuchni nastała era ekspresu ciśnieniowego.
    To się nazywa wyczucie – pomyślałam z satysfakcją, spoglądając nienawistnie na zepsuty ekspres .Tak mnie urządzić w same Święta !
    Dzbanuszek nie wyglądał zachęcająco . Odpryśnięta miejscami emalia jasno dawała do zrozumienia, że przedmiot ten czasy świetności ma już za sobą. Wyszorowany prezentował się znacznie lepiej choć przecież nie tak imponująco jak ekspres nazywany przeze mnie kombajnem kawowym. A ja tak marzyłam o rozkosznym
    świątecznym lenistwie w gronie rodziny i przyjaciół i delektowaniu się pyszną kawą i domowymi serniczkiem ! Wizja raju utraconego nakazała mi natychmiastowe wypróbowanie kawowego znaleziska .A potem zaczęły się czary…Mielenie ziaren w tradycyjnym żarnowym młynku , parzenie napoju w dzbanuszku na kuchence i
    długie oczekiwanie przy akompaniamencie pyrkotania naparu i obłędnego zapachu kawy unoszącego się w całym mieszkaniu …Mała niepozorna kafetiera uratowała moje Święta. Bo jakież byłyby one bez dobrej gorącej kawy w ulubionej porcelanowej filiżance ? Bez kawy , która zanim zostanie wypita, ogrzewa po spacerze zimne od śniegu dłonie ? Bez Kawy , w tafli której odbijają się światełka choinkowych lampek i nasze uśmiechy ? Wybaczam mojemu ekspresowi , że zepsuł się w tak niefortunnym czasie bo dzięki małemu, staremu dzbanuszkowi moka w te Święta przypomnieliśmy sobie , że jest coś co tak łatwo utracić w codziennej gonitwie – przyjemność czerpana z małych domowych rytuałów , w tym i przyjemność parzenia i picia kawy . No cóż … zepsuty ekspres powędrował do serwisu i pewnie uda się go naprawić, ale nawet wtedy gdy znowu
    zaparzy dobrą kawę w rekordowo szybkim czasie nie zmieni już tego , co w Święta zapoczątkował w naszym życiu mały dzbanuszek nieśpiesznie parząc kawę , a co niektórzy nazywają „slow life” 🙂

  • Myśląc o świętach mam jedno skojarzenie: zamieszanie.
    będąc małą dziewczynką czekałam tylko na choinki ubieranie,
    śpiewanie kolęd, same czułości,
    jednak nigdy nie obyło się bez łez i złości!

    Mama.

    Już w listopadzie zaczynała sprzątać.
    Nawet w nocy potrafiła się jeszcze krzątać.
    Pomagałam, jednak małymi łapkami niewiele zdziałałam
    Więcej psułam niż robiłam – nie raz po głowie ścierką dostałam.
    Tata był w pracy więc Mama wciąż zmęczona,
    zbyt dużą ilością obowiązków obłożona,
    często krzyczała, czasem płakała,
    i nie ma osoby która w tych chwilach by się jej nie bała 😉
    Kilka dni przed Wigilią zaczynała gotowanie!
    A ja uwielbiałam to w kuchni krzątanie!
    Tu pomagałam dużo bo to uwielbiałam,
    z zapałem mieszałam, ucierałam, zawsze zmywałam.
    Pomagałam w tych dniach dużo i z radością,
    i szczęśliwa byłam widząc jak mama patrzy z wdzięcznością!
    Wtedy już po głowie niczym nigdy mi się nie dostało –
    Widać bardziej mi do garów niż do mopa mnie pociągało 😉

    Tata.

    Tata mało nam pomagał, całe dnie pracował
    a w domu bardziej niż pomagał po kątach sie chował,
    bo znał Mamy humory, nieraz w święta sie kłócili
    a ja przerażona co roku myślałam, że święta zabili!
    Ale… W dzień wigilijny tata miał ważne zadanie!
    Z targu najpiękniejszej choinki przytarganie!
    Ależ byłam podekscytowana, jak wtedy piszczałam!
    Całą drogę na targ często przy Tacie skakałam!
    Wtedy tata był nawet od Mikołaja ważniejszy!
    Przynosił symbol świąt dla mnie najważniejszy!
    Tęskniłam zawsze za obrazkiem z bajek znanym
    Kiedy cała rodzina w domu miłością wyściełanym
    Wszystko robi razem, w miłej atmosferze,
    A nie wśród krzyków, choćby w dobrej wierze…

    No cóż.

    Siostra.
    Ona to mój dobry anioł świąteczny
    Bo przyjeżdżała na końcu i zawsze miała nastrój serdeczny!
    To z nią choinke zawsze ubierałam,
    dużo się śmiałam, czasem śpiewałam,

    Im bliżej kolacji, tym w domu radośniej!
    Emocje opadały, porozumieć sie było prościej.
    Momentem przełomowy było kubków stukanie
    i świątecznych zapasów kawy wyciąganie.
    I już wiedziałam co wtedy nastąpi:
    Całe napięcie nagle ustąpi.
    Każdego do kuchni po imieniu się zawoła,
    już nie będzie żadnego „lenia” czy „matoła”!
    Wszyscy spokojni, zrelaksowani,
    żądzą kofeiny opętani,
    posiedzą kilka minut przy tym pachnącym napoju,
    mnie odeślą do kąpieli dla świetego spokoju.
    A kiedy wejdę z łazienki w pokój kawą pachnący
    Zobaczę ciepły usmiech na twarzach dorosłych się tlący.
    I znowu, jak co roku, kawa święta uratuje.
    Ja to tak widziałam, że kawa była bohaterem – nie żartuję!
    I z czekałam cierpliwie az będe mogła jej spróbować,
    choć ten „pierwszy raz” chciałabym z pamięci wykasować….

    Każda rodzina ma inne tradycje i inne wspomnienia.
    Jedne są milsze, inne straszniejsze bez wątpienia.
    U mnie to były krzyki i waśnie
    i mój strach że zrobiłam coś złego właśnie,
    i że święta nie będa takie wymarzone
    miłością, radością i ciepłem roziskrzone.
    Ale o dziwo! Teraz, po wielu latach
    Kiedy często święta spędzam sama w obcych chatach,
    tęskno mi za Mamy krzykiem
    moim przed ścierką unikiem,
    z Tatą choinki do windy targaniem
    no i z Siostrą wesołym drzewka ubieraniem!
    A gdybym choć raz w święta miała mieć ciszę i spokój,
    Odczuwałabym znaczny niepokój!
    W tych krzykach i waśniach też była czułość,
    i każdy wiedział, że wcale nie znikła między nami miłość!
    Takie mamy po prostu charatktery,
    że szybko nerwom oddajemy stery.

    Opowiadam to Wam szczerze, bez słodzenia
    bez chwytania za serce i bez wzruszenia,
    bo wiem, że wtedy naprawdę święta sie uśmierca,
    kiedy nie mówi sie szczerze i od serca!

  • Święta ,rok temu , nigdy ich nie zapomnę,pierwsze Święta w moim życiu
    które spędziłem sam.Nie ma się zresztą co dziwić , skoro od odejścia
    Ewy ciągle piłem a w wigilię rano zdałem sobie sprawę z tego , że
    jestem sam jak palec.Pierwszy raz ogarnęło mnie takie straszne
    przerażenie.Pomyślałem sobie ,że to niesprawiedliwe,przecież dużo
    facetów pije,zawsze tak było i jakoś nikt ich nie zostawia.
    Czas powoli odliczał swoje minuty a ja myślałem tylko o tym ,jak
    strasznie mnie skrzywdziła i ,że nie powinna tego robić szczególnie w
    Święta.Bożego Narodzenia ,wyjątkowy to okres jest przecież,gdzie
    jednoczą się rodziny ale to również czas na przebaczanie.
    Wieczorem wreszcie ruszyłem się z domu,kupiłem parę rzeczy do jedzenia
    w osiedlowym sklepiku,machnąłem dwa piwka.
    Wracałem,po drodze mijając ludzi idących do bliskich na świąteczną
    kolację,posmutniałem i z trudem mogłem powstrzymać się od łez.
    Na klatce schodowej przemknąłem cichutko,zerknąłem jeszcze do skrzynki
    na listy,nie wiem na co liczyłem,pewnie na to ,że Ewa jeszcze się
    jednak odezwie. Zrobiłem sobie kawę, była taka cudownie gorąca i aromatyczna.
    Jej zapach unosił się w całej kuchni, wyjątkowo intensywny,
    Wydawało mi się , że przenika do każdego zakamarka mojego ciała,
    wypełnia każdy kąt pustego mieszkania, czułem go w każdym skrawku mojego ubrania.
    Wypiłem ją jednym tchem , zaraz potem zrobiłem następną.
    Wieczór wigilijny spędziłem siedząc samotnie na taborecie w
    kuchni przy oknie z którąś z kolei kawą w ręce.
    Najgorsze było jednak to, że nie miałem nawet opłatka a bez Niego
    przecież Wigilia nieważna. Szukałem ale nie znalazłem.Dzięki Bogu nikt
    nie zapukał do moich drzwi,co bym wtedy powiedział ?
    Noc, szczególna bo wigilijna,pierwsza samotna Wigilia. W oknach kolorowe
    światełka choinkowe,zza ściany słychać przytłumione odgłosy
    śpiewanych kolęd.Pomyślałem o rodzinie,o tym ,że zostawili mnie jak
    psa najgorszego …odeszli. Wyszedłem cichutko na korytarz , pachniało kapustą, grzybami,
    smażonym karpiem i piernikiem. Postałem chwilę i wróciłem do mieszkania.
    Pachniało jeszcze kawą, poczułem ogromny przypływ energii, jakieś dziwne ukojenie,
    .,Próbowałem się położyć, nie mogłem jednak
    zasnąć.Leżałem , a zapach kawy krążył wokół mnie , jak Ikar który czarne skrzydła
    rozłożył i otulił mnie nimi z ukrycia.Koło północy znowu wstałem,zaparzyłem kolejną ,
    nie wiem którą już kawę,straciłem rachubę Usmażyłem jajecznicę, ale nawet jej nie tknąłem.
    Wszystko robiłem w ciemności , nie chciałem aby sąsiedzi wiedzieli że jestem w domu.
    Pomału sączyłem kawę,delikatnie zanurzając w niej usta.Każda kropla wlewała rozkosz
    w moje ciało.,pobudzała serce i sprawiała że lepszym wydawało się życie.
    Nad ranem się położyłem,
    Miałem piękny sen …śniłem o Ewie i dzieciach , że w blasku
    księżyca idziemy wiejską drogą, śnieg skrzypi pod nogami,z daleka
    widać wierzę kościoła -idziemy na pasterkę.Nagle wszystko gdzieś
    znika,otworzyłem oczy – czułem w powietrzu jeszcze zapach kawy, oczy miałem pełne łez ,
    płakałem , pierwszy raz w życiu płakałem.

  • Coś tu pachnie pomyśl co ,
    Piękny zapach i aromat ,
    I już widać ten kawomat ,
    Widzisz ludzi siedzą piją pyszną kawę ,
    Gorącą jak tę lawę ,
    Spytaj się a powiem , że bez tego ekspresu,
    Życie jest bez sensu ,
    Herbata czy nawet dobre wino nie zastąpią Ci tego,
    Słuchaj i nie układaj klocków Lego,
    Tylko pomomyś koleżanko i kolego,
    Bo bez kawy ,
    Jesteś zmęczony ,
    I nieogolony ,
    Może mówią coś tam o tym że przez kawę brzydkie zęby ,
    Ale to bzdura nie błądź tędy,
    Tylko sięgaj po kawę….

  • Święta skropione świeżo parzoną kawą…
    Są na ten czas obowiązkową sprawą…
    W ten jedyny wigilijny wieczór niesamowity…
    W niepowtarzalną magię spowity…
    Zasiadając przy kominku w rodzinnym gronie…
    Gdzie uśmiech przepełnia każdego skronie…
    Pachnąca kawa nam towarzyszy…
    Cudowną atmosferę stworzywszy…
    Woń ta ciepło jest roztaczającą…
    jest różdżką każdego w radosny nastrój wprawiającą…
    Wszyscy razem dzięki niej jeszcze większą całość tworzymy…
    O banalnych rzeczach sobie gaworzymy…
    O tym co cieszy, co boli, co bawi…
    Co nam radość wszystkim sprawi…
    Wszyscy mamy znakomite nastroje…
    Nie liczą się w tej chwili wszelkie trudy i znoje…
    Bo ten zapach, ten smak, w ten wieczór ma moc łączenia ludzi…
    Nawet w najtwardszym sercu ciepło i dobro obudzi…
    Święta bez kawy nie mają już tego uroku…
    I nie zagwarantują udanego wskoku do nowego roku! 🙂

  • „Święta pachnące kawą”… kawa -ona moje zmysły w święta pobudza do działania i humor poprawia do tego pyszne ciasta,które unoszą się wonią po całym domu i rodzina w komplecie…dla takich chwil chce się żyć.

  • Święta Bożonarodzeniowe mają u mnie w domu konotacje kawowe”
    😉

    Święta kawą pachnące,

    To święta na długo w sercach pozostające.

    Radość z oblicza Gości tryska,

    Wszak kawa jest bardzo, bardzo towarzyska.

    Tak na co dzień może o tym nie pamiętamy,

    Że szczęście, niczym
    mozaika ułożona jest z ziarenek kawy.

    Czy w świąteczny czas błogość Nas nie przenika,

    Na smak i aromat zaklęty w słowie ARABICA?

    Czyż nie wyjątkowo prezentuje się zastawa kawowa

    Na tle świątecznego wystroju, gdzie dominuje choinka
    świerkowa?

    Kawowe wspomnienie świąt wciąż w głowie i sercu mam,

    Gdyż, Kawa, to Coś Najlepszego, czym z Innymi chętnie dzielę
    się sam…

    W moich oczach jest Coś, co do miana Słodkiego Arcydzieła urasta,

    To dominanta kawowa w świątecznych ciastach.

    Wprowadza subtelnie w Świąteczne Nastroje, od laty,

    Kawowych świec wspaniałe aromaty.

    Święta już odeszły, choć nie tak dawno przyszły,

    Jednak wciąż aromat kawy wypełnia do cna moje zmysły.

    Dla mnie zaś nuta kawowa,

    To nuta bardzo, bardzo, zmysłowa.

    A tak między nami:

    To świąteczny czas z kawą w roli głównej, trzeba celebrować
    Wszystkimi Zmysłami.

    O jak się zrobiło sympatycznie…Napisałem to i owo…

    Chciałem by było wyjątkowo, by było KAWOWO.

    Bo to, co w Święta Szczęściem od rana mnie napawa,

    To fakt, że Wybornie w Święta smakować będzie kawa.

    Bo spożywana będzie nie w samotności,

    Lecz pośród Ukochanych Osób, pośród Wyjątkowych Gości.

    Napisać się i to ośmielę:

    Że z wielką radością specjalnie dla Nich Kawę i w młynku
    ręcznym umielę.

    Wszak Świąteczna Kawa zupełnie inaczej smakuje,

    Pewnie dlatego, że w szerszym gronie się nią delektuję.

    Gdy zaś smutek mi doskwiera,

    Wystarczy, że skieruję swój wzrok tam, gdzie…kafetiera.

    Kawa sprawia, że tempo życia zwalniam,

    I wraz z aromatem kawy, pozytywne emocje uwalniam.

    To Świąteczna kawa sprawia,

    Że tak miło Nam się w tym czasie rozmawia.

    Walorów świątecznej kawy na palcach nie zliczę,

    Niech Naszym pozdrowieniem będzie DOBRY ŁYCZEK!

    Jako Świątecznego Nastroju esencja,

    Jako Świątecznej Kawy reminiscencja.

    Święta, to szczególny czas,

    Gdy Dobro, niemal wylewa się z Nas.

    I pośród wykwintnej świątecznej strawy,

    Świąteczny czas wypełnia aromat świeżej kawy.

    Od kiedy pamięcią sięgam, to niemal chwile idylliczne,

    Gdy wokół słychać nuty kawy aromatycznej.

    A w sercu rodzą się emocje najpiękniejsze,

    Kiedy z Gośćmi podzielić się można tym, co Najlepsze.

    Kawa podczas świąt, jest bardzo rozmowna,

    Kawa, niczym Niewiasta, w filiżance nadobna.

    I myślę, że dotknę tematu sedna

    Twierdząc, że Urok Świąt i Kawa, to synonimy Piękna.

    I nawet pierwszy miesiąc Nowego Roku, czyli Styczeń,

    Witam, pisząc ów wpis, a w międzyczasie popijając kawy
    łyczek.

    Może to będzie mieć wydźwięk jakiegoś frazesu,

    Ale tylko w wyjątkowych momentach, dane mi pić kawę z
    ekspresu.

    Byłoby cudownie,

    Móc Gości w przyszłym roku częstować kawą z ekspresu hojnie.

    Póki co, to co najlepsze mam dla Nich z rana,

    To z pietyzmem przyrządzana kawa zaparzana.

    Lub energiodajna,

    Kawa rozpuszczalna.

    Smutne myśli w mig odpłyną,

    Za sprawą delikatnego, porannego cappuccino.

    Czy zima to, czy lato,

    Na poprawę humoru? Si, caffe macchiato.

    I na chandrę mam dobrą radę,

    To znaczy, cafe latte.

    Aromaty zaś świąteczne, kawowe,

    Tworzą pełną maestrii osnowę.

    Niechaj w Święta, i tak na co dzień, pamiętamy,

    By w Domach Naszych nie zabrakło wybornej kawy.

    I niech serce radością się napawa,

    Na widok kawowej zastawy, a w niej, a jakże Ulubiona kawa.

    Cudowna kompozycja, z kawą lub miast,

    Kawowy smak, aromat, świątecznych ciast.

    Tak, tak, to się z lubością je, to się wie,

    A jedno z ciast Cappuccino właśnie się zwie.

    A pośród trunków wytwornych wielu,

    Na stole nie powinno zabraknąć kawowego likieru.

    Wpis ten trochę liryczny,

    Lecz inaczej być nie może: pod choinką znalazłem młynek
    elektryczny.

    I zapas kawy ziarnistej,

    Czyli to, co każdy kawosz kocha najbardziej, to oczywiste 😉

    I tak jak radość w mym sercu wywołują pojedyncze kawy
    ziarenka,

    Tak święta wespół z kawą, to gwarantowana Radość Wielka.

    Cieszyć się kawą, a z życia wyciskać, to co najlepsze,
    często, spesso,

    Niczym kwintesencja aromatu i smaku porannego espresso.

    Nawet świece zapachowe,

    Mają i kolor i cudny zapach, jednym słowem są: KAWOWE.

    Jak w krótkim czasie powstało tyle strof, toć to jest
    możliwe,

    Jeśli przez strofy wszystkie przewijają się kawowe myśli
    osobliwe 😉

    I zmierzając do końca wpisu tego,

    Życzę wszystkim w Nowy Roku, „Wszystkiego NAJ KAWOWEGO”.

    Radość Nasza będzie wielka,

    Nawet ze Szczęścia wielkości kawowego ziarenka.

    I gdy cierpliwości Nam zabraknie, co czasem się zdarza

    Pamiętajmy, że szczęście, niczym kawa lubi się odpowiednio
    długo zaparzać.

    I niech rozkoszując się smakiem kawy, chwila tak błoga,

    Trwa i trwa, jak najdłużej, wszak celem jest droga 😉

    Niechaj te Noworoczne Dni, które na nowo Nam dane,

    Będą Wspaniale Kawą aromatyzowane.

    Niechaj każda kawa, niczym w muzyce akolada,

    Będzie płynnym spoiwem, które w Szczęście się składa.

    I pewnie zgodzą się Państwo ze mną, tak wnoszę.

    Że Szczęśliwi Ludzie, to Kawosze 😉

    Każde ziarenko Wielką Tajemnicę skrywa,

    A podczas Świąt, każdy na nowo ją odkrywa.

    I tak jak wprost nie do opisania,

    Jest ogromna frajda z nowego kolorytu smaku odkrywania.

    Kawowego poematu treść ta,

    Kończę słowy: Niech Świąteczny Kawowy Klimat trwa, niech
    trwa…

    Niektórzy, jak choćby ja tak mają,

    Że Świąt bez pysznej kawy wprost sobie nie wyobrażają.

    Niech pod nasze strzechy, domy i chaty,

    Nie tylko w Święta rozgoszczą się Kawowe Klimaty.

    Niech z radością Goście się nimi rozkoszują,

    Wszak kawa, to smak raju, niech i tego Oni zakosztują.

    Co tak nozdrza moje dotyka ładnie?

    Czyżby to aromat ulubionej kawy? O tak, dokładnie! J

    I niech każdy z Nas zapamięta:

    To właśnie Kawą pachną Wyjątkowe Święta.

    Już za chwilę ów wpis kończę:

    Jeszcze tylko Wszystkim Miłośnikom Kawy złożę życzenia
    Noworoczne.

    By zawsze starczało z wypłaty,

    Na kawowe aromaty.

    Czy to w domu, czy w kawiarence,

    By filiżanka świetnej kawy rozgrzewała serce i…ręce…

    To już czas. Już wpis kończę…

    A pisząc, dyskretnie, z estymą, parzonej kawy stosowną
    porcję sączę…

  • Święta pachnące kawą… To święta z mojego dzieciństwa, kiedy dziadek „chrupał” ziarenka kawy i nią pachniał. To święta, kiedy cała rodzina gromadziła się u dziadków, dorośli pili kawę, dziadek ją „chrupał”, a my siadaliśmy mu na kolanach i słuchaliśmy długich opowieści o życiu, o czasie, o tym jak wygląda świat… Czy dziś święta mogą pachnąć kawą? Tak. Ale inaczej.

  • Święta Bożego Narodzenia szczególnie kojarzą się z pięknymi zapachami – żywicznym i świeżym zapachem choinki, wspaniałym aromatem egzotyki – w postaci mandarynek i pomarańczy, pieczonymi ciastami i mięsami, ale ja szczególnie uwielbiam połączenie smaku i zapachu dwóch pyszności – korzennym świątecznym pierniczkiem, który maczam w aromatycznej i gorącej kawie z mlekiem. Dla mnie to idealne połączenie, które działa na wszystkie zmysły i kojarzy mi się ze świętami

  • Święta kawą pachnące,
    nutą mielonej kuszące.
    I do jedzenia, i do picia,
    i świeczka ze światłem-symbolem życia.

  • W czasie świat wszystko pachnie inaczej, intensywniej niż zwykle. Kawa ma najcudowniejszy zapach na świecie, pachnie pomarańczą, wanilią, cynamonem, kardamonem a nawet ma zapach świerku. Taką cudowną moc mają święta.

  • Święta Pachnące Kawą to leżenie z mężem pod kocem i popijanie kawki z
    ulubionych filiżanek, to wypad do mamy na szybką kawkę w Wigilię, to
    kawowy peeping zrobiony wieczorem, kawowe masło do ciała i cukierki o
    smaku kawy wieszane na choince. Ja kawę uwielbiam w każdej postaci-do
    picia, do jedzenia, do smarowania i pieczenia 🙂 I nie tylko w Święta 🙂

  • Moje Święta pachnące kawą to chwile relaksu i odpoczynku.
    Czas spędzony razem z rodziną i bliskimi.
    Świeżo zaparzona, aromatyczna czarna kawa w ulubionym kubku, pies przy
    moim boku oraz ciekawa książka.

    PS Dziś zepsułem ekspres do kawy u rodziców mojej dziewczyny. Nie wiem co robić. To był dość leciwy sprzęt i już takiego nie kupie. Przeszukując internet przez przypadek natrafiłem na Twojego bloga z konkursem.
    Moja dziewczyna nałogowo pije kawę i przez dzisiejsze zdarzenie nasz związek może się rozpaść 😉 RATUJ ! 🙂

  • „Święta pachnące kawą”…

    Pomiędzy kolędą, opłatkiem i wigilijną potrawą,

    Nasze święta pachną aromatyczną, korzenną kawą.

    Zapach unosi się w całym domu,

    Nie może jej zabraknąć nikomu.

    Ekspresowo, lecz z kunsztem przez żonę przygotowana,

    Jest przez Wszystkich uwielbiana.

    Na początek łyżeczka miodu i szczypta cynamonu,

    Potem kawa gorąca i odrobina kardamonu,

    Następnie mleko najlepiej blenderem spienione, gorące,

    Odrobina startej czekolady i Święta znów są kawą pachnące …

    Przy okazji składamy życzenia noworoczne i miłej zabawy,

    A jak zajrzycie do nas to znajdzie się łyk pysznej kawy 🙂

    … Wojciech Kurowski.

  • Kruszyńska • 7 minutes ago

    W moim rodzinnym domku pyszna kawusia z wieczora i z rana,
    I to nie byle jaka! Tylko taka starannie i z sercem przygotowana.
    Dla najmłodszych pyszna i zdrowa, miodkiem posłodzona kawusia zbożowa,
    dla starszych prawdziwa parzona lub smakowa ulubiona.
    W Święta jest przyjemnie, rodzinnie i wesoło,
    dlatego kawusią pachnie naokoło.
    Gdy Świąteczny czas mija,
    witam poranek parzeniem kawusi dla siebie i dla synia.
    Mój mąż dobry i kochany,
    wypija kawkę w pracy, ponieważ tam ma ekspres wspaniały.
    Dla synka mojego kochanego,
    zawsze na śniadanko coś bardzo zdrowego,
    i kawusia zbożowa z miodkiem obowiązkowo do tego!
    Ja jestem”kawoszką” starszą i wybredną,
    wypiłam kawkę w swym życiu niejedną.
    Jako doświadczona wolę kawkę miodkiem, imbirem i cynamonkiem pachnącą,
    do tego robię sobię pyszną mleczną piankę, niestety spienioną buteleczką.
    Ziarenka miele i ręcznie spieniam mleko,
    bo mi brak pomocnika do tego chętnego.
    Mam „kawkowe” marzenie małe,
    chciałabym aby cudowny pomocnik serwował mi codziennie kawki wspaniałe.
    On sam zmieli kawkę, mleczko szybko spieni,
    ojjj jakie cudowne to moje marzenie…
    Zawsze gdy mama z siostrzyczką wpadałyby na kawkę,
    stawiałabym im w mig perfekcyjną kawkę na ławkę.
    Mój Siemensie przystojniaku,
    jesteś mały, ale jakże doskonały,
    i przeze mnie tak bardzo wyczekiwany…

    Na zdjęciu poranna kawusia z synkiem.
    Na drugim zdjęciu moja mama, ja, moja siostra, moja siostrzenica i moja córeczka(wszystkie sączące kawusie).

  • W moim rodzinnym domku pyszna kawusia w wieczora i z rana,
    I to nie byle jaka! Tylko taka starannie i z sercem przygotowana.
    Dla najmłodszych pyszna i zdrowa, miodkiem posłodzona kawusia zbożowa,
    dla starszych prawdziwa parzona lub smakowa ulubiona, ręcznie robiona.
    W Święta jest przyjemnie, rodzinnie i wesoło,
    dlatego kawusią pachnie naokoło.
    Gdy Świąteczny czas mija,
    witam poranek parzeniem kawusi dla siebie i dla synia.
    Mój mąż dobry i kochany,
    wypija kawkę w pracy, ponieważ tam ma ekspres wspaniały.
    Dla synka mojego kochanego,
    zawsze na śniadanko coś bardzo zdrowego,
    i kawusia zbożowa z miodkiem obowiązkowo do tego!
    Ja jestem”kawoszką” starszą i wybredną,
    wypiłam kawkę w swym życiu nie jedną.
    Jako doświadczona wolę kawkę miodkiem, imbirem i cynamonkiem pachnącą,
    do tego robię sobię pyszną mleczną piankę, niestety spienioną buteleczką.
    Ręcznie ziarenka miele i spieniam mleko,
    bo mi brak pomocnika do tego chętnego.
    Mam „kawkowe” marzenie małe,
    chciałabym aby cudowny pomocnik serwował mi codziennie kawki wspaniałe.
    On sam zmieli kawkę, mleczko szybko spieni,
    ojjj jakie cudowne to moje marzenie…
    Zawsze gdy mama z siostrzyczką wpadały by na kawkę,
    stawiałabym im w mig perfekcyjną kawkę na ławkę.
    Mój Siemensie przystojniaku,
    jesteś mały, ale jakże doskonały,
    i przeze mnie tak bardzo wyczekiwany…

    Na zdjęciu poranna kawusia z synkiem.
    Na drugim zdjęciu moja mama, ja, moja siostra, moja siostrzenica i moja córeczka(wszystkie sączące kawusie).

  • Święta pachną moją kawą 🙂 W moim kubku z własnoręcznie wykonana świąteczną ozdobą 🙂 kocham zapach kawy

  • Kawa, świętą i kolejne skojarzenie które samo przychodzi na myśl to dziadkowie. To oni zarazili mnie miłością do kawy. Czas przy kawie jest zawsze iście królewski, piękne stare filiżanki ze srebrną łyżeczką, zawsze delikatnie trzymane w pomarszczonych palcach dziadków. To oni najbardziej cenili wspólnie spędzony czas przy filiżance, powoli upajając się magicznym czasem. Błysk w oku i miłość, która od nich promienieje tworzy unikalny klimat. Niekończące się opowieści dziadków, ich radość ze wspólnego obcowania, symfonia smaku i aromatu kawy oraz czar wspomnień jest dla mnie świętem.

  • U mnie kawa jest nieodpuszczalnym rytuałem, codziennie rano każdy z domowników zaparza kawe do pysznego ciasta przygotowanego przez mame. Niestety jeszcze nie posiadamy takiego cuda jak ekspres ciśnieniowy, jest to nasze główne marzenie.

  • Kawa po studencku czyli jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma!
    O takim ekspresie mogę na razie tylko pomarzyć, ale nie przeszkadza mi to, aby stał się inspiracją! Przygotowuję kawę w kawiarce, następnie podgrzewam mleko i ubijam blenderem na piankę, łączę i na górę sypie przyprawę do kaw w świątecznym kształcie. Dzięki temu rodzina i znajomi mogą doświadczyć radości z pysznej kawy podanej inaczej:) Najlepsza oczywiście ze świątecznym piernikiem!

  • Kawa i święta, kawa i święta… zastanawiam się od jak dawna te słowa są dla mnie synonimem…od dawna.
    Każdy poranek i popołudnie z zapachem świeżo zmielonej kawy zaparzanej w espresso są dla mnie świętem chwili. Po takich doznaniach smakowych pragnę już tylko zostać świętym Mikołajem aby własną radością i szczęściem dzielić się z innymi.

  • W ostatniej chwili zauważyłem konkurs, ale na szczęście zimowe noce są dłuuugie, więc zdążyłem przygotować pracę konkursową!

    Mam nadzieję, że świąteczne, nie pozowane (za późno zauważyłem konkurs) foto story spodoba się jury 😉

  • Picie kawy w naszej rodzinie to bardzo ważny „rytuał” jaki odbywa się w ciągu dnia. Możemy zjeść osobno śniadanie czy obiad. Ale picie kawy zawsze musi być wspólne i o stałych godzinach. Kawusię pije się u nas dwa razy dziennie. O godzinie 10 oraz o godzinie 16:) Wtedy wszyscy domownicy schodzimy się do salonu i rozkoszujemy się smakiem kawy. Uwielbiam czas świąteczny, kiedy w naszym domu drzwi się nie zamykają i mamy cały czas gości… Do kawy obowiązkowo coś słodkiego, czyli nic innego jak pyszne domowe pierniczki, zdobione przez naszą córcię. Jest u nas tak wesoło ze aż by się chciało aby te Święta nigdy się nie kończyły. Co prawda nie posiadamy w domku expresu, dlatego delektujemy się kawą rozpuszczalną z mleczkiem. Ale i tak jej zapach roznosi się miło po całym domku z czego my i nasi goście jesteśmy zadowoleni. Mam taką cichą nadzieję że na przyszłe Święta będę mogła moich wszystkich gości miło zaskoczyć i poczęstować ich pyszną kawą z expresu. Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam wszystkim wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku.

  • ***MOJE ŚWIĘTA KAWĄ PACHNĄCE***

    Mama moja zwolennikiem sztucznej jest choinki
    Przeciwnikiem Wielkim każdej drzew wycinki.
    By Święta magiczny aromat zyskały
    Kawę z cymnamonem zaparzam dzień cały:)

    (na załączonej ilustracji wizerunek świątecznej choinki i świątecznej kawy z cymnamonem, zaparzonej w kubku Wielkanocnym z powodu braku jakiejkolwiek Bożonarodzeniowej Zastawy…)

      • Dzień Dobry Pani Dorotko!
        Przesłałam swój adres na [email protected]

        Chciałam również jeszcze raz bardzo, ale to bardzo podziękować za wyróżnienie
        mojego wpisu. Wiadomość o tym sprawiła mi ogromną radość:) Nie wiem jak
        ogarnęła Pani te wszystkie zgłoszenia, bo widziałam że było ich całe mnóstwo.

        Mam
        nadzieję, że w przyszłości na Pani blogu wkrótce pojawi się kolejny konkurs a jeśli tak to z góry zgłaszam chęć udziału w nim;)

        Najserdeczniejsze pozdrowienia
        Barbarossa

  • Kawa towarzyszy mi praktycznie codziennie. Święta bez niej to jak święta bez rodziny.
    Mamy w domu pewną tradycję, która dotyczy każdych dni wolnych. Robimy wtedy w godzinach porannych (około 9:00 ) kawę dla każdego i pijemy są wspólnie rozmawiając lub oglądając telewizję.
    Moje Święta pachnące kawą są rodzinne, wspaniałe bajkowe. W tle choinka, kolędy, piosenki świąteczne. Obok psiak, z którym spędzam wiele chwil. Rozmowy, sekrety, opowiastki są przy kawie: smacznej, aromatycznej kawie.
    Ubieranie choinki czy gotowanie potraw wigilijnych zawsze jest z kawą, która spokojnie czeka. Każdy łyk to jak mini przerwa w przygotowaniach wigilijnych, świątecznych.
    Gdy jest czas wolny, czytam książkę. Książka i kawa = najlepsze rozwiązanie.
    Planowanie Świąt czy postanowień noworocznych również odbywa się z kawą. Kawa to taki dodatek na początek cudownego dnia, cudownych świąt… i cudownej przyszłości.

  • Kawa w domu, kawa w mieście, kawa w cieście. Uwielbiam jej zapach, smak i teksturę. W święta te doznania się jeszcze wzmagają, nie wiem czy to taki magiczny czas czy po prostu wtedy chce się jej więcej, wszak jej kubek i ciepły kocyk to szczyt marzeń w te dni. A…i ciasto, a w cieście… nie kto inny tylko kawa – wzmocniona 😉 oczywiście. Kawa samotnie i z przyjaciółmi, z rodziną i z nieznajomym (jakoś tak wyszło ostatnio), dobry powód do spotkań, temat do rozmowy oraz powód do jej nie prowadzenia, na początek i na koniec dnia, od święta i po to by świętować każdego dnia. Aż mi się świątecznie zrobiło – no dobra kończę …bo sami wiecie…czas na KAWĘ!

  • Mi święta pachnące kawą kojarzą się, z leniwym wigilijnym porankiem, kiedy po przebudzeniu czuję niesamowity zapach wyciągający mnie z łużka. Wszystko to za sprawą mojego męża, któremu chce się wstawać wcześniej ode mnie i zrobić kawę. No cóż jestem szczęściarą. Kiedy już opuszczę moje cieplutkie gniazdko. Biorę mój świąteczny kubeczek z mikołajem i idę do salonu, gdzie pod ciepłym kocykiem słucham kolęd i wpatruję się w moją choinkę. Jest to naprawdę magiczny poranek.

  • Nasze Święta Pachnące Kawą zaczynają się drugiego dnia świąt o poranku. Zwykle wraz z mężem jesteśmy już w naszym mieszkaniu, mając za sobą wszelkie wizyty wigilijno-rodzinne. Dopiero teraz jest czas na delektowanie się smakiem i zapachem. Jesteśmy „słoikami” (chyba nietypowymi, bo chętnie mówimy o swojej „słoikowatości”) więc do domu wracamy z barszczem, uszkami i zapasem świątecznych wypieków. Nasze Święta pachną świeżo parzoną kawą i piernikiem. Kawę parzymy w sposób analogowy – dobrej jakości zmielone ziarna zalewamy wrzątkiem.

  • Zdjęcia robię słabe, kreskę mam taką jak lekarz pismo ( nieczytelne ) a kamera dodaje mi za wiele kilogramów więc zostaje mi tylko pisanie chociaż z polskiego też nie byłem „ożeł”, no ale kto nie próbuje ten nie pije szampana w w tym wypadku KAWY.
    Pozwól, że opowiem Ci krótko jak bardzo to lubię. Lecz zanim zacznę – weź swoją kawę, usiądź w fotelu i zrelaksuj się. Święta to magiczny czas kiedy to rodzina się spotyka. Niestety nasz ekspres odmówi posłuszeństwa i najbliższy ekspres mam na stacji benzynowej BP. Dlatego aby moja żona napiła się kawki muszę rano wstać i podjechać po kawę. Więc w nasze święta można było pić kawę z proszku. Szkoda bo ekspres to ekspres.

  • Kawa, którą kocham nad życie do tego Święta Bożonarodzeniowe, nie ma lepszego zestawienia w te mroźne dni przeplatane śniegiem. Życzę wszystkim samych wspaniałych chwil, a Tobie Dorotko dalej tworzenia tak świetnej strony z przepisami i dobrymi radami, z których często korzystam. 🙂

  • Przygotowując się do Świąt zwłaszcza zaczynając od Wigilii, zaparzam kawusie z myślą, że te Święta będą wspaniałe i postawią mnie na nogi przyrządzając dania. W Boże Narodzenie sptykam się z rodziną i wspólnie pijemy naszą ulubioną, pachnącą i aromatyczną kawę, w towarzystwie słodkości i smakołyków przy miłej rozmowie. Zaczynają się wspomnienia z dziecinstwa, opowiadania, westchnienie a wreszcie plany na przyszłość. Tyle wspaniałych chwil i mądrych decyzji zaczyna się właśnie od ulubionej kawy.
    Wesołych świąt i smacznej kawy w te wyjątkowe dni.

  • Czasem brakuje chęci a czasem
    po prostu czasu. Szybkie espresso, nieco bardziej wymagające cappuccino, gotowa
    przyprawa do kawy i już. Jednak jest taki czas, kiedy już nie jest możliwe
    ignorowanie magii wspólnie spędzonego czasu, kiedy nastaje cisza, kiedy
    powietrze pulsuje szczęściem przy blasku świec, kiedy każdy dzień staje się
    słodki i to nie tylko za sprawą łakoci wyjmowanych z kalendarza adwentowego.
    Kiedy naprawdę mamy dla siebie czas, kiedy jesteśmy w stanie ze sobą
    porozmawiać, o czymś więcej niż tylko „Co u Ciebie słychać?”, kiedy
    słowa nie są już potrzebne, a jest już tylko bliskość. I właśnie wtedy, przy
    cichutko sączących się z głośnika kolędach, pojawia się nieprzeparta i
    aromatyczna chęć stworzenia świątecznej kawy i to nie byle jakiej – piernikowej
    z czekoladą, korzennymi przyprawami i prażonymi orzechami laskowymi. I tak
    siedzimy, delektujemy się kawą, ciastami przygotowanymi przez Mamę, leniwymi
    chwilami spędzonymi przy choince pełni miłości, wiary i nadziei, że takich
    wyjątkowych, świątecznych chwil pachnących kawą będzie jeszcze tak wiele…

  • Każdy z nas z pewnością pamięta swoje wyczekiwanie na Gwiazdora. Tak kochani czytelnicy. Gwiazdora, bo u nas w Wielkopolsce przychodzi właśnie Gwiazdor. Jako mała dziewczynka szykowałam zawsze duży, kolorowy talerzyk, na którym układałam własnoręcznie udekorowane pierniczki, a mama pomagała mi zaparzyć smaczną kawę właśnie dla głodnego Gwiazdora. Rano szybko zbiegałam po schodach i szukałam największego prezentu pod choinką, – wiedziałam, że to właśnie ten jest dla mnie. Czego szukałam pod choinką? Moja wyobraźnia nigdy nie poznała granic. To były magiczne chwile z perfekcyjną kawą. Zawsze zachwycała głęboką czernią i czarowała elegancką formą. Zapach świeżo parzonej kawy mieszał się z wonią cynamonu, aromatycznego piernika i słodyczą miodu. Teraz ta większa dziewczynka, chciałaby powrócić do pięknego, beztroskiego dzieciństwa. Przygotować pierniczki i poszukać prezentu pod choinką, a w nim odnaleźć ekspres ciśnieniowy Siemens EQ.6. Przywróci magiczne chwile z perfekcyjną kawą, a dodatkowo otuli dom niezwykłym aromatem, który zapamiętają moje dzieci…

  • Każdy

    z nas z pewnością pamięta swoje wyczekiwanie na Gwiazdora. Tak kochani
    czytelnicy
    Gwiazdora, bo u nas w Wielkopolsce przychodzi właśnie Gwiazdor. Jako
    mała dziewczynka szykowałam zawsze duży, kolorowy talerzyk, na którym
    układałam własnoręcznie udekorowane pierniczki, a mama pomagała mi
    zaparzyć smaczną kawę właśnie
    dla głodnego Gwiazdora. Rano szybko zbiegałam po schodach i
    szukałam największego prezentu pod choinką, – wiedziałam, że to właśnie
    ten jest dla mnie. Czego szukałam pod choinką? Moja wyobraźnia nigdy nie
    poznała granic. To były magiczne chwile z perfekcyjną kawą. Zawsze
    zachwycała głęboką czernią i czarowała elegancką formą. Zapach świeżo parzonej kawy mieszał się z wonią cynamonu, aromatycznego piernika i słodyczą miodu.
    Teraz ta większa dziewczynka, chciałaby powrócić do
    pięknego, beztroskiego dzieciństwa. Przygotować pierniczki i poszukać
    prezentu pod choinką, a w nim odnaleźć ekspres ciśnieniowy Siemens EQ.6. Przywróci magiczne chwile z perfekcyjną kawą, a dodatkowo otuli dom niezwykłym aromatem, który zapamiętają moje dzieci…

  • Cynamonem, orzechami
    Święta pachną marzeniami
    Bez pośpiechu, poganiania
    Czas na chwilę zadumania
    Budzik słodko wyciszony
    Uśmiech z rana rozmarzony
    Tak wtuleni w rozkosz ciszy
    Kawa dziś się tylko liczy

  • Nic tak szczęściem nie napawa
    Jak świąteczna mocna kawa.
    W kociołku wodę gotuję,
    Łyżkę kawy dosypuję.
    Jak odczekam, mój kolego,
    Daję cukru trzcinowego,
    Lecz nie więcej niż łyżeczkę,
    By osłodzić ją troszeczkę.
    Kardamonu szczypta mała,
    Aby kawa klasę miała.
    Trzy goździki i cynamon,
    Abym się poczuła damą.
    Sok z cytryny, szczypta soli,
    Delektuję się powoli…
    Gdy wzbogacę ją śmietanką,
    Czuję się niemal szlachcianką.
    Dzięki niej od rana czuję,
    Że życie we mnie wstępuje!!!

  • Święta to magiczny czas, w całym domu unosi się zapach pysznych dań. W moim domu Boże Narodzenie zawsze pachniało piernikiem, tym wyjątkowym, robionym raz do roku. Jak wiadomo ciasta najlepiej smakują w duecie, więc zawsze zajadamy go do kawy. Jako dziecko mama robiła mi kakao, później przyszedł czas na cappuccino z przepyszną pianką, a wreszcie na aromatyczną małą czarną. Kawa nie jest najważniejszym „jedzeniowym” elementem świąt, jest dodatkiem, który pomaga stworzyć wyjątkową, rodzinną atmosferę.

  • Dziwnym trafen na Święta Bożego Narodzenia zawsze wychodzą mi ciasta własnej roboty. Pachnące, z dużą ilości bakalii i miodu.Do tego obowiazkowo mocna, gorąca kawa z pianką wypita w gronie rodziny oraz najbliższych przyjaciół. I czas staje w miejscu…

  • A jednak jestem konserwą.Wierzę w magię Świąt Bożego Narodzenia.Niech inni leżą na egipskich plażach,niech szaleja na alpejskich stokach.A w tym czasie w moim domu unosi się zapach świeżo zaparzonej,aromatycznej kawy.I to nie tylko dlatego,że właśnie zapragnęłam ją wypić.Głównie dlatego,że bez niej nie byłoby najbardziej oczekiwanego ciasta roku.Cała eksplozja wiosennych kwiatów,te wszystkie długie,gorące,letnie wieczory są właśnie po to,żeby pewnego dnia,gdy w radio słychać Last Christmas,poczuć zapach świąt.To ten dzień kiedy przygotowuję panforte.Orzechy, migdały,suszone śliwki, bakalie połączone z cynamonem,gożdzikami,białym pieprzem zalane najważniejszym składnikiem.Mocną kawą z domieszką kawowego likieru.Zapach tej mieszanki powoduje,że nic mi już nie straszne.Ani lepienie 140 pierogów,ani krojenie warzyw,ani robienie śledzi.Ani nawet Kevin sam w domu.Wszystko po to,żeby za rok znów poczuć ten zniewalający,magiczny zapach i spędzić najlepszy czas w roku z najważniejszymi dla mnie osobami.

  • Kawa jest to moje drugie imię. Piję ją codziennie ale niestety nie taką pyszną z ekspresu tylko zwykłą rozpuszczalną. Czas świąt jest dla mnie wyjątkowy. Cała rodzina spotyka się u mojej kochanej mamusi która ma mój wymarzony ekspres. Wszyscy delektujemy się przez cały wieczór przepyszną kawą z pianką. Myślę że nadejdzie taki dzień i ekspres zadomowi się u mnie w domu ale póki co muszę na kawkę wpadać do mamuśki.

  • Przychodzi czas na wszystko,także na wspomnienia,nawet te które kiedyś zadawały ból.
    Dzisiaj już mogę spojrzeć na to z miłością,uśmiechnąć się i podziękować za to co mnie umocniło…
    bo Święta Bożego Narodzenia mają przecież w sobie ten czar,który zmienia wszystko.
    Nigdy nie zapomnę tych Świąt, pierwsze spędzone w szpitalu z Basią.
    Na naszym oddziale zostałyśmy same, inne dzieci zostały wypisane , było nam bardzo żal.
    jednak zdrowie córeczki było najważniejsze.Pierwszy raz spędzałyśmy je poza domem,
    Wieczerza, była bardzo skromna, wspólna z dziećmi z innych oddziałów.
    Pamiętam serdeczne i ciepłe uściski lekarzy, spojrzenia pielęgniarki,….i łzy w ich oczach.
    Jeszcze nigdy opłatkiem nie dzieliłam się z tyloma ludźmi, jak wtedy tam – na korytarzu szpitalnym.
    Staliśmy się jak jedna rodzina,złączona tym białym jak śnieg opłatkiem , mokrym od łez.
    Nie zapomnę nigdy tych życzeń skrywanych głęboko w sercach, a wypowiedzianych z wielkim trudem,
    i tych tęsknych spojrzeń w stronę okna w poszukiwaniu swojego domu
    Późnym wieczorem , gdy Basia już spała, siedziałam w pokoju pielęgniarek.
    Pod niewielką ,obficie przystrojoną choinką , która stała na stoliku w rogu piłyśmy kawę.
    Pamiętam , że cały maleńki pokoik wypełniony był jej zapachem.
    Obecność tego zapachu w miejscu gdzie nieustannie czuć lekarstwami, i lizolem była wyjątkowa.
    W drżącej dłoni trzymałam filiżankę,a zapach który unosił się ku górze,
    otulił mnie jak ciepłym kocem miłością, westchnieniem i wspomnieniami.
    Siedziałam tak w zadumie, a w powietrzu wraz z tym przecudnym aromatem unosiły się
    słowa wyryte gdzieś głęboko w moim sercu.
    W tym smaku i zapachu kawy pitej w małym szpitalnym pokoiku rozpoznałam wtedy
    dotyk szczęścia i radość że narodził się Jezus a w raz z nim początek tego „nowego” co doda mi sił.
    Choć tak bardzo starałam się nie płakać,to jednak wtedy łzy same spływały mi po policzku.
    Czy kiedyś jeszcze dane mi będzie przeżyć takie Święta pachnące łzami kawą ?
    Czy doszukam się w tym wszystkim celu i inspiracji ?
    jedno wiem na pewno…że wspomnienie tych Świąt głęboko w mym sercu pozostanie.

    • Aromat kawy unosi się w moim domu codziennie. Jestem fanką kawy (nałogowcem ?) dlatego kawa budzi mnie z rana, w południe daje impuls do działania, a po południu przyjemne daje doznania….

      No, ale Święta to Święta i picie kawy w tym czasie różni się u mnie diametralnie, bo pije ją wtedy tylko i wyłącznie w towarzystwie ukochanych, dawno niewidzianych członków rodziny. I wtedy właśnie zaparzanie kawy to cały ceremoniał. Od mielenia, poprzez dodatki, po zaparzanie i picie. Na wszystko daję sobie czas, który jakby staje w miejscu tylko kawy w filiżance ubywa… a historie snute przez babcię sprawiają, że wszystko staje się magiczne

  • moja najukochańsza, najdroższa Kawo,
    piszę do Ciebie bo tak bardzo za Tobą tesknię. Nie widzieliśmy sie kilka dni bo współlokator – Ekspres zrobił mi awanturę, popsuł uszczelkę, zabrał swoje rzeczy i wyprowadził się z domu. On jest taki irytujący, wszystko robi na złość! Ostatnio nawet z Mlekiem nie chciał rozmawiać! No i powiedział, że do czynszu w tym miesiącu sie nie dołoży, nie mieszka nie płaci! Przez to wszystko jestem w kompletnej rozsypce, nie mogę skupić sie na niczym, nie mogę czytać, pracować, cały czas bym spał, tak bardzo za Tobą tęsknie! Moją głowę zaprząta myśl o naszym ostatnim spotkaniu. To było w święta. Pamiętasz? Wyglądałaś tak pięknie, pachniałaś zmysłowo jak najlepsze francuskie perfumy a sukienka w której byłaś hmmm no piękna, zmysłowa, bałem się jej dotknąć, żeby nie stłuc bo to przecież najlepsza porcelana. Zapach cynamonu i kardamonu wnikał do mojej głowy i ciała przepałniając mnie świątecznym nastrojem i euforią. Twój delikatny smak otulał moje kubki smakowe a dodatek syropu pomarańczowego sprawiał ze z każdym łykiem czulem jak adrenalina zaczyna krążyć w mych żyłach.To właśnie wtedy uświadomiłem sobie jak bardzo Cie kocham! Kocham Cie i żyć bez Ciebie nie mogę ,więc proszę pogadaj z Ekspresem, niech wraca, trudno nie musi płacic tego czynszu ale niech wroci.
    Całuje i czekam
    Twój oddany wielbiciel:***

    P.S.
    Jak tylko wrócisz obiecuję Ci że ze mną nie będziesz się nudzić. Szczegółowy plan w załączniku.

  • Święta to czas spotkań z rodziną i spokojnej refleksji. To moment kiedy możemy przystanąć na chwilę i po prostu cieszyć się małymi rzeczami. Kiedy na dworze zimno i pada (bynajmniej nie śnieg), możemy usiąść w wygodnym fotelu i rozkoszować się zapachem pysznej kawy. Dla gości zawsze serwujemy kawę z bitą śmietaną i odrobiną startej gorzkiej czekolady. Do tego pyszna, domowa szarlotka i mamy przepis na udane świąteczne spotkanie. Przy kawie można porozmawiać o wszystkim: powspominać lato, ponarzekać na pogodę, uśmiać się z dogryzających sobie dziadków. Można odnaleźć spokój i uśmiech najbliższych. W Święta, przy kawie, odkrywamy to, co jest dla nas w życiu najważniejsze.

  • W moim domu święta pachnące kawą zaczynają się od pierników. Takie smaczne ręcznie pieczone i dekorowane przez moją żonę i syna. Z piernikami to już tradycja – od kilku lat są one przygotowywane 2 tygodnie przed świętami. A jak smakują wyśmienicie – zwłaszcza kiedy podawane są do kawy. Zresztą aromat kawy unosi się w mieszkaniu każdego dnia. Najbardziej lubię zapach mielenia kawy – wtedy to jej aromat unosi się po całym mieszkaniu. A smak takiej kawy jest po prostu wyjątkowy. W czasie świąt razem z rodziną zasiadamy do stołu i przy kawie rozmawiamy o wszystkim do tego delektujemy się słodkościami. Kawa to tradycja która po prostu jest a święta dodają jej wyjątkowy klimat. Powodują, że w rodzinnym gronie smakuje jeszcze lepiej.

  • Zapach świerku. Prawdziwego, spod puszczy. Przyjemna woń wosku, świec. Potrawy. Paleta aromatów, kuszących, pociągających, tak dobrze znanych, wyczekiwanych przez długie miesiące. To ciepło, spokój. Ta chwila wytchnienia, wreszcie – chwila poza kuchnią.

    I nagle błogą ciszę… Nie, bądźmy szczerzy. Nagle przez orkiestrę sztućców i chór przekrzykujących się cioć, wujków, kuzynek, kuzynów, dzieci – tych całkiem dużych i zupełnie małych przerywa niby nieśmiałe, uprzejme, nienachalne „Mogę kawę? Taką małą, rozpuszczalną. Jeśli to nie problem…”. Kropla, która rusza kawową lawinę kawowych pragnień, życzeń, roszczeń. „Skoro już robisz, to zrób i mi” – słyszysz z lewej. „Dla mnie mielona!” – rzuca kuzynka z drugiej strony stołu. „Kochanie, pamiętaj, dla mnie w filiżance!” – przypomina ciocia. „Ale nie w tej granatowej” – upomina. „A macie jeszcze tę z ekspresu?” – docieka druga. „Którą, ciociu” – dopytujesz
    uprzejmie. A ciocia dokładnie wyjaśnia – „tę z pianką”. „Pokaż jakie masz, poznam po opakowaniu” – dorzuca troskliwie widząc Twoje zdezorientowanie. Przesuwasz zapomniany talerzyk zbłąkanego wędrowca,
    śledzie, pierogi i sałatkę. Bratanica pomaga z kapustą. Trudno, upierze się. W otoczeniu śnieżnobiałej porcelany, srebrnych sztućców, ciepłych, jarzących się świec i migoczących śnieżynek budujesz kawową szopkę.
    Niech przebierają, wybierają, chwalą, rozsypują, narzekają. Gotujesz, parzysz, sypiesz, spieniasz, posypujesz, słodzisz, serwujesz. I przelewasz, bo chociaż zapamiętanie kto, kiedy, co i w czym to nic wielkiego, to jednak…

    Kilkanaście kaw. Jeśli to nie problem. „Tylko szybciutko, bo my już musimy iść”.

    Wracasz. Do zimnego pieroga i lodowatej kapusty. Kawa? Nie dziękuję. Pewnie i tak nie ma już ciepłej wody, kubka, filiżanki.

    Kawa pachnie dopiero rano. Poznajemy się na nowo, ostrożnie, nieśmiało. Tylko my, we dwoje. Do pierwszego łyka. Później fascynacja przeradza się w pożądanie. Moja cisza pachnie kawą.

  • Tegoroczne święta spędzone w nowym, wymarzonym domku.
    Z trzema kubkami, dwoma łyżeczkami i kawą podaną na własnoręcznie zrobionym stoliku.
    Gości natomiast było ośmioro…

    Kawa jeszcze nigdy tak nie smakowała, doprawiona miłością,
    Zaparzona z uśmiechem na ustach i dumą w sercu.
    Dwadzieścia pięć lat czekałam na ten moment.

    Przepisu nie da się odtworzyć.
    Tworzy go Świąteczna Magia.
    I dzielenie się kubkami z rodziną.

  • Czas pachnący drożdżowym plackiem
    mojej babci i aromatem świeżo parzonej kawy i my wszyscy, cała rodzina blisko
    siebie otulona miłością i tym cudnym zapachem – to mój czas, to nasze święta
    pachnące kawą doprawioną miłością, szczęściem i radością. A każdego roku
    Mikołaj zostawia mnóstwo paczuszek z tą kawową przyjemnością – istne kawowe
    szaleństwo.

  • Witam!
    W moim domu kawa towarzyszy nam przez cały dzień. Cudownie smakuje zarówno rano jak i w południe. Czy to espresso czy latte macchiato z każdym tym smakiem miło dzień nam płynie. Ale najlepiej smakuje przy świątecznym stole w towarzystwie pachnącej choinki i zapachu wanilii świątecznego ciasta.
    Kawę parzę namiętnie i już tak zostanie. I mam tez nadzieję, że w końcu ekspresik dostanę.

  • Moja szczególna świąteczna kawa, którą wspólnie z rodziną i gośćmi pijemy przy choince i słodkim świątecznym deserze to świeżo zmielone ziarna kawy, które zaparzam w ekspresie razem z dodatkiem cynamonu, kardamonu, odrobiną kurkumy i kminku. Podaję kawę w filiżankach z łyżeczką miodu do posłodzenia. Ta kawa o z lekka orientalnym i afrykańskim aromacie jednocześnie orzeźwia nas po sutym świątecznym obiedzie jak i rozluźnia. Wdychając cudowny aromat odrywamy się od chłodnej, zimowej aury za oknem i w marzeniach zaczynamy wędrować po dalekich, egzotycznych krajach południa. Zaczynamy planować nasze przyszłe wakacyjne podróże. Ta kawa to namiastka lata w środku zimy. Doskonale łączy świąteczny nastrój z zapowiedzią jasnej i ciepłej pory roku. Przecież od teraz dni będą coraz to dłuższe.. Rok i cały świat przejdą cudowną odnowę i odrodzenie, po których nastąpi wiosna. Kocham Święta, bo każdego roku przypominają mi, że wszystko znów zaczyna się na nowo!

  • Kawa, kawa super sprawa
    To przyjemność i zabawa

    To aromat idealny

    Na świąteczny stół specjalny

    Kawa niczym przyjaciółka
    Ja i ona – świetna spółka
    Święta czyni wspaniałymi
    Cieplutkimi i miłymi

    Kiedy stół już zastawiony

    Kiedy piernik upieczony

    Czas na relaks moi drodzy

    Co utrzyma nas na wodzy

    Czas na rozkosz, czas na smak

    Co magiczny daje znak

    Kawa – moc ma niesłychaną

    W aromacie wręcz skąpaną

    Kawa z mlekiem czy też bez

    idealna zawsze jest!

  • Dobra kawa sama w sobie to dla mnie Święta Bożego Narodzenia, urodziny, imieniny i urlop w
    ciepłych krajach w jednym owinięte czerwoną wstążką z kokardą. To prezent który sprawiam sobie każdego dnia
    na ‘dzień najlepszy,’ to jedyny powód dla którego jestem w stanie wstać 20-30 min wcześniej i usiąść w ciszy, żeby rozkoszować się jej doskonałym aromatem.

    Kawa to uśmiech i szczęście w płynie. Wyjątkowe i egzotyczne gatunki, których się jeszcze nie miało okazji spróbować są świetnym prezentem samym w sobie. Dlatego u mnie w Rodzinie na Święta świeżo mielona kawa gości nie tylko na stole, ale także pod choinką 🙂

  • Nasze Święta pachną kawą! W Wigilijny poranek mama lepi uszka
    popijając kawę, tata wiesza lampki na choince, a córka z synem wieszają
    bombki i cukierki. Podobno zwierzęta w Wigilię przemawiają ludzkim
    głosem. Nasz pies nabiera także innych ludzkich cech i w tym przedświątecznym zamieszaniu, kiedy każdy zajęty jest czymś, skuszony intensywnym aromatem kawy próbuje tego napoju…
    Wieczorem,
    kiedy wszystko jest gotowe, goście nadjechali, cała rodzina zasiada do
    Wigilijnego stołu. Głowa rodziny czyta fragment Biblii o narodzeniu
    Pana, następnie łamiemy się opłatkiem i zaczynamy wieczerzę. Kiedy
    barszcz jest już wypity, ości z karpią są w portfelu, a syn cieszy się z
    grosika w uszku, który prawie złamał mu zęba, mama parzy kawę, a
    najmłodszy członek rodziny rozdaje prezenty. Cała rodzina zajada się
    staropolskimi pierniczkami kolorowo udekorowanymi i popija pyszną kawę,
    słuchając kolęd.

  • Moje Wspomnienie Świąt Pachnących Kawą.
    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    Święta, ileż uroku kryje się w tym jednym prostym słowie, które wzrusza ,przemawia do duszy
    i staje się przedmiotem niejednej .refleksji .
    Wiele Świąt w moim życiu było , wszystkie były cudowne rodzinne , radosne i pełne ciepła ,
    jednak najpiękniejsze Święta z moich wspomnień są te, które dane
    mi było spędzać w domu moich dziadków w górach.
    Nieziemski to był zimowy krajobraz , gdzie drzewa uginały się od nadmiaru białego puchu,
    sople zwisały zewsząd, a niezwykłe wzory na szybach malował mróz …i ta cisza ,taka piękna , taka milcząca.
    W drewnianym góralskim domku , gdzieś pośród świerków i białych szczytów w rozpalonym kominku tańczyły wesołe płomienie ,a zapach palonych igieł i sosnowego drzewa wprowadzał w błogi i cudowny nastrój.
    Sień w domu dziadków zawsze pachniała chłodem,ciemnością, i starymi koszami na owoce i warzywa.
    W pokoju zaś , który z kuchnią tworzył jedną całość unosił się zapach spokoju, harmonii , kapusty , grzybów ,przypraw i mielonej kawy , której babcia była ogromną fanką.
    Nikt nie parzył tak dobrej kawy jak Babcia,, dlatego też po wigilijnej kolacji wszyscy czekaliśmy niecierpliwie na Nią spoglądając ukradkiem w stronę pieca.
    Siadywał wtedy dziadek na małym drewnianym stołeczku,na kolana pieczołowicie
    układał stary , zniszczony młynek ( który pewnie pamiętał jeszcze czasy wojny ) i delikatnie kręcąc korbką mielił niewielkie ziarna pachnącej kawy.
    Gdzieś w oddali słychać było rozmowy dorosłych i śmiech dzieci, lecz moje ucho
    zdawało się wyłapywać jedynie odgłos kruszonych ziaren
    który był taki cudowny, taki kojący.Babcine drobne, spracowane dłonie bezszelestnie stawiały na stole
    ogromne kolorowe kubki.W wielkim czajniku , na wielkim piecu opalanym
    drewnem pomalutku gotowała się woda. Na skraju pieca zaś w małym , blaszanym garnuszku delikatnie podgrzewało się mleko z cynamonem i odrobinką wanilii.Kawę z wypełnionej po brzegi szufladki do kubków wsypywała babcia bardzo ostrożnie , tak aby żadna cenna drobinka nie spadła na
    podłogę.Potem zalewała ją wąskim strumieniem wrzątku do połowy kubka – a do pełna dolewała przyprawionego mleka z blaszanego garnuszka.
    Patrzyłem na ręce babci i czułem niesamowicie pozytywny przypływ energii i taki spokój , jakby
    czas się na chwilkę zatrzymał….
    I Cały pokój wypełnił się po brzegi boskim zapachem, wyrafinowanym, mocnym ,
    aromatem,nieco delikatnie kwaśnym z owocowym i słodkim tonem .zarazem.
    Niesamowity był to zapach, magiczny, niczym nie zmącony, jak zapach

    szczęścia delikatnie otulał nasze nozdrza, pieścił nasze zmysły, gotowe do emocji i
    wzruszeń.Wypełniał po brzegi nasze serca radością, energią i ukojeniem.
    Za oknem padał śnieg, gdzieś w oddali płynęły słowa kolędy ,a
    ja trzymałem w dłoni niebieski kubek i delektowałem się każdą
    kroplą, wąchałem każdy najmniejszy opar wydobywający się z niego , jak najpiękniejszy i najcenniejszy skarb
    , pragnąłem jak najwięcej zapamiętać z tego zapachu i marzyłem by nigdy się nie kończył.
    Gdy babcia odeszła, długo jeszcze w jej domu czułem ten niesamowity zapach.
    Jego towarzystwo było ze mną latami, szukałem go , podążając jego śladem.
    Próbowałem nawet sam parzyć różne kawy, mieszałem mleko z wanilią i cynamonem w małym blaszanym
    garnuszku…na próżno.!
    Zamykam więc czasami oczy, i przenoszę się w sekundę o setki kilometrów stąd, do wspomnień ,
    do małego domku w górach,do smaku i zapachu kawy mojej Babci i tak bardzo się boję by mi kiedyś to
    nie umknęło.

  • Jakość zdjęcia jest bardzo słaba może dla tego że robiłam je tabletem.Jutro spróbuję skanerem,nie chcę dzisiaj już małej obudzić hałasem drukarki.Pozdrawiam

  • Witam serdecznie!
    Troszkę się zmartwiłam.Ostatnio byłam tu kilka dni temu i dowiadując się o konkursie postanowiłam,że coś wymyślę.A teraz kiedy już „coś” wymyśliłam doszło tyle ciekawych zgłoszeń,że wstyd mi się tutaj w ogóle pokazywać.Cóż,skoro już się namęczyłam no to pokazuję.
    Przedstawiam Ci Dorotko moją rodzinę w krzywym zwierciadle;)Od lewej strony(podam teksty w chmurkach gdyby były słabo czytelne): ja(„Z mlekiem…”),mój mąż Dawid(„Czarna!”),moja mama(„Latte…”),szwagierka(„Orzechowa!”) ,na dole moja teściowa(„Cappuccino…”),nad nią chłopak szwagierki(„Zabójcza siekiera!”),pomarańczowy sweterek to mój tata(„Czarna smoła…”),a rzucający się na ziemię to mój teść(„Pyszna lipa”) 😉
    Swoim rysunkiem chciałam zobrazować święta w mojej rodzinie.Mamy zahipnotyzowane oczy i wszyscy gonimy kawę;każdy marzy o innej.Kawa ma już dość i podejmuje się ucieczki,ale nasza córeczka Kornelka,gryząca kawę w bok,nie pozwala jej uciec bo tak uwielbia jej zapach;)To,że święta pachną pierniczkami i kawą wszyscy wiemy.Jednak w moim domu istnieje jeszcze jedną świąteczna „tradycja”. Kiedy w pierwsze święto przyjeżdżają goście wszystko jest fajnie,pięknie.Natomiast gdy w drugie święto zazwyczaj zaczyna brakować kawy zaczyna się cicha wojna o ostatnie łyżeczki.Kiedy ktoś w końcu wygra i jako pierwszy załapie,że kończy się kawa,wygrywa.Natomiast „przegrani” patrzą po sobie świdrującym spojrzeniem „Kogo by tu wysłać do sklepu???”Zazwyczaj każdy szuka wymówki;)
    I tak to się u nas zazwyczaj kręci,co roku wokół tego samego tematu.
    P.S.Wiem,że nic nie wygram,ale już mnie to nie obchodzi nawet bo świetnie się bawiłam rysując takie podobizny swojej rodziny i jutro im ten rysunek może pokażę.Mam jednak nadzieję,że nie pomyślałaś,że jestem nie normalna;chciałam zrobić coś innego.
    Pozdrawiam

  • Święta, magia, rodzina ugoszczona, prezenty rozdane. Goście wybyli do swoich domów, a ja biorę się za twórczość. Kawa to cudowny wynalazek, uwielbiam ją w każdej postaci. Tę w ziarnach też, bo jest to wyjątkowy materiał twórczy. Moja była pachnąca wanilią, więc tak pachniały moje święta!!!!!!!!!!

  • A co jeżeli Święta nie pachną bo zabrakło Miłości, nie starczyło Wiary
    i umarła Nadzieja?

    Szesnaście lat
    temu daleko stąd pośrodku lasu z daleka od domostw stał jeden dom a w nim
    gromadka dzieci. Wszyscy dookoła mieli święta, u nas tych świąt nie było. Po
    prostu mamie nie starczyło siły, aby jeszcze raz pokonać zły los i męża
    alkoholika, żeby dla nas zawalczyć o Święta. Nam zabrakło lat, aby pójść w
    świat po pomoc… została tylko złość na
    los. Nie ważne jeżeli na co dzień jest źle, święta to czas, kiedy nawet zły los
    chowa się w cieniu choinki, niknie pod białym obrusem, umyka przed zapachem
    piernika, pomarańczy i kawy. Nie było świąt- nie było prezentów.

    Mając czternaście lat nie to było najgorsze,
    choć dorosłość przejechała dziecięce marzenia. Nie pamiętam zapachów, śmiechu,
    choinki. Pamiętam jak ściskam pięcioletnią siostrę i tłumaczę, że w tym roku
    nie dostanie prezentów… że wiem, że była grzeczna… że są biedne dzieci na
    świecie i pewnie one bardzo potrzebowały świąt…biedne dziecko biednym dzieciom…
    biedne dzieci najczęściej są bardzo grzeczne… moje siostry były… my też…

    Tata przeżył jeszcze tylko jedna
    święta Święta Wielkie Nocy, po nich po kieliszku przejechał go jego los na
    wiejskiej drodze. Kolejne były pełne nadziei i dobrych ludzi wokół. Mama
    została sama z nami bez butelki ale z trwogą matki o jutrzejszy dzień …

    Dzisiaj sama
    jestem mamą i uwielbiam patrzeć gdy dzieci otwierają prezenty. Najpiękniej
    dzieci śmieją się gdy otwierają wymarzone
    podarunki… Oczy pełne łez , radości i dzieciństwa. Od zawsze w naszym domu święta to szczególny
    czas. Czas pieczenia pierników, mnóstwa maleńkich ciasteczek, wielkiej choinki,
    białego obrusa i świątecznego nastroju i wystroju. Spełniam dziecięce marzenia
    i cieszę się szczęściem bliskich. Czas świąt to czas, kiedy święta są w nas i
    wokół, kiedy wszystkie codzienne smutki przykrywa świeży biały śnieg i przełamany biały opłatek.

    Dostałam w tym roku piękny fotel
    z Miłości. Usiadłam w nim przed kominkiem trzymając kubek kawy i wpatrzyłam się w ogień. Zastanawiałam się co
    napisać. Właśnie to wspomnienie przywołała kawa. Odległe o lata świetlne a
    ciągle żywe i bolesne. Pamiętajcie proszę, o tym, że nasze święta pachną
    pięknie, przede wszystkim Miłością i Nadzieją. Delektując się kawą napawamy się
    domem, rodziną i spokojem. .. cieszmy się z tego co mamy, ponieważ często nie
    doceniamy okruchów, które dla innych byłyby chlebem.

    Dziękujmy za to i pamiętajmy, że pewnie każdego roku gdzieś w Polsce stoi taki dom gdzie dzieci muszą tłumaczyć sobie
    i innym, że inne biedne dzieci bardziej potrzebowały ich prezentów, ich świąt…
    Nie zawiedźmy ich nadziei na prawdziwe święta.

    Idę pić kawę bo już po południe i trochę uronię łzę, nad tym co było i tego co udało się
    stworzyć. Szczęśliwą kochającą rodzinę. A Tobie Mamo, Pawle, Gosiu i Alu-
    dziękuję za wszystkie szczęśliwe Święta – mam nadzieję, że spotkamy się wkrótce na kawie
    i powspominamy te dobre radosne święta. ..

    PS: Minęły dwa dni… już Sylwester a więc Tobie Doroto i wszystkim fanom pozytywnej Doroty Dobrego 2015 roku, niech każdy dzień będzie okazją do wzrastania w tym co w nas najlepsze !!!

  • Zamykam oczy… odpływam w marzeniach ! Czuję się jak w bajce,otulona czarodziejską mocą. Zupełnie jak Kopciuszek, gdy otrzymał pomoc od małej wróżki…Niespodziewaną, a odmieniającą jej życie . Tak ! Z czystym sumieniem mogę powiedzieć „Kocham je ! Kocham święta ” . Jednak … by były one wyjątkowe, by nowy rok stał się doskonałym muszę go mieć ! Tak jego ! W nim zakochana od pierwszego wejrzenia !Kocham! Kocham bez pamięci ! Wiąże z nim wielkie nadzieję, pokładam w nim ufność .! Ekspres ciśnieniowy Siemens EQ.6 – ideał ! Widzę w mym wyobrażeniu święta! Tak te , które spędzam z ponad dwudziestoosobową rodziną, w zaciszu mojego małego, ciasnego domu! To tylko najbliżsi, siostry,bracia,rodzice i i dzieci!

    Ahhh odpływam w marzeniach . Motyle napływają mi do brzucha, czuję niepokój . Lecz nie straszny .Niepokój który zwiastuje szczęście, wyjątkowość i niezapomniane chwile . Tak ! To sprawia ona . Pachnąca, delikatna i świeża kawa … Tak ! Kocham ją pić w gronie rodziny . Ahh te święta ! Te cudowne dni, które otulone puszkiem śniegu sprawiają, że czuję się wspaniale .Mimo iż chłodno, mimo iż mroźnie … to dzięki kawie w świąteczne dni rozbrzmiewa ciepła, wyjątkowa atmosfera . Już widzę oczyma mej wyobraźni, oczyma mych pragnień jak w nowym ekspresie ciśnieniowym Siemens EQ.6 robię kawę . Ale … już nie taką zwykłą, byle jaką, zalewaną wodą z popsutego już czajnika ! Kawę taką, o jakiej każdy marzy . Ekspreso, kapuczino, mała czarna, mleczna, z pianką lub bez … Ohh … przypominają mi się czasy dzieciństwa… do wyboru do koloru !I to jak szybko !

    Rankiem , w pierwszy dzień świąt budzę wszystkich tym pięknym aromatem, który w mgnieniu oka stawia na nogi ! Już kropelka pysznej kawy stawia na nogi, polepsza samopoczucie ! Ahh te marzenia . Moja rodzina uwielbia kawę .., Oj tak ! A ja ? Mogłabym za nią rzucić się z mostu . Hmm …

    Świąteczna atmosfera rozbrzmiewa ,
    a aromatyczna kawa mnie rozgrzewa!
    Szybko w ekspresie zaparzona,
    ojj tak ! To moja wymarzona !
    Siedzi tata z kubkiem kawy,
    no i mama ,jej także filiżanka się marzy.
    Siostra z boku o Latte prosi,
    brat jakby o ekspreso modły wznosi .
    Drugi brat ma smak na kapuczino,
    to dla niego lepsze niż niejedno wino!
    A ja ? Ja się rozkoszuje ich widokiem,
    i zalewam szczęścia, łez potokiem !
    Że mogę w święta spełnić ich marzenia,
    o idealnej kawie – pragnienia !
    Do tej pory kawa, heh jak pomyje …
    z ekspresem Siemens lepiej sie żyje !

    S SIELANKA świąteczna rozbrzmiewa,

    I IDEALNA kawa nas rozgrzewa,

    E ESENCJA jej kropelki magią czaruje

    M MAGICZNA moc w nas się znajduje !

    E ENERGIA po niej się pojawia

    N NADPRZYRODZONE zdolności objawia

    S SIUP, Siup łyk za łykiem … i to święta pachnące kawą, stają się najlepszą zabawą!

    Dla mnie i mojej rodziny święta pachnące kawą, to dni wypełnione radością, rozmowami i mnóstwem kawy !!! Pysznej kawy ! [email protected]

  • Hmmm … Mikołaju, pamiętasz? … Za oknem wiatr gonił płatki śniegu, mróz szczypał w nosy i zdobił okna bukietami białych kwiatów, w domu na środku pokoju stała choinka a każdy z nas miał ważne zadanie do spełnienia. Tata kręcił się po domu ze starym Zenitem i robił zdjęcia. Uwieczniał chwile gdy, babcia lepiła pierogi i zawijała makowce, gdy mama z pietyzmem doprawiała czerwony barszcz, dziadek smażył karpia i strugał ozdoby na choinkę, gdy Michał podjadał cukierki z choinki a my z siostrą czekając na Ciebie z przyklejonymi nosami do szyby wyglądałyśmy pierwszej gwiazdki. Cały dom wypełniał zapach żywicy, pomarańczy i kawy, która czekała by rozgrzać Twoje zziębnięte ciało i dać siłę byś mógł dalej dźwigać worek z prezentami 😉 Wtedy – my dzieci – mogliśmy jej tylko powąchać. Ale tak rozbudziła nasze nozdrza, że do dziś mamy ogromną ochotę na małe kawowe co nieco z Tobą przy kominku 😉 Do wyboru, co kto lubi: puszyste latte pokryte pierzynką z mlecznych obłoczków i z solidną porcją likieru amaretto – tak na rozgrzewkę po długiej podróży. Oczywiście jest też porcja dla reniferów, by nosy im nieco odtajały 😉 Esencjonalne cappuccino z cynamonową posypką, bo tylko ono idealnie pasuje do babcinego makowca i wreszcie czyste, czarne espresso by postawiło nas na nogi po całonocnych harcach wokół choinki 😉
    Zatem czekamy przy kominku, otuleni aromatem piernikowych gwiazd na Ciebie i … Siemens EQ.6 ;), by znów śmiać się do rozpuku, snuć wspomnienia i spełniać kawowe marzenia 😉

  • Moje Święta pachnące kawą to chwile spędzone przy choince w oczekiwaniu na rozpoczęcie tego magicznego wieczoru. Z radia sączą się kolędy a ja z filiżanką kawy w dłoni czekam aż rozbłyśnie pierwsza gwiazdka. Aromat kawy miesza się z zapachem dochodzących w piekarniku ciast. Posypanych cynamonem kruchych ciastaczek i doprawionych korzeniami pierniczków a wszyskiego dopełnia zapach jodłowych igieł błyszczącej od światełek i ozdób choinki.
    Potem już po wigilijnej kolacji, gdy cała rodzina objedzona do granic możliwości odpoczywa przy płonącym kominku podaję moją wyjatkową kawę. Czarną kawę z warstwą koglu moglu na wierzchu, posypaną wiórkami czekolady. Kawa jest tak słodka, ( choć bez cukru ), pyszna i rozgrzewająca. Dodaje nam energii i siły by wstać z wygodnej kanapy i ruszyć na nocny spacer po skrzypiącym śniegu, pod granatowym niebem, na rozpoczynającą się o północy pasterkę. Ta mocna, gorąca kawa z koglem moglem rozbudza wszystkie zmysły i umysł. Daje nam siłę, by z całej duszy kolędować i cieszyć się nadchodzącymi Świętami. Śpiewamy na cały głos kolędy, dajemy upust radości a potem wracamy do domu pełni ciepła, radości i spokoju. Niech żyją Święta!

  • Dzień Wigilii, siódma rano zrywam się na równe nogi i pędzę do kuchni, bo przecież jeszcze tyle do zrobienia…ale chwila, przecież pierogi już zrobiłam, makówki i kapustę też, barszczyk trzeba tylko podgrzać i usmażyć karpia, pół godziny tylko potrzebuje…weszłam do kuchni a na stole stała jeszcze nie rozpakowana torba z wczorajszymi zakupami, zajrzałam do środka i przypomniałam sobie o kawie, którą zawsze kupujemy tylko na Święta, bo jest droga, ale nieziemsko dobra, a jak wiadomo w Święta można trochę poluźnić pasa 😛 zagotowałam wodę, i po chwili z mojego ulubionego świątecznego kubka z Mikołajem unosiła się aromatyczna para…siadłam przy oknie, wyjrzałam przez nie a tu sarenki buszują na łące…czy może być piękniejszy poranek w towarzystwie pysznej kawy i takiego widoku za oknem, to są właśnie Święta pachnące kawą…

  • Kawa w moim domu obecna jest nie tylko w święta. Jej zapach kojarzy mi się jednak z rodziną, ciepłem i radością. Dlaczego? Ponieważ od jakiegoś czasu praktycznie tylko w czasie świąt mamy okazję spotkać się wszyscy razem, w domowej kuchni, aby wypić razem kawę w towarzystwie świątecznych pierniczków. Zapach, który roznosi się wtedy w domu, przepełnia również nasze serca, rozgrzewając je i przesączając aromatem świątecznego klimatu. Smak kawy powoduje, że czas jakby staje w miejscu, zatrzymuje piękne chwile i pozwala im trwać jak najdłużej. Odnoszę wrażenie, że kawa oprócz swojej ziarnistej postaci, swoim aromatem pozwala wykiełkować ziarnom prawdy, zrozumienia, życzliwości i rodzinnego ciepła. Aromat kawy powoduje, że święta w naszym domu są nie tylko w czasie świąt, ponieważ każda minuta spędzana wspólnie przy kawie zasługuje na celebrację. 🙂

  • Moje Święta pachnące kawą, to tylko i wyłącznie zapach
    kawowego balsamu do ciała i kawy na talerzyku w lodówce pochłaniającej zapachy.
    Wiadomo, że Święta wiążą się z dużą ilością jedzenia, a każde z dań ma swój
    własny zapach, jedne bardziej, a drugie mniej wyczuwalny. Mimo przechowywania
    potraw w szczelnych garnkach czy pojemnikach nie zawsze da się uniknąć ich woni
    (w szczególności, gdy potrawy są smażone bądź zawierają kapustę kiszoną). W
    Święta często czuję zapach kawy, ponieważ dużo częściej zaglądam do lodówki
    uwalniając ulubiony zapach kawy. Osobiście nie pijam kawy, natomiast uwielbiam
    napawać się jej zapachem. 🙂

  • Żadne święta nie pachniały kawą tak, jak tegoroczne. Bowiem tatko mój wrócił z zagranicznych wojaży zafascynowany najzwyklejszą kawą, która parzona przez tych, którzy go gościli smakowała inaczej i lepiej niż w domu. Wszyscy zdziwieni i zaskoczeni, tata kojarzył się ze smakoszem typu „zalej mi z błotem” lub „teraz rozpuszczalna” a tu taka nagła odmiana. Na początek zażyczył sobie na prezent od Mikołaja praskę francuską. Mikołaj okazał się dobrym słuchaczem i tata pod choinką znalazł ten „wymarzony” prezent. Do tego została dorzucona dobra kawa i tak zaczęły się pachnące kawą święta… Zapach rozchodzący się z rana nie dawał spać do 10.00, ale kto narzekałby na podaną pod nos pyszną kawą? Nastąpiły diametralne zmiany – mama zaczęła pić więcej dobrej, parzonej kawy zamiast rozpuszczalnej, tata z pasją parzył ją wszystkim ale po pierwsze swojej małżonce a co za tym idzie – kawa zacieśniła więzy między nimi, ci, którzy nigdy nie pili kawy zaczęli pić dwie dziennie a cała rodzina była szczęśliwsza bo przy parzeniu tata śpiewał hity Krzysztofa Krawczyka co było jeszcze fajniejsze niż sama kawa. Tak pachniały kawą święta… Reasumując, zacytuję z klasyka:

    „Jak minął dzień? Jak ci się dziś pożyło?
    Jak minął dzień? Czy ci się coś skończyło?
    Czy może dziś coś się zaczęło Ci, kto wieeee?” – No właśnie. Zaczęło się zamiłowanie mojego taty do dobrej kawy i wiem, że taki ekspres sprawiłby, że wszedłby w kolabo z Krawczykiem i nagraliby ze trzy płyty co najmniej. 😀

  • Moje święta od kiedy sięgam pamięcią zawsze pachniały kawą ….w domu rodzinnym był to prawdziwy obrzęd w przygotowaniu kawy : pierwsze trzeba było zmielić kawę ziarnistą w młynku (babcia zawsze pozwalała mi to robić ) po otwarciu młynka wydobywał się ten wspaniały zapach świeżo mielonej kawy , och jak budził on we mnie marzenia o filiżance tego gorącego i aromatycznego napoju 🙂 potem mogłam zaparzyć dla wszystkich kawę omijało mnie tylko sypanie do filiżanek bo sekret ilości dla każdego domownika znała tylko babcia …kiedy już dom wypełnił się aromatem kawowym na stole pojawiały się świąteczne ciasta :serniki , makowce ,miodowniki….
    i jak tu nie marzyć o filiżance kawy ??? przecież była dopełnieniem świętowania . Nigdy też nie zapomnę wyjazdu do słonecznej Italii i pierwszej filiżanki espresso – to wtedy uświadomiłam sobie jak wiele smaków kawy mam jeszcze do odkrycia 🙂 tak więc kawa towarzyszy mi od dziecka w świętowaniu i dniu codziennym .
    Dziś kiedy siadam obok pachnącej choinki , zamykam oczy i wspominam tą małą dziewczynkę z czerwonymi wstążeczkami na warkoczach , której babcia powierzała to wielkie zadanie zmielenia kawy 🙂 tak to się zaczęło…

  • ja też jestem kawo-maniaczką uwielbiam jej zapach, smak ekscytuję się dotykając jej, uwielbiam czekać jak ekspres parzy kawę wiem, że gotowa filiżanka to będzie prawdziwa niespodzianka. w związku z tym w święta zawsze podwójnie celebruję czas kawowy, zawsze kupuję pyszną kawę w ziarnach mielę ją w starym młynku z lat 80 -bo taki mam a później taką świeżutka zaparzam w kawiarce, czasami dodaję ociupinkę przyprawy do kawy pachnącej piernikiem albo wanilią albo papryczką. zapach jest cudowny uśmiech od razu pojawia się na buzi i chce się żeby ta chwila trwała wiecznie i nie kończyła się na dnie filiżanki

    pozdrawiam

  • Nie wyobrażam sobie Świąt Bożego Narodzenia bez kubeczka aromatycznej kawy i cudownych ciasteczek mojej Szwagierki 🙂 Tak prosto, swojsko w domowym zaciszu z aromatem kawy w powietrzu…

  • A jo kawusie barz lubiym i nawet w tradycje rodzinnom jom wprowadziłam. Napise Wom jak wygladajom Świynta na Podholu – tak tradycyjnie po góralsku.
    W Wilijom łod samiućkiego rana zacyno się warzyinie wiecerzy. Jo ze swojom Matulom albo tyz ze Świekrom piecemy i warzymy potrawy wselinijakie. Przez cały tyn Dziyń jaze do Wiecerzy łobowionzuje post. Zodnego mlyka, masła, cy jojka, a o miynsie nikt nawet nie myśli. Kawusia w tym dniu to corna bez mlyka pita wartko, bez ciostecka. Cały dziyń kozdy sie krzonto to tu, to tam, ale pod wiecór syćko jest gotowe. Jedlina stoi ubrano, stół przykryty biołym łobrusem , pod łobrusikiem gorść sianka na pamiontke, ze Jezusek urodził się w stajni.
    Na som pocontek wspólno modlitwa. Później dzielimy sie łopłatkiem przełozonym miodem i składomy se zycenia. Kozdy-kozdemu. I wreście wiecerza – borsc z uskami, rybka i kapusta z grochem. No a po wiecerzy łociec zacyno śpiywać kolendy, syćka mu ftórujemy. A później jo idem zaparzać kawe – Latte Macchiato nojlepso, bo delikatno i pozwala nieprzespać Pasterki o północy.
    Nie bedem sie rozpisywała jak mijajom kolejne świontecne dni, bom juz dość tutoj po sobie śladu zostawiła, ale napise, ze cieplo, rodziynnie i bez waśni zodnych, a kawa ze swiontecnymi wypiekami w gronie rodzinnym wybornie
    smakuje. Haj.

  • Święta pachnące kawą, to wspaniałe święta, ponieważ w zapachu kawy, kryje się o wiele więcej niż może nam sie wydawać. Aromat świeżo zmielonej kawy kojarzy mi się, z długimi rozmowami z mamą, o tym jak dawniej spędzało się święta, o tym jak kiedyś wszyscy razem spotykali się u pradziadków, przyjeżdzali z dalekich części kraju i świata po to tylko żeby po prostu być razem w ten szczególny czas. Jest wiele chwil i momentów w życiu, które łączą ludzi, dla mnie taką chwilą jest właśnie picie kawy z najbliższymi, czy to rano, w południe czy wieczorem, zaparzając kawę tworzymy niesamowitą atmosferę. Kawa zawsze będzie mi się kojarzyła z ciepłem rodzinnym,i z długimi wesołymi debatami o tym jak powinno się lepić pierogi czy upiec dobrego piernika. Dzięki kawie, czas spędzony razem płynie dłużej. Moje święta pachnące kawą, to przede wszystkim magiczny aromat, który ściąga w jedno miejsce tych których kochamy i których lubimy, bo tylko przy kawie na prawdę można rozkoszować się czasem spędzonym wspólnie. To ja już kończę, i mimo, że jest 23:09 zaparzę sobie kawę, żeby chociaż powąchać święta, które już są za nami. Załączam zdjęcie, może poczujecie trochę zapachu w tej cyfrowej fotce 😉 Dobranoc :*

  • Moje Święta pachnące kawą wyglądają tak : robie pyszne kawowe Tiramisu i zapraszam moją kochaną mamę na pyszną kawe i ciacho. Dokładniej robi to mój 2 i pół letni synuś mniej więcej tak : Babcia Renia idziesz na kafe do Misia? I wtedy się gościmy , delektujemy pysznym ciastem i przepyszną kawą , jej aromatem i smakiem .. do tego czas spędzony z moim najukochańszym synkiem i najwspanialszą mamą , uwielbiam te chwile zapomnienia . U mnie nie tylko święta pachną kawą , w moim mieszkaniu cały rok pachnie pyszną, mocną , świeżo parzoną kawą.

  • Boże Narodzenie 2014

    Drogi Święty stary kawalerze Mikołaju!

    Kawał życia przeżyłam w przekonaniu, że po tych sześciu miesiącach w gipsie, o których mi ostatnio pisałeś, wyrzekłeś się na zawsze swej kawalerskiej jazdy na reniferze (a radziłam, byś „trzasnął sobie kawę” nim zmęczony zaczniesz po nocy rozwozić prezenty!). Tymczasem wyzdrowiałeś i wróciłeś do zawodu, z czego się bardzo cieszę.

    Ale do rzeczy… Niezły z Ciebie kawalarz! Pytam, „co z kawą??”. Depeszujesz: „Roznosi się… STOP… Po wszystkich domach…. STOP… Jej zapach…. STOP… Jak co roku.” Skłonna jestem uwierzyć, że to właśnie zapach kawy roznosisz po wszystkich domach zamiast prezentów.

    Jak co roku – nim pocwałujesz dalej swą reniferską kawalkadą – zapraszam Cię więc na świąteczną poranną kawkę do mej kawiarni. Mym prezentem dla Ciebie, w tym roku będzie… serwis kawowy koloru kawy pomieszanej z mlekiem.” Nie obejdzie się bez choinki. Już czuję jej zapach. Kawy oczywiście!

    kawiara Joanna –
    – właścicielka kawiarni „Kawa na ławie”

  • Jeżeli mogę połączyć hobby- rysowanie z uzależnieniem od kawy i świętami wyglądałoby to mniej więcej tak 😀

  • Jest taki czas,magiczny czas,
    Czas Świąt Bożego Narodzenia.
    Piękny,radosny,wyczekiwany czas
    Rodzinnie spedzony przy jednym stole.
    Magiczny czas,bo magia w nas
    Magiczny tez aromat KAWY,
    Świeżo mielonej,super pachnącej
    Do filiżaneczki pięknie pasującej.
    Ze szczyptą cynamonu,
    I domieszką kardamonu.
    Z pianką z mleka,czy bez
    Zawsze dla wszystkich z nas,
    KAWA jest królową dnia
    I dopełnieniem świątecznego nastroju.

  • MOje święta pacniały kawą z domieszką cynamony i kardamonu a najpiękniejsze było to, ze we Wigilie skończyłam 40 lat i maż zrobił mi kawę z pianka z mleka na której wyrysował za pomoca kakao tort urodzinowy 🙂

  • Nasze Święta co roku zaczynają się mocnym aromatem kawy , który czuć od wejścia do naszego domu..Kawa jest jak rytuał czy tradycja przy każdym spotkaniu czy na co dzień u każdego w naszej rodzinie musi być kawa nikt nie wyobraża sobie zacząć bez niej dnia.. Aromat Świąteczny to Kawa z cynamonem pomarańczą co roku przygotowana według innego przepisu z innym dodatkiem , który jest świąteczną niespodzianką. Rozpoczynając Święta najpierw wznosimy „My Kawowa rodzinka” nasz kawowy toast 😉 Przy kawie dyskutujemy śmiejemy się okazujemy sobie czułość wyrażamy tak wiele emocji. W święta należy być blisko z rodziną a my jesteśmy ze sobą bardzo blisko popijając ulubione smaki kawy 😉 Nie wyobrażam sobie bez niej świąt ! W zimowy wieczór nucąc kolędy przy kominku i ubranej kolorowej choince KAWA JEST OBOWIĄZKOWA nadaje ten klimat smakujemy się chwilą rozmyślamy dzięki niej zatrzymujemy w miejscu. W nasze Święta kawa powinna się zaliczać do 12 potraw Wigilijnych zawsze po Wigilijnej kolacji każdy woła ” To teraz czas na kawę!” ” Parzcie i dla mnie!” Wszyscy zawsze są chętni.. Wspominamy przy niej dawne czasy . Dzięki kawie w zimie i w Świąteczny czas nasze serca są gorące. Siedząc przy stole wszyscy razem trzymamy każdy swój kubek popijamy i delektujemy się do ostatniego łyka czas stoi w miejscu. Zmarznięte dłonie po zimowych bitwach śnieżnych ogrzewamy przy kawie. Niestety nie mamy takiego sprzętu , bo nie stać nas na niego..Jesteśmy skromną rodziną miłość wyrażamy przez bliskość a bliskość przy KAWIE i jej ulubionym smaku. Biorę udział w konkursie dla taty to on nauczył nas picia kawy pokazywał czasy gdy mielił ją w młynku jest Kawoszem od urodzenia taki sprzęt to jego niespełnione marzenie.

  • Nasze rodzinne Święta są prawdziwym rajem dla nas, kawoszy! Celebrujemy, rozmawiamy, posiadujemy, eksperymentujemy, by Kawowe Święta były jak z obrazka!

  • Ewa jak wyglądają Twoje święta pachnące kawą?
    Wyglądają i smakują, oczy, zmysły oczarują.
    Czy to wigilijny dzień czy Bożego Narodzenia poranek, codziennie rano wita mnie świeżej kawy dzbanek.
    Mała kawiarka w prezencie otrzymana, ciężką pracę zaczyna od rana.
    Bo ja osobą jestem wymagająca i bardzo kawę uwielbiająca.
    Czy to poranek, czy popołudnie a czasem wieczór z kawą, eksperymentować lubię smakiem i z kawą zabawą.
    Nowe smaki i przyprawy, orientalne pobudzają zmysły i kubki smakowe by odkrywać kompozycje nowe przepyszne kawowe.
    Na deser przygotuje pyszne tiramisu kawowe, na stole pięknie ręcznie wykonane świece kawowe już są zastawione i cudownym zapachem wypełnią wieczór pełen magii i miłości.
    Kawa czy na co dzień czy na świątecznym stole podana zawsze buduje atmosferę przyjemności i idealną strukturę nowych znajomości. Rozmowa idealnie do nasz język do rozmowy dopasuje.
    Na dzień dobry – mała czarna.
    Na południe – biała delikatna
    Na popołudnie – przyprawione, kuszące nowym smakiem latte.
    Na święta gdy wygram ekspres zaproszę napewno mamę i tatę 🙂

  • U mnie Święta to super sprawa, zwłaszcza gdy w całym domu pachnie kawa.
    Jej aromat już od rana się unosi i choćby o mały łyczek prosi.
    To kawa z pianką z ekspresu lana, zawsze w wielkim kubku podana.
    Mamy nasze 2-3 ulubione, bo z nimi pyszne wrażenia są nieuniknione.
    Jednak Święta z kawą to też słodkości, które podajemy dla naszych gości.
    Uwielbiamy sernik świeżo mieloną kawą posypany, w smaku wprost nieopisany.
    Jest też biszkopt nasączony ekstraktem kawy, co daje zmysłom powód do zabawy.
    Smak kawy nas pobudza nie tylko w Święta, ale sprawia, że cała rodzinka chodzi uśmiechnięta:)

  • Jak wyglądają moje Święta z kawą?
    Na stole stoi choinka, pięknie ubrana, pachnąca, błyszcząca blaskiem świątecznych lampeczek.
    A
    pod choinką jak prezent stoi laptop z włączonym moim ulubionym
    serialem, bez którego nie mogłabym się obejść. Co stoi obok laptopa?
    Nieodłączny element każdego maratonu serialowego, nieodłączony element
    świąt, każdego śniadania, każdego dnia i każdej jego pory. Co to jest?
    Kubek z moją ukochaną kawą stworzony przez mojego narzeczonego. A w nim
    najcudowniejszy czarny płyn jaki świat kiedykolwiek widział – kawa,
    koniecznie z mlekiem, małą ilością miodu, lub brązowego cukru, z
    przyprawą. W Święta towarzyszyła mi przyprawa korzenno-pomarańczowa, bo
    przecież jest to zapach Świąt. Takie dni z kawką i serialem kocham
    najbardziej <3

  • GRUDZIEŃ CZY MAJ- TO BEZ ZNACZENIA.
    KAŻDY I ZAWSZE KAWĘ DOCENIA.
    LECZ GDY ZA OKNEM ZIMOWA POGODA,
    CZĘŚCIEJ NA KAWĘ GOTUJE SIĘ WODA.

    Są różne kawy, różne mają aromaty, ale każda z nich jest wyjatkowa i pyszna.
    Czasem też smak czy zapach kawy zależny jest od pory roku.
    W lecie ochładzająca kawa mrożona z lodami lub dużą ilością mleka czy śmietanki, jest idealna.
    Jesień bardziej kojarzy mi się z mocną w smaku kawą dyniową, mmmm, cudeńko.
    Za to zima, jest to czas, w którym najlepsza jest cudownie rozgrzewająca słodka kawa z dodatkiem cynamonu.
    Unoszacy się w domu aromat kawy, połączony z zapachem świeżej choinki i ciasteczek korzennych.
    Tak, to jest właśnie to.
    Gdy tylko przygotowań świątecznych dobiegnie koniec, układam się w ulubionym fotelu i okrywam miekkim kocykiem, w jednej ręce trzymając kubek z kawą, a w drugiej fajną książkę.
    Wtedy tylko jedno jest w stanie zmusić mnie do opuszczenia mojego gniazdka- pusty kubek, ktory przecież trzeba znowu napełnić 😉

  • GRUDZIEŃ CZY MAJ- TO BEZ ZNACZENIA.
    KAŻDY I ZAWSZE KAWĘ DOCENIA.
    LECZ GDY ZA OKNEM ZIMOWA POGODA,
    CZĘŚCIEJ NA KAWĘ GOTUJE SIĘ WODA.

    Są różne kawy, różne mają aromaty, ale każda z nich jest wyjatkowa i pyszna.
    Czasem też smak czy zapach kawy zależny jest od pory roku.
    W lecie ochładzająca kawa mrożona z lodami lub dużą ilością mleka czy śmietanki, jest idealna.
    Jesień bardziej kojarzy mi się z mocną w smaku kawą dyniową, mmmm, cudeńko.
    Za to zima, jest to czas, w którym najlepsza jest cudownie rozgrzewająca słodka kawa z dodatkiem cynamonu.
    Unoszacy się w domu aromat kawy, połączony z zapachem świeżej choinki i ciasteczek korzennych.
    Tak, to jest właśnie to.
    Gdy tylko przygotowań świątecznych dobiegnie koniec, układam się w ulubionym fotelu i okrywam miekkim kocykiem, w jednej ręce trzymając kubek z kawą, a w drugiej fajną książkę.
    Wtedy tylko jedno jest w stanie zmusić mnie do opuszczenia mojego gniazdka- pusty kubek, ktory przecież trzeba znowu napełnić 😉

  • Bardzo bym chciałą wygrać ekspres do kawy lecz nie umiem tak pięknie recytować i pisać jak inni na dole( więc napisze to swoimi słowami) . Kawa co to dla mnie jest po pierwsze jest to kopniak z samego zimnego rana. Daje mi energii w Świąteczne zimowe dni. Jest ona stworzona dla mnie ,,tylko?” nie bo poprzez wypicie ciepłej kawy mam siłe i moc by bawić się z moimi pociechami poprzez świąteczne przygotowania, wiec kawa nie jest tylko dla mojego szczęścia 😀
    Nie chce zmyslać jak ona jest przepyszna, gdyż pije zwykłą kawę czarną czasem z mleczkiem (nie mówie że nie jest dobra lecz nie powala moich kubków smakowych ) , gdyż nie posiadam w domu takich luksusów 😀

    Kawa jest to energia po prostu dla całej rodziny 🙂

    Miłego i wesołego nowego roku 😀

  • Nie sądziłam, że te Święta będą tak aromatyczne. Jestem miłośniczką białych kaw. Zawsze i wszędzie tylko cappuccinko i latte, ale odkąd w lipcu zaszłam w ciąże, wszystko się zmieniło… kawa przestała smakować. W całej radości przyszłego macierzyństwa, byłam smutna. Myśłałam, głupia! przecież kawa nie jest najważniejsza w życiu, a jednak tęskniłam. Przez kilka miesięcy moja kawiarka stała samotna. Jednak tuż przed Świętami, kiedy mąż rano zrobił sobie kawę, a jej aromat rozniósł się po mieszkaniu, poprosiłam „Kochanie, zrób mi taką mleczną, delikatną kawkę!” I stało się! Hurra! Smak wrócił! To była celebracja, każdy łyczek był jak nowe odkrycie, nowe doznanie! Po ciężkich pierwszych, naprawdę ciężkich miesiącach wracam do żywych! Teraz kawa będzie miała smak Świąt i macierzyństwa! Tak się cieszę, że będę mamą!

  • U mnie wszystko w kolorze kawowym 🙂 Delektując się przepyszną kawą o łagodnym aromacie, uwielbiam wyklejać nitką. A rezultat taki jak na załączonym zdjęciu.

  • Gdy świat okrył śnieżny puch, rzeki zamieniły się w srebrny,
    połyskujący lód, a na szybach mróz namalował piękne wzory kwiatowe, pośród panującej
    wokoło bieli daje się dostrzec oświetlony dom. Przed nim stoją dwie małe,
    oświetlone choinki, ubrane w kolorowe, migoczące światełka.

    Wchodząc do środka domu można wyczuć ciepłą, niemalże
    sielankową atmosferę. Cały dom wypełnia niezwykły aromat parzonej kawy. Jest
    tak intensywny, iż zdaje się przenikać i dotykać duszę. Daje się słyszeć gruby
    głos męski, który co pewien czas przerywa cienki, lecz stanowczy damski. Pośród
    wrzawy rozmowy słychać także radosny i głośny śmiech dziecka. Rozmowę co pewien
    czas przerywa donośny śmiech domowników. Można odczuć, iż ludzie ci nie
    widzieli się przez dłuższy okres czasu, dlatego wyrzucają z siebie słowa, jakby
    chcieli nadrobić długie chwile rozłąki. Co pewien czas dorośli podnoszą na
    przemian filiżanki i z wielką przyjemnością wypijają gorący trunek – kawę.
    Widać, iż sprawia im to niebywałą przyjemność. Łączą rozkosz smakową z
    pobudzonym zmysłem węchu, który pieści delikatnie zapach kawy. W tle daje się
    słyszeć spokojna melodia, płynąca z magnetofonu. To piękne kolędy, które
    przypominają o panującym wówczas czasie: Świętach Bożego Narodzenia. W każdym
    kącie domu można dostrzec połyskujące ozdoby świąteczne. Lśnią w blasku
    świateł, które rzucają na nie swą jasność. W alkierze pokoju gościnnego stoi
    wysoka, świeża choinka, która roznosi leśny zapach po całym domu. Wesoło miga
    kolorowymi światełkami, które oświetlają ręcznie malowane bańki i inne ozdoby,
    wiszące na jej gałązkach. Każda cząstka domu nieustannie przypomina o panującej
    wokół świątecznej aurze, ubogaconej zapachem kawy.

    Ten obraz to nasze, rodzinne wymarzone Święta Bożego
    Narodzenia. I nie mogłoby w nich zabraknąć smaku i zapachu kawy! Wspólnie z
    mężem i synkiem Krzysiem spędzaliśmy czas. Rozmowy i żarty były przeplatane
    licznymi gestami okazywania sobie czułości i miłości poprzez mniejsze i większe
    gesty. Oddaliliśmy od siebie trudności, troski, problemy i pośpiech dnia
    codziennego, które odeszły w głęboki cień. Wówczas liczył się tylko i wyłącznie
    fakt, iż jesteśmy RAZEM! Sto procent naszej uwagi było skierowanych na siebie
    wzajemnie, a żaden z nas nie uciekał w świat telewizji, czy Internetu. Wspólny,
    rodzinny czas zaowocował: nasze rodzinne więzy jeszcze bardziej się umocniły. A
    serca po brzegi wypełniła radość i szczęście rodzinne. Wyjątkowe, rodzinne chwile
    upiększał aromat i smak kawy.

    Takie właśnie były nasze wymarzone, rodzinne Święta Bożego
    Narodzenia z niezastąpioną kawą, której absolutnie nie mogło zabraknąć 😉

  • Kawa o smaku świąt

    Wielkimi krokami przeszły święta. Na dworze zrobiło się już mroźno, a sklepowe półki uginają się pod ciężarem przecenionych świątecznych dekoracji. W marketach są już puste stoiska z bakaliami i przyprawami korzennymi. Ja wcześniej zaopatrzyłam się w masę aromatycznych przypraw i zapragnęłam stworzyć aromatyczną, rozgrzewającą kawę o smaku piernikowym. Idealna na zimne styczniowe popołudnia-pobudza, rozgrzewa i
    poprawia nastrój przypominając o minionych świętach:)Możemy też odszukać zagubione pierniczki, które ukryły się w gałązkach żywej choinki i chrupać je popijając piernikową kawą.

    Składniki na 2 kubki kawy:
    3 łyżeczki dobrej mielonej kawy
    2 czubate łyżeczki kakao naturalnego
    2 łyżki cukru trzcinowego
    1 łyżeczka cynamonu
    1 łyżeczka przyprawy do piernika
    300 ml gorącej wody
    150 ml mleka
    100 ml płynnej śmietanki 30% + 50 ml do ozdobienia kawy

    Kawę z przyprawami, cukrem i kakao zalewamy gorącą wodą, mieszamy i czekamy, aż się porządnie zaparzy. W tym czasie mleko łączymy ze śmietaną, mieszamy, aby ładnie się połączyły, możemy delikatnie podgrzać, aby gotowa kawa nie była zbyt chłodna. 50 ml schłodzonej śmietany traktujemy spieniaczką do mleka lub ubijamy, ale nie na sztywno, ma się tylko spienić. Dodajemy 2 łyżki kawy i mieszamy, aby się połączyła ze śmietaną. Zaparzoną kawę (bez fusów!) rozlewamy po równo do 2 kubków, do każdego dolewamy po połowie mieszanki mleka i śmietany. Na koniec dekorujemy pianą ze śmietany i posypujemy szczyptą cynamonu.

    Aż żałuje, że w Wigilię nie wpadłam na pomysł przygotowania tej pysznej kawy:)

  • Święta z kawą to ja robiąca ją wszystkim. Od zawsze lubiłam
    parzyć kawę wszelkiego rodzaju. Nie posiadam ekspresu ciśnieniowego ale staram
    się aby kawa była świeża i pyszna. Od mojej Matki otrzymałam młynek i
    prowizoryczny ekspres. Uwielbiam zapach kawy gdy miele jej ziarna (nie tylko
    mi), spienianie mleka i końcowy efekt. Robię wszystko samodzielnie a z takiego
    czegoś można cieszyć się podwójnie a tym bardziej jak ktoś pyta: „Dlaczego
    tobie ta kawa zawsze tak kusząco pachnie?”. Tak jak podczas świąt. Wtedy
    robię wszystkim kawę i przy tak pięknym aromacie pijemy ją wspólnie z jakimś
    pysznym ciachem. Nie ma nic lepszego jak rozmowy podczas świąt z kawą.

  • Dla mnie kawa to magiczny nektar, który zmienia „zostaw mnie w spokoju, chce jeszcze spać” na „dzień Dobry mój Skarbie”. Najlepsza jest pierwsza kawa o poranku, ale nie można pić jej w samotności. Chciałabym zawsze zaczynać dzień z moim Kawoszem przy filiżance kawy doskonale spienionej, aromatycznej i przygotowanej ze szlachetnych ziaren. Każdemu należy się odrobinę przyjemności na początek dnia. Moje największe życzenie, to spędzenie poranków z ukochaną osobą przy dobrej kawie z dobrego ekspresu.

  • Poranna kawa

    Piję sobie kawę z ranka

    obok mleczko i śmietanka

    gdy o świcie wcześnie wstanę

    to nie tęsknię za śniadaniem

    Wodę już w czajniku grzeję

    a za oknem noc widnieje

    myśląc sobie o pogodzie

    powolutku kawę słodzę

    Myślę co mnie dzisiaj spotka

    może wygram w totolotka

    miło jest sobie pomarzyć

    choć to mi się nie przydarzy

    I z energią dzień zaczynam

    filiżankę kawy trzymam

    i radosna moja mina

    bo tak działa kofeina

    Po południu znów zaparzę

    i przy niej sobie pomarzę

    w fotelu wygodnie siadam

    jak dzień minął opowiadam

    Dobre ciastko też pasuje

    „niebo w gębie” wtedy czuję

    choć słodkie liczę kalorie

    smakuje mi wybornie

    Pochwalą mnie wszyscy kawosze

    że o niej piszę z rozgłosem

    chociaż ja ten napój chwalę

    pijcie zawsze ją z umiarem.

  • w cudownych nastrojach, przy pachnącej kawie, w rodzinnych nastrojach, wszyscy czuli, mili, kochani-czują święta. Aż tu nagle-tup, tup, tup. Z ciekawością, niepewnością spoglądamy po sobie-hou, hou, hou! a któż to?! głupie pytanie. Grubiutki siwacz z białą brodą! mam tu dla was pewien wór, a kto zgadnie co w nim jest, ten prawdziwy król. Mikołaju cóż to jest?! A pan siwy mówi tak: czułem ten niepowtarzalny zapach i aromat najlepszej kawy na świecie i wiecie co? tez mam pewne marzenie.. chciałbym zasiąść tutaj z wami, w tak ciepłym rodzinnym gronie, gdzie wszyscy pięknie ubrani, świątecznie wyszykowani. Chciałbym trzymać w ręku kawę, taką świeżą… taaaką ciepłą! po prostu idealną. Mikołaju zasiądź z nami! w naszej rodzinie, każdy jest mile widziany! popatrz-wolne tu nakrycie, czeka na niespodziewanego gościa. wiedziałem że przychodzę w odpowiednie miejsce, otwórzcie proszę prezent…-huuuuraaaaaaaa!! to nowy ekspres do kawy! i już każdy jest uradowany. jaki morał z tego mamy? każdy kocha kawę, czuć jej niepowtarzalny smak. Jednak największy prezent, pić ją z najlepszego ekspresu-zyskują nieliczni 🙂

  • Gdy choinka pachnie lasem, gdy pierniki kuszą z dala,
    wtedy każdy wie z osobna: dobra kawa by się zdała!
    W blasku lampek na choince, pośród cichych dźwięków kolęd,
    Dłoń ta, którą bardzo kochasz, stawia kawy dzban na stole.
    Ten aromat tak głęboki, ciepło, smak, który pamiętasz,
    Miesza się z dźwiękiem kolędy, mówi Ci, że to już święta.
    Gdy łyżeczką mieszasz kawę, lekko o brzeg kubka dzwonisz,
    Słyszysz dźwięk dzwonków przy saniach, marzeniami wciąż je gonisz.
    A gdy cicha noc zapada, dzieci zasną z prezentami,
    A ja w ciszy sączę kawę delektując się Świętami.

  • Święta nieodłącznie kojarzą mi się z zapachem kawy i pomarańczy … trzaskające drwa w kominku , filiżanka z przepyszna świeżo mieloną kawką w ręce , w drugiej najlepsze na świecie ciasto pomarańczowe , obok ukochany mężczyzna i zapach drew trzaskających w kominku w mroźny zimowy wieczór … spełnienie najskrytszych marzeń

  • Święta… kolejne Święta… o tradycji trzeba pamiętać –

    o kutii i drzewku zielonym, o stole bogato zdobionym;
    o grosikach w pierogach niewielu i łusce karpia w portfelu.
    A Święta i kawa – jasna sprawa!
    Ona do życia nas budzi i czyni ze śpiochów ludzi.
    Gdy już święta nas witają pyszne ciasta i kawę do duetu zapraszają.
    Ja mojej mamie pod choinkę kupuję dobrej kawy ociupinkę
    i tak od wielu już lat, bo na kawie stoi świat.
    Święta szybko miną, na kolejne trzeba czekać następnego roku
    za to kawa jest z nami codziennie, przynajmniej w porannym kroku.

  • świeta, ulubiony, napoj, bez, nuego, nue, potrfie, zyc, , w śeiueta, wyjejdzzam, do rodzinnego, domu, kiedy, rao, wstaje, w kuchn, czeka, już, na mnue, mija, mamam., parzy, dla, mnie, kawe, robi, to, taki, sposób, ze, nie musze, wypluwać, fusow, w końcu to, nie, sniadanie, seidizmy, przy, stole, czekaja,c na reszte, domowniwkow, ,na krzyczece, dzieciaki, mije, w dodaku, zajadac, się, swieze,go, makowca, i opowiedajac, sobue, to, ci, jeszcze, nie, zdazylismy, sobie, opoweidzec, rozmawijac, prze,z telefon, kocham, smak, swita, kuchanue, mojje, mmay, kocham, swoja, mmae, exspers będzie, idelalnym, prezntem, dla nijej,

  • Święta pachnące kawą?
    To mój ulubiony napój,bez niego nie potrafię żyć.
    W Święta wyjeżdżam do rodzinnego domu,kiedy rano wstaję w kuchni czeka już na mnie moja mama,parzy dla mnie kawę.Robi to w taki sposób,że nie muszę wypluwać fusów.W końcu to nie śniadanie 😉
    Siedzimy przy stole czekając na resztę domowników,na krzyczące dzieciaki ( moje w dodatku),zajadając świeżego makowca i opowiadając sobie to co jeszcze nie zdążyłyśmy sobie opowiedzieć rozmawiając przez telefon.
    Kocham smak Świąt,kocham kuchnię mojej mamy,kocham swoją mamę 🙂

  • Piję sobie kawę z ranka,

    obok mleczko i śmietanka,

    gdy o świcie wcześnie wstanę,

    to nie tęsknię za śniadaniem.

    Wodę już w czajniku grzeję,

    a za oknem noc widnieje,

    myśląc sobie o pogodzie,

    powolutku kawę słodzę.

    Myślę co mnie dzisiaj spotka,

    może wygram w totolotka,

    miło jest sobie pomarzyć,

    choć to mi się nie przydarzy.

    I z energią dzień zaczynam,

    filiżankę kawy trzymam,

    i radosna moja mina,

    bo tak działa kofeina.

    Po południu znów zaparzę,

    i przy niej sobie pomarzę,

    w fotelu wygodnie siadam,

    jak dzień minął opowiadam.

    Dobre ciastko też pasuje,

    „niebo w gębie” wtedy czuję,

    choć słodkie liczę kalorie,

    smakuje mi wybornie.

    Pochwalą mnie wszyscy kawosze,

    że o niej piszę z rozgłosem,

    chociaż ja ten napój chwalę,

    pijcie zawsze ją z umiarem.

  • Nie ma nic bardziej magicznego od kawy rozgrzewającej zimne
    ciała schłodzone zimowym mrozem wracające z zabawy na dworze i rozwiązującej
    języki domowników oddając ich intensywnym rozmowom. Aromat okalający wszystkich,
    drażniący ich kubki smakowe przed podaniem makówek. Ale przede wszystkim sposób
    na spędzenie czasu w gronie rodziny. Te słowa nasuwają mi się na usta myśląc o
    świętach pachnących kawą.

  • Wigilia to czas magiczny. Wszędzie mieszają się aromatyczne
    kompozycje. Korzenne przyprawy do piernika czy grzanego wina tańczą na przemian
    z wonią mandarynek i zapachem choinki. U każdego wywołując uśmiech i ciepło w
    serduszku. Poranek przywitał mnie dźwiękiem młynka. To tatko przesypuje już
    ziarenka kawy i woła radośnie każdego na degustacje. Mamcia już naszykowała
    ulubione kubki i filiżanki. Świst pary z kawiarki i niesamowity aromat już
    zagościł w każdym pomieszczeniu. Jest tak cudowny i pobudzający.Za każdym razem
    zamykam oczy, biorę głęboki wdech i ach…całkowicie się w nim zanurzam. Zawsze
    wywołuje u mnie szeroki uśmiech i przyjemne rodzinne wspomnienia. Siadamy
    wszyscy w piżamkach, szlafroczkach w pluszowych papcioszkach i mięciutkich
    skarpetach wokół udekorowanego stołu w świątecznych nastrojach mimo, że jeszcze
    troszkę zaspani. Każdy łyk porannej wigilijnej kawy coraz mocniej motywuje do
    działania. To właśnie wtedy powstają zadania specjalne. Podział obowiązków,
    lista zakupów, pakowanie prezentów, harmonogram dnia i szybkie poprawki porządkowe.
    Bez kawy i rannego zgromadzenia nie byłoby przecież świąt ! Jej woń towarzyszy
    mi przez cały dzień.

    Po kolacji wigilijnej na stół wjeżdżają makowce, serniki i
    różne pierniki. Każdy się pewnie zgodzi ze mną, że żaden podwieczorek nie smakuje
    tak wytwornie bez filiżanki świeżutkiej kawusi. Wtedy kuchnia zamienia się w
    wyjątkową kawiarnie. Wraz z mamą ubijamy śmietanę i mleko, przygotowujemy
    słodkie posypki, syropy i korzenne dodatki aby każdy według własnego upodobania
    mógł sam stworzyć swoją świąteczną kawę. Każdy kubek czy filiżanka staje się wtedy
    dziełem świątecznej sztuki. Nikt nie jest w stanie oprzeć się tak wytwornemu deserkowi.
    W mojej rodzinie pierwsza Gwiazdka kojarzy się z długo wyczekiwanym momentem
    kiedy każdy wygodnie rozkłada się w fotelu i wyczekuje swojego osobistego
    spotkania z Mikołajem i jego worem prezentów. Także dla Świętego przygotowujemy
    jego ulubione cappuccino. Święta pachnące kawą zaskoczą każdego nawet
    najbardziej wybrednego kawosza. W moim domu świeża kawa to podstawa, ale w
    Wigilię staje się ona magiczną chwilą z bliskimi. Jej smak i aromat rozgrzewa
    każdego niosąc wiele radości i ciepła.

  • Kawa to moja bardzo dobra przyjaciółka można powiedzieć ,że już członkini rodziny.Jak więc tu nie zaprosić jej na Święta, skoro to czas radości i spotykania się z przyjaciółmi. I tak moją dobrą przyjaciółkę w ten wyjątkowy czas zapraszam na ciasto z kawusią w roli głównej- jest to specjalny torcik przekładany warstwami kawy , odrobinkę nutelli i bitą śmietaną.Do tego obowiązkowo musi być kawusia z mleczkiem. No i pierniczki maczane w kawie. Kawą również udekorowany jest stół- dla ozdoby i cudownego aromatu rozrzucam ziarenka prawdziwej kawy na stole.Również moją koleżanką dekoruje świeczki przyklejając wokół nich duże ziarna kawy ,dzięki temu świeczka paląc się roztacza cudny zapach. No i by potrawy nie przesiąkały zapachem również kilka ziarenek umieszczam w lodówce. A na koniec wykorzystuję ja do sporządzenia świątecznych stroików bo ja uwielbiam moją przyjaciółkę i darzę ją niezwykłym sentymentem 🙂

  • Kawa i święta to jedno z moich przyjemniejszych skojarzeń, gdyż kawa
    nigdy nie smakuje tak dobrze i miło jak w święta w gronie najbliższych. U
    mnie w domu nie ma ekspresu, mamy tylko kawiarkę i spieniarkę ręczną,
    więc rytuał przygotowania kawy po świątecznym obiedzie to nie rach ciach
    i po sprawie, a dłuższa chwila w kuchni. I ta chwila w świętach jest mi
    najbliższa. Gwar, śmiechy, sielsko, anielsko i w tym wszystkim
    nieziemski aromat rozchodzący się po całym domu i ściągający wszystkich
    po kolei po swoje filiżanki 🙂 Takie kawkowanie celebrujemy tylko w
    święta, uwielbiam ten czas.

  • Filiżanka ukochanego cappucino czyni każdy mój dzień…Towarzyszka, której nie może zabraknąć…Bez której trudno jest się obyć, oswoić z pracą, podołać obowiązkom…poobcować z przyjacielem…Nawet jeśli czasami nie jest z ekspresu, bo takowy się jeszcze na nowym mieszkaniu nie ostał, to zawsze należycie celebrowana, smakowana i podziwiana…zazwyczaj z mleczną pianką, nastrojowo błąkająca się po jej powierzchni…ostatecznie dostosowującą swą ergonomię do mojego nastroju…Bywa, że czasami pobudza, innym razem nadaje pełny wydźwięk nutom przygrywającym mi do snu…wówczas pościel przesiąknięta jej aromatem koi zmysły nawet o poranku dnia następnego…Szlachetna w swym pochodzeniu, urzekająca w swej niepowtarzalnej formie, wyrazista w swej barwie, ziarno po ziarnie dopełnia mnie i mój wysublimowany gust…Dobrotliwie łączy, z właściwą sobie gracją, każdy pieszczotliwie dopracowywany wypiek…tak też uczyniła i w te Święta, i tak też powita Nowy, przełomowy dla mnie 2015 ROK…w nowym wnętrzu, w nowej pracy, z nowym partnerem, w nowym życiu…

  • -Jaka teraz data? Jaka data?- pytam przez telefon zaciekawiona swoją starszą siostrę.
    -No, mówię właśnie! 26! Drugi dzień Świąt!-odkrzykuje lekko już zniecierpliwiona. W jej głosie poza irytacją odczytuję też nutę…strachu? Hm…Właściwie nie mogę się dziwić. Całe jej życie niebawem wywróci się do góry nogami.
    -A kiedy jedziesz?
    -Jutro…-tym razem do palety uczuć dołącza też smutek- nie będzie mnie z Wami w Wigilię…
    -Kochana, spokojnie, nadrobimy to za rok!-śmieję się do słuchawki, kończę rozmowę i biegiem, biegiem do łóżka wyspać się przed jutrzejszym dniem pełnym pracy i wyczekiwania. Wigilia, cała rodzinka się zjedzie, żeby spędzić razem chociaż te parę chwil w roku. Poza Siostrą…Jakoś dziwnie będzie bez niej w tym roku- zdążyłam jeszcze pomyśleć zanim na dobre zapadłam w sen.
    Dźwięk telefonu zbudził mnie z samego rana- to już! Zaczęło się!
    Podekscytowana zrywam się, pakuję niezbędne rzeczy do torebki i pędzę na koniec ulicy w moim mieście. Po drodze zgarniam do samochodu Brata, Rodziców i dwie kuzynki. Kuzyn i Szwagier już są na miejscu, wszyscy w gotowości. Pędem wpadamy na szeroki korytarz, gdzie dochodzi do nas informacja, że akcja trwa, będziemy informowani na bieżąco. Rozsiadamy się po kątach, napięcie rośnie w zastraszającym tempie, każdy wypatruje białej postaci na końcu korytarza i jakichkolwiek informacji. Kuzynki znalazły na dolnym piętrze automat i przynoszą nam parujące plastikowe kubeczki z rozwodnionym napojem kawopodobnym-kawo, kawo,jak dobrze, że jesteś…
    Gorący płyn otula ciepłem gardło, łaskocze nosy i pozwala nam na chwilę odprężenia. Przez moment czujemy się jak domu śmiejąc się i żartując, opowiadając historie i dolewając kolejne porcje ciemnego napoju do kubeczków. A nowych informacji jak nie było, tak nie ma…Koło 14.00 żołądki zaczynają wygrywać marsza. Samotny automat został już prawie całkowicie wyczyszczony przez głodnych i zziębniętych członków rodziny. Na pierwszy ogień szła czarna, po 11.00 skończyło się cappuccino, teraz co odważniejsi przynoszą moccę ze sztuczną, czekoladową pianką. Korytarz paruje od zapachów kawy i najdroższych drożdżówek na świecie ze sklepiku na dole. A w domu na stole ciasto na pierogi czeka cierpliwie. Zamrożony karp…i zupa w garnku jeszcze niedoprawiona…
    -Noooo, moi drodzy! – z hukiem otwierają się drzwi i naszym oczom ukazuje się znana sylwetka- Synek! Macie prezent pod choinkę od pani Katarzyny!- krzyczy do nas śmiejąc się szeroko.
    -Mamy wnuka! Mamy wnuka!- rozradowani Rodzice tańczą jak dwójka niesfornych dzieciaków na szkolnym balu, a my razem z nimi. Nikt już nie pamięta o głodzie i długich godzinach spędzonych przed salą porodową. Cieszymy się razem z młodymi rodzicami jeszcze przez dobrych 40 minut, po czym zostajemy delikatnie „wyproszeni” przez szpitalny personel.
    -Ładny prezent nam wnuczuś zgotował-Mama wciąż nie może uwierzyć w to, co się wydarzyło-w sam raz na święta się zjawił.
    -Tak, ale pomyślcie-urodziny i Gwiazdka w jednym dniu? Prezent zbiorowy dostanie zamiast dwóch- żartuję sobie wsiadając do samochodu.
    -To, co,Kochani? Chyba czas do domu, prawda?Może jakaś kolacja…?- wtrąca Tata
    -Taaaaak, do domu…zjeść coś, odpocząć i…napić się w końcu PORZĄDNEJ KAWUNI!- śmiejemy się z resztą rodzinki i przeszczęśliwi wracamy, aby przełamać się opłatkiem w ten najpiękniejszy dzień w roku.

    I takie to były właśnie moje święta kawą pachnące:)

  • Moim zdaniem ludzie dzielą się na dwa typy – jedni zaczynają dzień kawą, inni herbatą:) Ja należę do tego drugiego rodzaju, co nie znaczy, że kawa nie zajmuje w moim sercu szczególnego miejsca. Wręcz przeciwnie! Mam bardzo niskie ciśnienie i nie potrzebuję dużo tego magicznego napoju, by przebudzić się do życia. Dlatego te nieliczne chwile spędzone z kawusią są dla mnie rytuałem – zawsze ta sama godzina, ulubione filiżanki, kubki, moment zatrzymania. Tegoroczne święta spędziłam z moimi ulubionymi kawoszkami – mamą i siostrą. Od tej drugiej dostałam uroczy kubek w sam raz na ulubione latte. Na drugim zdjęciu świętuję z mamą moje 30-te urodziny, jeśli wygram ekspres, mam nadzieję, że w mojej kuchni będzie równie magicznie jak u niej:)

  • Kiedy smutek po domu się krząta
    A deszcz rytmicznie puka zza okna
    Kiedy telefon ciszą bezszelestną dzwoni
    A Ciebie nie ma I nie czuje już twych dłoni
    To mimo braku Ciebie,
    Czuję ciepło i czuję się jak w niebie
    Bo przy mnie zawsze stoi
    Filiżanka od Ciebie
    Zamiast Twych dłoni – ją pieszczę co rano
    Budzi mnie do życia i nigdymnie nie rani
    Aksamitem spływa dając
    niedosyt ustom moim
    I z braku Twych ramion
    Z nią spędzam wieczory
    Rano otwiera me oczy,
    Czy słońce, deszcz czy też burza
    Zawartość jej i siła do głębi mnie porusza
    Nie wiedziałam jeszcze, że
    …………….kawą się nazywa
    Siła, woń i opieka
    W postaci cukru, kawy i mleka
    Nikt jej nie dorówna,
    Bo, od kiedy przy niej się budzę
    Nie potrzebuję innych wrażeń
    Tylko, aby poczuć smaku jej nutę
    A po nucie tej widzę świata barwy na nowo
    Przyjemności w zasięgu ręki
    powstają, co słowo.
    Życzę Wszystkim najsmaczniejszych kaw w nowym 2015 roku 🙂

  • Otwieram oczy, ciągnę powietrze łapczywie – kawa… Jestem na piętrze, dom rodzinny – zapach dobiega z kuchni na parterze. Wstaję, zakładam moją bluzę z kapturem, puchate skarpetki. Psy już dobijają się do drzwi bo usłyszały, że wstałam – słyszę jak machają ogonami, które obijają się wesoło o moje drzwi do pokoju. Wybiegam, one za mną, razem zbiegamy po schodach. Gwar, szum, słyszę jak tata zbiera się szybko u siebie w pokoju a siostra zaczyna krzyczeć żeby na nią poczekać. Mama zaparzyła cały dzbanek. Zapach unosi się wszędzie. Miesza się z zapachem choinki, piernika. Święta. Dom. Znowu wszyscy razem 🙂

  • Witam serdecznie, mam na imię Paulina. Swoją miłość do kawy odziedziczyłam (tak się da!) w genach po tacie. Wiele lat przyglądałam się jak kilka razy dziennie ze spokojem przygotowywał w naszej leciwej kawiarce swoją ulubioną kawę. Najpierw odmierzał odpowiednią ilość ziaren, które za chwilę wsypywał do młynka. Następnie porcję tak zmielonych ziaren umieszczał w kawiarce. A potem już tylko delektował się swoim ulubionym smakiem. Teraz kiedy i ja dołączyłam do tego rytuału o wiele łatwiej jest nam nadążyć z przygotowaniem kawy dla naszych najbliższych…bo co roku po Wigilijnej kolacji wraz z Kolędą na ustach odwiedza nas najbliższa Rodzina. I zaraz po tym jak przełamiemy się opłatkiem ze wszystkimi, to wraz z tatą udaję się do kuchni i przygotowujemy każdemu jaką kto lubi kawę. A kiedy w całym mieszkaniu unosi się ten pięknie współgrający zapach naparu z zapachem ciasteczek korzennych i pomarańczy, to w spokoju zasiadamy wokół choinki, każdy trzymając w ręce filiżankę ze swoim ulubionym rodzajem kawy i możemy spędzić czas na rozmowach oraz wręczyć sobie prezenty. W tym roku podarowałam tacie nową kawiarkę, a sama w prezencie otrzymałam cudownie pachnący zestaw brazylijskiej arabiki. I któż bardziej doceni taki gest jak nie amator-smakosz kawy? Pozdrowienia dla wszystkich smakoszy!

  • Patrząc dziś na siebie i moją miłość do kawy, trudno jest mi zrozumieć, dlaczego kiedyś jej nie lubiłam. Być może do tego się dojrzewa? Nieważne, jak brzmi odpowiedź na to pytanie, jednego jestem pewna – za dobrą kawę jestem w stanie wiele oddać 🙂 Dlatego też nie potrafiłabym sobie wyobrazić świąt bez unoszącego się w domu aromatu świeżo zmielonej i zaparzonej arabiki. Uwielbiam momenty, w których wraz z rodziną mogę usiąść obok choinki na kanapie, z kubkiem w ręku i zajadać się piernikami. Bo czyż jest coś piękniejszego od miłości… do najbliższych i kawy? 🙂

  • Święta pachnące kawą to poranek w Boże Narodzenie przywitany filiżanką espresso. Nie ma nic bardziej pobudzającego trawienie po wczorajszej wieczornej kolacji wigilijne. I cóż cuda się zdarzają. Stojąc z filiżanką w ręku patrzę przez okno na pierwszy w tym roku śnieg. jednak zima do nas zawitała o właściwej porze. Nawet nie zorientowałam się, że już pora na podwieczorek. Prawdziwy makowiec do pary ze szklanką latte macchiato potrafi skłonić do przeczytania książki odkładanej miesiącami na półkę. Zresztą uwielbiam widok kawy z mlekiem w wysokiej, eleganckiej szklance szklance. Drugi dzień świąt powitałam łagodną kawą z sokiem malinowym. Wiem, słodzę sobie, ale kiedy jak nie teraz. W między czasie przeglądam tego bloga. To tutaj zawsze znajduję jakieś inspiracje, za co serdecznie Ci dziękuję i proszę o więcej. Wstyd się przyznać, ale nawet serwetki do wigilijnej kolacji składałam razem z Tobą. Bo nie lubię banalnych rozwiązań. W każdą dziedzinę życia staram się wprowadzić coś niekonwencjonalnego. Drugiego dnia świąt na tzw. kolędzie pojawiła się całą rodzina- na kawie. Tej świeżo mielonej, długo parzonej, nigdy rozpuszczalnej. Dla prawdziwych kawoszy z odrobiną brandy. Moje święta na prawdę pachniały kawą, tym bardziej, że moja siostrzenica wykonywała w szkole ozdoby na choinkę z jej ziarenek. Do tego moja wigilijna stylizacja zainspirowana cappuccino z dużą ilością spienionego mleka i z malinowym syropem, która towarzyszy mi podczas wielu imprez. Myślę, że niczego nie zapomniałam napisać, bo jestem na bieżąco. Życzę Udanego Nowego Roku 🙂

  • Święta pachnące kawą przynoszą mi na myśl tylko jedną sytuację a mianowicie mieszkanie wypełnione gośćmi którzy po sytej Wigilijnej kolacji domagają się kawy. Jeden z mlekiem inny czarną a jeszcze ktoś z miodem. Tradycją już jest, że kawa musi być przemielona w młynku odziedziczonym po mojej babci- nie wiem jakim sposobem działa już od ponad 40 lat, to chyba magia… a aromat świeżo zmielonej kawy nieodłącznie towarzyszy świątecznej rodzinnej atmosferze. Bo czy jest piękniejszy zapach na świcie niż aromat kawy, piernika i ciepła rodzinnego ?

  • Rytuał picia kawy najlepiej obrazują święta spędzone w mojej rodzinie.

    Po 12 tradycyjnych daniach, gdy większość gości została już odpowiednio nasycona i napita pojawia się propozycja podania kawy. Po szybkim wywiadzie wśród zamęczonych jedzeniem stołowników – kawa zostaje podana. To właśnie wtedy nadchodzi kulminacyjny moment odprężenia. Goście tłumnie przemieszczają się na wygodne kanapy, fotele, niektórzy zasiadają na długowłosym, ciepłym dywanie i z kubkiem gorącej kawy w ręce rozpoczynają wątki wspomnień. Pojawiają się zdjęcia jak i opisy poprzednich spotkań, ktoś przytoczy śmieszną historię a ktoś opowie o dramacie znajomych. To jest dla mnie odzwierciedlenie rytualnego picia kawy

  • Święta pachnące kawą – obowiązkowo.
    Przy dwójce małych dzieci i nieprzespanych nocach marzę o kawie. Jest ona moją trzecią miłością. Najpierw dzieci, później kawa, a później mąż… Czasami mąż przed kawą, jak w nocy wstanie do dzieci.
    Kiedyś święta kojarzyły mi się bardziej z zapachem domowego ciasta, a teraz czekam na aromat świeżo parzonej kawy.
    Święta pachnące kawą, to filiżanka aromatycznej kawy, kiedy cały dom jeszcze śpi i ukradziona chwila z samą sobą tylko dla mnie.

  • SPOWIEDŹ KAWOHOLICZKI
    U mnie nie tylko święta pachną kawą. U mnie wszystko, zawsze pachnie kawą, bo jestem…

    no cóż…

    Mam na imię Natalia i jestem kawoholiczką. Kiedy to się zaczęło, ta miłość do kawy? Na pewno od pierwszego spojrzenia…. to znaczy łyka.
    Już kiedy byłam dzieckiem niesamowicie kusiła mnie kawa mojej mamy. Czarna, bez mleka, która o poranku pachniała na cały dom. Byłam w siódmym niebie, kiedy mama dawała mi do spróbowania łyżeczkę albo dwie.
    W liceum to właśnie kawa okazywała się remedium na nieprzespane noce i ratunkiem w trakcie długich godzin nauki.
    Kiedy zostałam mamą, kawa często ratowała mi życie, kiedy niczym zombie zwlekałam się z łóżka o poranku.

    A moje święta z kawą…
    Wiadomo, święta są najlepsze!
    W święta kawa smakuje najlepiej pita razem z całą rodziną, po sutym świątecznym obiedzie, najlepiej w towarzystwie kawałka ciasta… wróć, dwóch kawałków ciasta!
    Święta pachną kawą wypitą przy obiedzie razem z rodziną, tą z mężem o poranku czy w świąteczny wieczór przed telewizorem.
    Kawa w święta pachnie tak, jak nie zdarza jej się pachnąć o żadnej innej porze roku. A święta… no cóż, po prostu pachną kawą.

  • Uwielbiam pić kawę w restauracji i w miejscu podobnym, gdzie parzenie kawy jest na porządku dziennym. Fajna, ciepła atmosfera, przyjaźni sprzedawcy, którzy wkładają serce w swoją pracę i znają się na parzeniu kawy jak nikt inny. To niesamowite, jak silnie i szybko działa na nas aromat kawy. Wystarczy zbliżyć nos do filiżanki świeżo zaparzonej kawy, by poczuć przypływ pozytywnej energii. Uwielbiam jej zapach, jeszcze z dodatkiem cynamonu, dobrze spienionym mlekiem , w ślicznej filiżance i jestem w bajce. Parzenie kawy to dla mnie sztuka i nie można do tego podchodzic „byle jak”, trzeba włożyć w to serce. Dlatego piję ją przeważnie w przerwie na lunch, w swoim ulubionym bistro , a jak fajnie byłoby mieć coś tak profesjonalnego w domu, na codzień, na wyciągnięcie reki:)

  • Kawa… bez niej nie potrafię sobie wyobrazić dnia, nie wspominając już o specjalnych okazjach i tak magicznych chwilach, jakimi są Święta. Na co dzień, kiedy czeka mnie dużo pracy i mnóstwo spraw w ciągu dnia, uwielbiam świeżo zmieloną, aromatyczną, czarną kawę, o głębokim, pobudzającym smaku. Jednak w chwilach relaksu i odprężenia, idealna jest subtelna (choć charakterna 😉 ) kawa ze spienionym mlekiem. Choć nie posiadam ekspresu do kawy, nad czym bardzo ubolewam, posiłkuję się zaparzaczem i spieniaczem do mleka lecz zawsze przykładam dużą wagę do tego by kawa była jak najdoskonalsza. W święta, kiedy jest ten specjalny, magiczny czas i całą rodziną spotykamy się przy wigilijnym stole, kawa musi być wyjątkowa, o aksamitnym smaku i świątecznym aromacie. Wówczas w kilka chwil, można wyczarować cudowną odprężającą kawę, która zawsze wprowadza wszystkich w cudowny, bożonarodzeniowy klimat. Mój niezawodny sposób na świąteczną kawę to kawa waniliowo-cynamonowa z pewnym tajemniczym dodatkiem, posypana odrobiną czekolady. Jej nazwa powinna tak naprawdę brzmieć „Eliksir rozkoszy” bo każdy kto choć raz jej spróbuje zawsze błaga o przepis. 🙂 Jaki jest jej sekret? Do zaparzonej kawy wrzucam kilka ziarenek kardamonu i ścieram odrobinę świeżego imbiru. W międzyczasie podgrzewam w rondelku mleko i wrzucam do niego pięknie pachnącą korę cynamonu, odrobinę brązowego cukru (do smaku) oraz przekrojoną na pół laskę wanilii, której ziarenka pięknie mieszają się z mlekiem tworząc pyszny świąteczny aromat. Choć już samo przygotowywanie tej smakowitej kawy sprawia, że w całym domu cudownie pachnie, pozostaje jeszcze spienić gorące aromatyczne mleko, wlać kawę do świątecznej filiżanki lub kubka, uzupełnić cudownym spienionym mlekiem i posypać wiórkami z czekolady. To mój idealny sposób na rozpieszczanie kubków smakowych moich kochanych Gości. Na stole nie może zabraknąć również moich intensywnie czekoladowych babeczek brownies, które wraz z tą przepyszną kawą o zniewalającym aromacie tworzą idealną całość. W całym domu unosi się niesamowity zapach aromatycznej, wręcz orientalnej kawy i mocno czekoladowych babeczek (z samodzielnie wykonanymi dekoracjami z czekolady), razem wieńcząc niepowtarzalne chwile spotkań z tymi Najbliższymi i sprawiając, że są one jeszcze bardziej magiczne.

    Podsumowując, kawa to napój, bez którego nie wyobrażam sobie codziennego życia, a tym bardziej świąt. Na rzecz kawy mogłabym zrezygnować z wielu deserów. Zaś kawa i ekspres brzmią jak dwa elementy, które idealnie się uzupełniają, za sprawą kilku wyjątkowych cech, mianowicie krótko mówiąc, kawa to:

    Królowa napojów
    Aksamitna rozkosz
    Wyjątkowa uczta dla zmysłów
    Aromatyczne odprężenie

    Ekspres z kolei jest idealnym towarzyszem kawy, ponieważ kojarzy się z następującymi cechami:

    Elegancją wyglądu
    Kunsztem przyrządzania idealnej kawy
    Sensualnym delektowaniem się idealną kawą
    Prawdziwym naparem o bogatym smaku
    Rozkoszą w podniebieniu
    Eksplozją aromatu i smaku
    Samopoczuciem idealnym.

    Kawa to nie napój, to styl życia. 🙂

  • Święta pachnące kawą, pomarańczami pierniczkami makowcem…
    Wspomnienia świąt z dzieciństwa rodzinnej atmosfery tego cudownego gwaru.
    W oczekiwaniu na Pasterkę po kolacji dorośli umilali sobie czas grając w brydża i pijąc kawę z porcelanowych filiżanek, w tle słychać było kolędy. My cieszyliśmy się podarkami od Mikołaja, zajadaliśmy pomarańcze i mandarynki.

    Dziś kiedy jestem dorosła lubię połączenie smaku i aromatu kawy z pomarańczą zawsze kiedy czuję te dwa zapachy nasuwają mi się wspomnienia z dzieciństwa.
    Wiec aby wspomnienia trwały połączyłam te dwa zapachy w jedno i robię kawę z otartą skórką pomarańczy, spienionym mlekiem a dla smakoszy lub łasuchów w wersji ze startą gorzką czekoladą.

  • A gdy za oknem biel nastąpi
    To już wiadomo, że w rolach głównych
    Na stołach świątecznych kawa wystąpi.
    Moje święta zawsze z kawą
    Ciągłą popijawą
    Idealne połączenie ze świąteczną potrawą.
    Na stoliku przy piecyku
    Kawa i ja owinięta w kocyku
    Czuję się wtedy jak księżniczka w małym pałacyku.
    W całym domu pachnie kawą
    To jest u mnie podstawą.
    Jako prezent małą czarną
    Zawiniętą w folię srebrną
    Pod choinkę spakowaną
    I bliskim jako upominek daną.
    Idealna także przy świątecznych filmach
    Na fotelu przy TV pita w wielu domach.
    W jakim miejscu- nieważne, nieważne gdzie
    Kawa zawsze i wszędzie królować będzie.
    Czytając książkę w niewielkim fotelu
    Mam, tak jak pewnie ludzi wielu
    Zwyczaj delektowania się pyszną kawą
    Co dla mnie jest cudowną zabawą.

  • Kawa to Ty o poranku
    Zapach unosi się szczelnie i nikt go nie kradnie
    Kawa to Twoje swetry w bagażu,gdy wracasz ….
    To Nasze święta i ten śmieszny aromat z grzybami …
    To widok Bałtyku,gdy siedzę na brzegu .. i żegnam Twoje dłonie …

    • Chyba taka bardziej wirtualna, bo bardzo podobna, wręcz identyczna do „kawuś” odnalezionych na kilku blogach 😉

  • W święta miałam mnóstwo wolnego czasu.. jako smakosz kawuni przeznaczyłam go na zrobienie tej jednej, idealnej.
    Moje święta pachniały właśnie nią! Idealną kawą, pitą w łóżku w góralskich skarpetkach (prezenty rodziny, takie trafione) oglądając różnorodne filmy świąteczne!! Polecam 😉

  • Wigilia 2010 r. Pod zielonym drzewkiem mnóstwo prezentów. Dzieciaki kręcą się wokół choinki niecierpliwie, ale jeszcze trzeba zjeść barszcz czerwony, jeszcze pierogi. Jest głośno i wesoło. w końcu nadchodzi ta chwila. Najmłodsza latorośl wyciąga powoli prezenty. Pomagamy przeczytać wizytówki „Dla babci”, „Dla dziadzia Jacka”. W pokoju wielki szum rozpakowywanych prezentów. Ja również dostałam swój prezent – do dziś nie wyjawiłam tego mężowi, ale widziałam przelew do perfumerii więc prezent w postaci perfum – jakże piękny, leżał pod choinką w pudełku z moim prezentem. Słyszę głos córeczki: „Ziośtał tylko jeden. Cięski. Nie dam lady”. Odwracam się i jestem pewna, że babcia kupiła nadprogramowo jakąś wielkogabarytową zabawkę, któremuś z dzieciaków. Starszy kuzyn czyta karteczkę z imieniem „Dla Ani”! Dla Ani – czyli dla mnie? Ale jako to? Przecież ja już dostałam perfumy od męża. Kuzyn wysuwa ciężki pakunek spod choinki. „Co to może być?”, „Od kogo?” szybko główkuje. Powoli rozdzieram papier, jak dziecku świecą mi się oczy. Cała rodzina z zaciekawieniem czeka, co będzie w pudle. I jest! Oczom nie wierzę. Mój własny, prywatny ekspres ciśnieniowy. Gderałam o nim przez rok, ale mąż wciąż mówił, że nie ma pieniędzy, że nas nie stać itp. itd.
    Po wigilii wróciliśmy do domu. Pod naszą choinką czekała paczka kawy ziarnistej. Tego zapachu nie zapomnę nigdy. Szybki instruktaż i już….kawa zaczyna lecieć, pianka zaczyna się robić.
    Pierwszy łyk…..bleeee ale siekiera. Do odpowiednich proporcji kawy, mleczka, a nawet wielkości kubka dochodziliśmy kilka miesięcy. Mąż niczym barista zaczytywał się w gatunkach kaw i innych ciekawostkach na temat parzenia kawy.
    Kawa jest z nami zawsze o 18:00 kiedy spotykamy się z dzieciakami po pracy, szkole, przedszkolu. Siadamy w kuchni i rozmawiamy.
    W Święta nasz dom od rana pachnie kawą z cynamonem, kardamonem, czasami wanilią. Razem przy kubku kawy z reniferem szykujemy farsz na pierogi i podgryzamy makowce, a potem kiedy już goście zawitają do naszego domu, zasiądą przy wigilijnym stole wyciągamy białą, porcelanową zastawę i po kolacji napełniamy filiżanki czarnym napojem. Wszyscy są uśmiechnięci, zadowoleni, pełni radości i wąchają zapach świeżo parzonej kawy dochodzący z kuchni.
    Aż do wigilii, która była kilka dni temu. Babcia Marysia nie mogła uwierzyć, że dopiero po 76 latach kawa tak dobrze smakuje. Zdecydowaliśmy się z mężem, że radość i szczęście bliskich to nasz największy skarb i oddaliśmy ekspres babci. Radość w jej oczach kiedy mąż postawił ekspres w 1 Święto u niej w kuchni i zaparzył kawę jest nie do opisania. Oczy szkliły się jej jak małemu dziecku, kiedy dostaje wymarzoną zabawkę. Nie umiała nic powiedzieć, tylko jedno: „Teraz jestem pewna, że będziecie u mnie często”. A no będziemy!
    My mamy jeszcze dużo czasu przed sobą, zbieramy na nowy ekspres.
    Ps. W gwoli wyjaśnienia. Perfumy od męża, za które płacił odkrytym przeze mnie przelewem, dostałam dwa miesiące później- na urodziny 😉

  • Siadam przy choince w delikatnym blasku świec upajając się zapachem igliwia. Wpatruję się w wirujące w okół własnej osi bombki i sopelki na choince w tle słysząc cichy śpiew kolęd. Nagle moje serce przyspiesza a w głowie pojawia się błysk: nareszcie!
    Czuję zapach który już z daleka łaskocze wesoło po nosie a otaczając całe ciało przyprawia o miły dreszcz. Wszystko inne przestaje być ważne, bo czuję zapach świeżo zmielonej, jeszcze gorącej, ciemnej kawy. Ktoś właśnie podaje mi ją do rąk. Chwytam w obie dłonie by przyjemne ciepło otuliło mnie od czubków palców dłoni po stopy. Czując przyjemne rozchodzenie się ciepła, tętno przyspiesza. Oczy skupiają się na unoszącej się delikatnie parze rozpływającej się nad brzegami czerwonego kubka. Brązowa pianka zmienia kształty tańcząc po tafli płynu zachęcając do przechylenia kubka. Wyłapuję w skupieniu fale napływającego zapachu prawdziwej kawy, przy której każda chwila życia staje się wykwintna i wyniosła.
    Podnoszę kubek a moje usta z drżeniem dotykają jego brzegów, wtedy już wiem, że za chwilę stanie się coś niezwykłego. I tak o to mój umysł szybuje gdzieś ponad dachami domów i mimo, że ciało nie rusza się z miejsca, czuję jakbym przeżywała właśnie najpiękniejsze przygody. Czuję radość, szczęście, spełnienie, przyjemność, czuję, jak wszystkie kłopoty stają się malutkie a moja siła i chęć stawania naprzeciw problemów jest niesamowicie wielka. Z każdym kolejnym łykiem moje zmysły są coraz bardziej wyostrzone, dostrzegam to, czego nie sposób zauważyć w codziennym biegu. Błogi relaks ogarnia mnie całkowicie a życie nabiera barw. Zerkam za okno a widząc tańczące na wietrze płatki śniegu zdaję sobie sprawę, że każda pojedyncza komórka mojego ciała wiruje w tak lekkim tańcu. Zapach cudownego napoju do ostatniej kropli gra w mym ciele i wtedy zdaję sobie sprawę, że mimo tylu przeżytych emocji, minęła zaledwie chwila. Jak dobrze, że mogę sięgnąć po kawę częściej by zatrzymać na chwilę czas.

  • Moje tegoroczne Święta pachnące kawą miały na imię Anna bo ja we własnej osobie tą kawą pachniałam. 🙂 Jak na Święta przystało nastał czas relaksu, odpoczynku, odprężenia i bezmiaru lenistwa, które postanowiłam spędzię w … łazience. 🙂 Najpierw zaparzyłam kawę, co by było czym się nacierać. 🙂 Spiwszy ją niespiesznie udałam się do mej domowej łaźni i jak przystało na Święta wcierałam się tym cudownym, naturalnym, pachnącym z kawy peelingiem. 🙂 Efekty? Alkoholu w sklepie bez dowodu nie kupię – tak ten peeling zadziałał, że wyglądam jak nastolatka a pachnę tak wspaniale, że nie mogę się opędzić od.. męża. 😉 Czego chcieć więcej?

    Pozdrawiam 🙂

  • Dzisiaj rano popijając kawkę rozmawiałem z żonką, że na blogu Doroty można wygrać ekspres ciśnieniowy Siemensa. Usłyszał to nasz synek, który wyszedł z dużego pokoju i poszedł do siebie. Wrócił po 15 minutach i powiedział: „Ja od Gwiazdora dostałem wszystko co chciałem, teraz chciałbym, żeby rodziców marzenie też się spełniło”. W rękach trzymał ten obrazek:

  • Dawno dawno temu, zanim Pan Wałęsa przeskoczył przez mur Stoczni Gdańskiej, kawa była rarytasem tylko w formie ziarnistej. Pamiętam pomarańczowy młynek, w którym mieliło się kawę, miał porządny rozrzut, bo jak się dobrze go nie domknęło to ziarna zbierało się po całej kuchni:)Kawa miała niesamowity smak i aromat. Pamiętam również, że czasem gryzło się nie zmielone ziarna kawy – fuj!:) Jednak wraz za nastaniem w naszym kraju demokracji, przybyła z dalekich stron kawa mielona, uważana za szczyt luksusu, dobrobytu, nowoczesności i kapitalizmu:)Cóż za niefart :)Dziś poszukujemy tamtego smaku i aromatu:)Moi rodzice w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia mają rocznicę ślubu. Na czterdziestą którąś rocznice dostali młynek do kawy:)Po pierwsze przenia zabawa, kiedyś nikt nie chciał tego robić, teraz każdy chciał po mielić:)No i oczywiście zapach i smak kawy dalece odbiegający od tego znanego nam z codzienności. Świąteczna kawa więc kojarzy mi się z dziecięcą zabawą młynkiem do kawy, świetnymi wspomnieniami czasów minionych, które były zdecydowanie inne od obecnych, no i oczywiście ze wspaniałym aromatem i smakiem kawy mielonej:)
    Pozdrawiam!:)

  • Witam! Bardzo lubię pić kawę popołudniami – to mój rytuał. Rano także chciałabym pić kawę, ale robię to tylko kiedy mam dzień wolny, w porannej bieganinie przed pracą nie mam czasu zrobić jej tak jak lubię. A lubię z syropami domowego wyrobu, z lodami, bitą śmietaną , ze spienionym mlekiem… Nie przepadam za rozpuszczalną. Brzmi trochę dziwacznie, że tylko takie kawy piję i ubolewam że rano nie zdążę takiej zrobić (bo jestem śpiochem i wstaje w ostatniej chwili), bo przecież co za problem zalać kawę w kubku wrzątkiem i niech się parzy kiedy ja się maluję. Tylko, że jest jedno ALE: mam traumę z dzieciństwa i w życiu kawy z fusami do ust nie wezmę! Na samo wspomnienie tej historii robi mi się niedobrze, ale pewnie z boku to wygląda zabawnie 😉
    W Boże Narodzenie, kiedy miałam 4 czy 5 lat, rodzina i zaproszeni goście siedzieli przy świątecznym stole popijając piwo, a ja bawiłam się grzecznie prezentami siedząc pod choinką. Po parunastu minutach zaczęłam się okrutnie nudzić (dorośli potrafią mieć dziwaczne tematy do rozmów, a ja byłam jedynym dzieckiem w rodzinie i nie miałam towarzystwa). Krążyłam wokół stołu i podpatrywałam „dorosłe” zachowania. Z tęsknotą patrzyłam też w kufle – ach, jak uwielbiałam podkradać Tacie delikatną, gęstą pianę z piwa! To był mój taki smakołyk – zakazany owoc, mimo swej goryczy, zawsze smakował najlepiej 😉 Podeszłam więc do taty z urocza miną, prosząc o troszkę piany. Tata spojrzał czy nikt nie widzi o podał mi kufel żebym mogła sobie zrobić na chwile piwne wąsy. Nie mogłam (i nie chciałam) pic napoju, tylko „siorbnęłam” więc piankę! a z nią odrobinkę piwa, ale Tata nie widział. smaczne było. Zobaczyłam że Mama ma jakieś inne piwo, chyba owocowe. Podeszłam do niej z ta samą minka i wyżebrałam trochę pianki. Potem, kiedy nikt nie widział powtórzyłam proces u wuja. Potem u drugiego wuja. I u trzech ciotek. I u Babci, u dorosłej już siostry i jej chłopaka. a potem taka rundkę powtórzyłam jeszcze ze dwa razy… I najzwyczajniej na świecie się upiłam… Fajnie było! Świat podskakiwał, pamiętam to dobrze 🙂 Zdawało mi się, że nogami nie dotykam podłogi! Trochę potańczyłam koślawo, co dorośli skwitowali gromkim śmiechem (myśleli że się wygłupiam). Dostałam burę za lizanie telewizora na którym była reklama jakiś lodów czy bitej śmietany… Mama zorientowała się ze coś jest nie tak, kiedy chciałam podnieść z podłogi zabawkę ale nie mogłam wycelować w nią rączką… Wzięła mnie na ręce, i zaraz krzyknęła na gości kto „mądry” dał mi piwo. I po kolei zaczęli się wszyscy przyznawać, że dali mi piany… Chwilę wszyscy się śmiali, jednak pijany maluch był nadal kłopotem! Babcia pognała do kuchni (miała chyba najwięcej wyrzutów sumienia, jak to kochana Babcia) i zaparzyła mi kawy w małej filiżance. Przyniosła mi ciepła, trochę ją posłodziła, zamieszała i kazała mi wypić kilka łyków. Wzięłam łyk i… O Matko! Nie dość że to było tak gorzkie, że do dziś mam ten posmak w ustach, to jeszcze pełne fusów które niczym czarna ziemia z doniczki latały mi między zębami… a fuj! zaraz otrzeźwiałam! Pobiegłam do miski, zwróciłam całą kawę i alkohol i na dywanie zasnęłam.
    Rodzina się z tego śmieje do dziś, po wielu latach, a mi została trauma do kawy parzonej „po turecku”. ale nie tylko. Mam z tych świąt miłe wspomnienie rodzinnego świątecznego wieczoru, ostatniego takiego kiedy było nas takie duże grono – później Ciotka z Wujem wyjechali, Babci nie było, Siostra miała już później własną rodzinę i tylko nas w święta odwiedzała… Mnie samej nie ma już któryś rok na święta w domu rodzinnym. Pozostała ta historia która oprócz śmiechu z małej „spryciary” i „alkoholiczki”, przypomina że jest nas gdzieś tam rozsianych po świecie wiele osób, i czasem tylko łezka się gdzieś zakręci na wspomnienia magicznych świąt kiedy ledwośmy się mieścili w małym mieszkaniu.
    A dla mnie dodatkowo każde święta pachną tamtą kawa i smakują fusami. I jak kawy parzonej „po turecku” nie przełknę do dziś (parzę i potem przecedzam do kubka), to piane od piwa kocham nadal! 🙂 A może kiedyś będę miała ekspres, który sam zrobi mi kawę z pianką, w czasie kiedy ja maluje się raniutko i zrobię sobie mleczne wąsy przed wyjściem do pracy…? Uwzględnię to w przyszłorocznym liście do Mikołaja!

  • Każdy człowiek dobrze wie,
    Że bez kawy bardzo źle.
    Czy to w święta, czy na co dzień,
    Kawa zawsze będzie w modzie.
    Tyle radości dzisiaj w nas
    Dobrą kawę parzyć czas!
    Tak to jest już na tym świecie,
    że bez kawy ciasta nie zjecie.
    Rodzina przy stole siada
    I przy kawie beztrosko gada.
    Święta na sportowo?
    Też może być wyborowo!
    Gdy rozgrzewam się po nartach,
    gorąca kawa milion warta.
    Leżąc słodko na kanapie,
    Filiżankę kawy dzierżę w łapie.
    W Warszawie, Krakowie, czy Mielnie
    Kawa rządzi niepodzielnie.
    Kawa łączy pokolenia
    I na lepsze wszystko zmienia.
    W ten świąteczny czas
    Dzbanek kawy bracie parz.
    Teraz każdy zapamięta
    Że kawa najbardziej smakuje nam w święta!

  • Nazywam się Andrzej, mam 29 lat. Piję od kiedy pamiętam. W terapii grupowej AK [anonimowych kawocholików przyp. tłum.] biorę udział po raz pierwszy.
    Nie chcę się leczyć, jedynie zgłębić zjawisko stanu chorobowego.

    Od spolegliwej żony po lubieżną prostytutkę.

    Za każdą zdradą stoi pragnienie. Za każdym pragnieniem stoi pokusa. Za każdą pokusą stoi ciekawość.
    Od lat młodzieńczych nieosiągalna, zakazana, otoczona tajemnicą niczym alchemicki przepis, jabłko z drzewa poznania dobrego i złego. Dopiero w dorosłym życiu zaczynasz rozumieć, iż jest to wynik słusznej praktyki twoich rodziców, chcących jak najdłużej ustrzec cię przed narkotykiem. Bo czymże innym jest kawa, narkotyczna soczewka od lat skupiająca wszystkie twoje myśli w pierwszej chwili po przebudzeniu?

    CHAPTER 1 TRANSCENDENCJA
    Jeszcze w łóżku stymuluje twoją wyobraźnię podając ci niewidzialną aksamitną dłoń, niczym z watykańskiego fresku Stworzenie Adama florenckiego mistrza i prowadzi do półki nad chlebakiem, gdzie pokornie czeka. Jak co dzień bezinteresownie i z uczuciem pomaga ci zacząć kolejny dzień. Niewysoki, lecz słusznej postawy słoik z metalowym klipsem i białą gumeczką na kształt przedwojennego weka. Mimo, że znacie cię tak długo, ciągle cię kusi i wabi. Po tylu latach nie ma mowy o spoconych dłoniach czy tzw. motylach w brzuchu zapowiadających intymne spotkanie. To właśnie poczucie stabilności i niezmienności uczuć staje się twoim spiritus movens – nie zachęca do obelżywej konsumpcji, lecz zapowiada wychodzącą poza granice poznania celebrację. Tajemnic nie macie przed sobą od dawna. Pewnie dlatego nie wstydzisz się pić jej w starym, zmechaconym podkoszulku i przetartych na pięcie skarpetach. A powinieneś! Jej to jednak nie przeszkadza, gdyż stroni od jakiejkolwiek roszczeniowości; wybacza nawet przyrządzenie w mało eleganckim kubku z durnowatym kotem. Wybacza nawet twój egoizm objawiający się w autorytarnym nadawanie tempa waszemu spotkaniu, kiedy zdarza ci się pić ją sporymi łykami i bezczelnie, bez wstydu po prostu wulgarnie przełykać, zamiast w skupieniu z osobna analizować na nowo każdy wypity etap waszej porannej inicjacji. Dzięki wzajemnemu zaufaniu wasza intymność już dawno przestała być katalizatorem wstydu. Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie chwili, kiedy może jej zabraknąć. Z zupełnym namaszczeniem i atencją dopijasz ostatni łyk i odstawiasz na zasłużone, honorowe miejsce. Swoją pokorną, milczącą postawą zapewnia cię o wzajemności uczuć. Wychodząc z domu wiesz, że będzie czekać, kiedy do niego wrócisz.

    CHAPTER 2 LUKSUSOWE CUDZOŁÓSTWO
    To właśnie grudzień jest czasem podyktowanych społeczną presją zakupów. W większości bezsensownych, często jeszcze bardziej niepotrzebnych niż byśmy byli sobie to wcześniej wyobrażali. Być może brak moralnego kręgosłupa, być może konformizm lub inna choroba cywilizacyjna każe brać nam udział w tym festiwalu cynizmu i hipokryzji, obligując tym samym do przekuwania naszych uczuć do bliskich w bony upominkowe sklepów z chińskimi ciuchami. Tak czy inaczej to właśnie ten czas niesamowitej elastyczności, wręcz nadplastyczności naszego moralnego kręgosłupa, staje się papierkiem lakmusowym naszej wierności i stałości kawowych uczuć. Wędrując piernikowymi korytarzami handlowych galerii czy, niewiadomo w jakim celu, nienaturalnie rozświetlonymi uliczkami miasta, przypominasz sobie wieczorny, paryski spacer od stacji metra na Place Pigalle w kierunku Moulin Rouge – slalom między „luksusowymi” paniami do towarzystwa. Z uporem Benedyktyna i determinacją Św. Antoniego z ryciny Schongauera zmuszasz się do patrzenia na wprost. Nie pomaga to na długo. Odgłos lśniącej kolby od włoskiego ekspresu uderzanej o kawiarniany blat wyobraźnia, wbrew twojej bez reszty cnotliwej woli, natychmiast konwertuje w rytmiczny, monotonny odgłos szpilek w pomieszczeniu o mocnym i długim akustycznym pogłosie. Zapach jej mocno palonych, świeżo mielonych perfum pozostawia cię na polu bitwy pozbawionym jakiegokolwiek oręża . Wspomnienie słoika z metalowym klipsem o kształtach przypominających szalenie istotny fragment ciała dojrzałej kobiety staje się zbyt odległy i nieostry, aby był w stanie pomóc ci oprzeć się pokusie. Samcza natura znów daje o sobie znać. Po przekroczeniu progu sieciowej kawiarni stajesz się anonimowym klientem ekskluzywnego domu publicznego. Kawiarniana samica alfa za fiskalną kasą, w myśl francuskiej sentencji noblesse oblige, próbuje odszyfrować twoje preferencje nad wyraz uprzejmie proponując szerokie spektrum możliwości zaznania przyjemności zmysłowych oferowanych przez ów dom cielesnych uciech. Przyłożona do terminalu karta przypomina, że jest już za późno, aby się wycofać. Poległeś. Jedyne co pozostało to czekanie w krępującym zniecierpliwieniu. Po chwili brzęk porcelanowych naczyń zwiastuje nadejście wyczekiwanej namiętności. Oto staje przed tobą: niewysoka, czarna, w idealnie dopasowanej filiżance, modnym spodeczku z małą lśniącą łyżeczką przypominającą torebkę bezwładnie wiszącą na ramieniu. Nie wiadomo po co ktoś dołączył powstałe w wyniku przemysłowej, masowej produkcji korzenne ciasteczko, nijak nie pasujące do reszty tej szlachetnej kompozycji. Z szacunku do jedzenia, ale przede wszystkim z chęci zapewnienia sobie tak długo wyczekiwanej chwili intymności, zjadasz je w pośpiechu i z założenia bez najmniejszej przyjemności. Filigranowa Włoszka, kurtyzana, znana w swym zawodzie pod pseudonimem „espresso dopio” cierpliwie czeka na twój pierwszy ruch. Wstydliwie przełamujesz lody delikatnie zbierając z niej nienaturalnie małą łyżeczką piankę, po czym nieśpiesznie przechodzisz do konsumpcji. O zgrozo! Niestety, mimo skali doznanej przyjemności po wszystkim przyznajesz w duchu, że każda, nawet najbardziej namiętna celebracja ukonstytuowana na płaszczyźnie handlu jest niczym innym, jak tylko konsumpcją. W poczuciu winy, ze świadomością popełnienia cielesnej zdrady, idziesz beznadziejnie próbując doświadczyć tak hucznie zwiastowanej, „przez telewizyjnych proroków ogłoszonej, przez konsumpcyjne narody upragnionej” rzekomej magii świąt.

    CHAPTER 3 ŚMIERDZĄCY MIKOŁAJ I PAPIEROWY KUBEK
    „Co cię nie zabiję to cię wzmocni” – stojąc w korku przy wyjeździe z centrum handlowego cyklicznie, monotonnie, wręcz mantrycznie powtarzasz te słowa niczym hinduską modlitwę, wieńcząc świeżo odbyty pogański rytuał zakupów, ściśle skorelowany z nadejściem chrześcijańskiego święta. Cóż, żyjemy podobno w globalnej wiosce na styku kultur. Przepełniony jednak wiarą w mądrość rdzennych, ludowych porzekadeł, czekasz na obiecane wzmocnienie; w końcu nic cię jeszcze nie zabiło. Ono jednak jakoś nie nadchodzi. Przynajmniej nie w takim tempie, które dałoby się empirycznie zaobserwować. W przyspieszonym tempie za to nadchodzi zmęczenie, powodujące coraz to wolniejszą reakcję autofocusa. Kiedy zza linii drzew wyłania się poświata stacji benzynowej polskiego monopolisty, który, nie wiedząc czemu, barwami, logo i nazwą zdawałoby się nawołuje do promocji patriotyzmu, decyzja przychodzi niezmiernie łatwo objawiając się migającym prawym kierunkowskazem. Już przy wejściu pozdrawia się uśmiechnięta karykatura greckiego świętego i jego nie mniej zadowolonych, prawdopodobnie z dziennego utargu stacji, reniferów. Zapach benzyny jest daleki od korzennego pierniczka a papierowy kubek nawet do spodka nie dorasta jego włoskiej poprzedniczce. Świadomość zbliżającego się upadku tym razem maskuje potworne zmęczenie dopraszającego się o dawkę kofeiny organizmu. Tutaj płatność za usługę również następuje z góry. Chcąc odseparować się od paliwowego smrodu chwilę kawowych uniesień spędzasz na fotelu samochodu, przy sprzyjającym wietrze, oparty o jego karoserię. Z założenia nie oczekujesz rozwoju relacji, obierając sobie za priorytet zadośćuczynienie kofeinowej chuci. Rozglądając się, obserwujesz innych klientów patriotycznego monopolisty, dzierżących takie same kubeczki, co daje ci do zrozumienia, że zakupiony towar nie reprezentuje sobą nic wyjątkowego. Ot, taka lowcoastowa uciecha. Płacę, wymagam. Marnym pocieszeniem może być jedynie wspomnienie minionego lata, kiedy po dwudniowym biwaku gdzieś na Dolnym Śląsku zawitałeś do rekreacyjnego ośrodka żywcem wyjętego ze słusznie minionej epoki. W zaadoptowanej na cele gastronomiczne przyczepie campingowej na hasło „kawa” otrzymuje się tam zmielone ziarna, prawdopodobnie kawy, w przezroczystym kubku z polipropylenu (otrzymywanego z ropy naftowej – w tym kontekście nie bez znaczenia). W kategoriach kinematografii zjawisko to można ocenić mniej więcej jako niskobudżetowe porno, przy czym nasza benzynowa kawa ze stacji natychmiast urasta do rangi całkiem niezłej, przepełnioną przecież magią świąt, komedii romantycznej.

    EPILOG
    Po tak upadlającym dniu powrót do domu nie może być łatwy. Niczym syn marnotrawny z przypowieści ze wstydem sięgasz po słoik, aby z należytą nabożnością oddać się procesowi parzenia ulubionej mieszanki Arabici i Robusty. Zapach kawy uwolniony ze szczelnie zamkniętego słoika jest nieporównywalny z którymkolwiek w odwiedzonych w ciągu dnia kawowych domach publicznych. Niezupełnie „wyjściowe” skarpety, kubek z durnowatym kotem, korzenne ciasteczko własnej roboty. Wyrzut sumienia i świadomość popełnienia tylu bezeceństw skłania jednak do refleksji, chęci poprawy, zaprzestania tych poligamicznych praktyk – doskonalenia się. Zdajesz sobie sprawę, że świąteczny smak i zapach kawy, nijak nie zgrywający się z wonią odświętnie przybranego, iglastego drzewa, jest jedynie iluzją i tak naprawdę to nie ona inaczej smakuje, ale to ty masz o wiele więcej czasu żeby się nad jej smakiem pochylić i nieco pokontemplować. W tak dystyngowanej, kameralnej atmosferze, bez celu wpatrując się w choinkowe świecidełka, wyciągasz lekcję z minionego dnia i snujesz plany na przyszłość. Wybiegając wyobraźnią w dal stwarzasz w głowie pokorną projekcję idealnych świąt w przyszłym roku…Ty, ten sam pękaty słoik z kawą, kubek z durnowatym kotem i wasza nowa pociecha: raczkujący, bo przecież już prawie dwunastomiesięczny, EQ.6.

  • Dla mnie kawa ma szczególną moc w święta Bożego Narodzenia, daje mi zastrzyk energii z rana. Nie pije jej zbyt często ale w święta jest obowiązkowa, o niczym innym nie maże o poranku jak o kubku ciepłej kawy. W te dni chodzę późno spać, pierwszego dnia ze względu na pasterkę, drugiego dnia z powodu imprezki. Każdego roku odwiedza nas sporo osób a wraz z nimi dzieciaki, które już wczesnym rankiem wstają niby to po cichutku, ale to cichutko jest przez pierwsze 15 minut, potem to cisza milknie a dzieci ogarnia radość prezentów dnia poprzedniego. Ponieważ domek mam nie za duży, to i ja muszę wstać i cieszyć się z nimi, właśnie w tym pomaga mi kawa, której zapach w te dni jakoś szczególnie roznosi się po domu, już pierwszy łyk jest jak napój bogów i pozwala przetrwać do końca po „krótkiej drzemce”.

  • Nigdy nie zapomnę smaku kawy z mojego dzieciństwa

    W mojej rodzinie pije się mało alkoholu , więc kawa podawana jest bardzo często . Lubi ją prawie każdy .

    Podczas Świąt Bożego Narodzenia , kiedy zapach kawy niósł się z innym zapachami ciast , potraw i choinki ,

    Cały dom pachniał cudownie . Święta , jak co roku , spędzaliśmy u babci . Moja rodzina jest bardzo liczna . Gdy podawano kawę , ja z moją siostrą i kuzynkami , też postanowiłyśmy napić się kawy , ale to nie był

    napój dla nas . Miałyśmy wtedy zaledwie po 7 lat …. Babcia przygotowała kawę i podała ją gościom . . Gdy wszyscy wypili kawę , zebrałyśmy filiżanki i dyskretnie zaniosłyśmy je do piwnicy . Stał tam czajnik dziadka , oraz ciasta upieczone przez babcię . Zagotowałyśmy

    wodę i jeszcze raz zaparzyłyśmy kawę w tych filiżankach . Do tego zjadłyśmy po ,, małym ,, kawałeczku ciasta aby

    nikt nie zauważył , że ktoś je podjadł . Była wspaniała uczta . Nigdy nie zapomnę tej kawy . Moja była o bardzo

    delikatnym smaku waniliowym z jakąś delikatną domieszką czekolady . Dzisiaj to wspominamy z radością , jesteśmy dorosłe i kawę pijemy LEGALNIE 🙂

  • Święta w moim domu wyjątkowo pachną kawą. Wolny czas, świąteczny nastrój, rodzinne i towarzyskie spotkania sprzyjają celebrowaniu kawy. Dlatego co roku przygotowuję się do świąt pachnących kawą w szczególny sposób. Przede wszystkim z rozmysłem kupuję kawę w małej prywatnej palarni. Starannie wybieram region, w którym kawa była uprawiana i zbierana, ponieważ od tego zależy jej smak. Przygotowywanie kawy w moim domu to szaleństwo na wszystkie sposoby, to zaspakajanie upodobań kawowych moich gości lub eksperymentowanie różnych nowych smaków. W zależności od pory dnia powstają różne rodzaje kaw. Może to być mocne espresso z włoskiej kawiarki, która pięknie bulgoce, gdy wypływa z niej czarna, gęsta kawa. Dla niektórych ze śnieżnobiałą czapeczką ze spienionego mleka, na której wykonuję przy pomocy szablonów świąteczne akcenty: choinki, bałwanki, gwiazdki, posypując białą piankę cynamonem, czekoladą, bądź czarnymi ziarenkami wprost ze strąka wanilii. Wspaniale pyrkocze też ekspres przelewowy, gdy zjawia się jednocześnie duża liczba gości. Do wysokich, wygrzanych szklanek wlewam jednocześnie gorące mleko i kawę, lub najpierw gorące, spienione mleko a następnie po ściance szklanki gorącą kawę z dzbanka, utworzą się wtedy piękne warstwy. Na wierzchu spienione mleko i dekoracji ile tylko fantazji i artyzmu w głowie. Na życzenie gotuję kawę po turecku w tygielku, który kiedyś dostałam w prezencie gwiazdkowym. Lubię patrzeć na kawę, która unosi się do góry a następnie opada i gdy powtarzam tę czynność kolejny raz aromat kawy jest tak intensywny, że chciałoby się żeby nigdy nie zniknął. Dla smakoszy robię kawy, w których swoją obecność zaznaczają przeróżne likiery, bądź tłuczony w moździerzu kardamon. Latte art przygotowuję indywidualnie dla każdego gościa tworząc na idealnym espresso z brązową cremą dekorację, którą przekazuję to, co tkwi w mojej głowie, bądź gra w duszy. Lecz te święta są wyjątkowe, ponieważ skusiłam się zakupić kawę zieloną i sama paliłam ją w domu. Palenie kawy trwa bardzo krótko, ale niesamowity aromat długo utrzymuje się w powietrzu a smak tak przygotowanej kawy nie da się porównać z żadną inną. Palenie w domu ma jeszcze tą zaletę, że przygotowuję małe porcje, co kilka dni i zawsze mam kawę świeżą z pełnym aromatem taką, jaką lubię. Wyjątkowa jest kawa, którą przyrządzam z samodzielnie wypieczonym opłatkiem. Popularna była w Polsce już podobno w XVIII wieku, kiedy to również w domu wypalano kawę. Do ciemnego, kremowego espresso dodaję ciepłe mleko lub śmietankę z mielonymi migdałami i utartym żółtkiem a na wierzchu piękny wigilijny opłatek. Celebrowanie takiej kawy po wigilijnej kolacji to uczta nie tylko dla podniebienia, lecz wszystkich pozostałych zmysłów. Warto by było zaparzyć espresso z piękną cremą bądź inny rodzaj kawy w ekspresie ciśnieniowym SIMENS EQ.6 aby celebrować te smaki i delektować się nimi tak jak na to zasługują.

  • Biorąc pod uwagę fakt, że pare wiosnę już mam to pamiętam jak dostanie kawy było prawdziwym „świętem”. Wiele razy stałem dla będącej w tym czasie w pracy mamy po paczkę kawy. Kiedy przychodziła niedziela i zapach świerzo upieczonego ciasta, uzupełniał wówczas dźwięk młynka do kawy. Mieszkając wówczas w wielkiej płycie. Dźwięk młynków do kawy dochodził z wielu mieszkań. Dzisiaj, będąc już starszym i żyjąc w innych czasach mam dostęp do wielu kaw. Lecz z tamtych czasów mam od mamy młynek do kawy, którym codziennie mielę kawę. Filiżanka kawy jest wtedy wspomnieniem takiego „święta” i powrotem do czasów dzieciństwa kiedy nie rozumiałem dlaczego rodzice tak lubią ten napój i dlaczego o ziarenka tej rośliny trzeba tak walczyć jak dzisiaj o ekspres do kawy Siemens EQ.6 w konkursie. 🙂

  • Kocham i nie znoszę Świąt. Te dwa uczucia plączą się we mnie odbijając od boczków, i tak już podrosły od makowca. Pięknie ubrana choinka stoi w kąciku łypiąc na mnie światełkami. Karp trzęsie się z zimna w galarecie ,a uszka z barszczu podsłuchują ploteczek wszystkich moich cioteczek. Lubię ten gwar. Ten tłum ludzi przewijajacy się przez dom, ten zapach pierniczków i smakowanie wypieków.Tylko jak trzeba przygotować 50 krokietów,150 uszek i osiem różnych ciast i pozmywać miliardy talerzy to odchodzi chęć nawet na ukochany barszczyk. No cóż, takie są uroki posiadania duuuużej rodziny. Love czy nie Love- oto jest pytanie?:)

    Kiedy już zniknie z talerzy rybka cicoa Grażynka zawsze krzyczy:” Córuś wiesz jaka tam dla mnie!” I uśmiecha się dwoma pozłacanymi jedynkami. Potem jak lawina rusza ciotka za ciotką,wujek za wujkiem ,ba!nawet moja duwalta zażyczyła sobie „Kafusię”. Więc idę do kuchni w swojej pięknej czekoladowej sukience starannie dobranej do okazji ,wyprostowana niczym strzała, a zaraz za progiem kiedy nikt nie widzi szepczę pod nosem złowrogie „Daliby posiedzieć chwilkę”. Wyciągam szklanki-sztuk fefnaście. Bo przecież nikt normalny nie ma w domu tyle filiżanek,a jak kiedyś podałam połowę kawuśków w filiżankach,druga połowa gości poczuła się urażona. I teraz najważniejsze-nie pomylić żadnego zamówienia. Ciocia Grażynka świeżomielone espresso z czystej arabiki,ciocia Ania małą czarną, ciocia Basia duża z mlekiem,ktoś tam cappuccino…i tak dalej i tak
    dalej…a i moja córuś chce kafusie to zrobię jej kakao-niech pije! W końcu urodziła się w rodzinie kawoszów, niech uczy się od maleńkości. Już wie co dobre. W ogóle wydaje mi się że ktoś z naszego rodu pochodzi z nieprawego łoża plantatora kawy.Bo to właśnie nasza rodzina podwyższa sprzedaż kawy na świecie.
    Bez nas ten biznes dawno by już upadł.A przez trzy dni Świąt obroty sprzedawców kawy na Lubelszczyźnie wzrastają pięciokrotnie. Wypijamy ją hektolitrami, może to już nałóg. Jeśli tak to ja nie chce się leczyć.

    Otwieram górną szafkę po prawej stronie wyjmując z niej pudełeczko w którym ukryty mam skarb. Delikatnie
    rozchylam wieko nachylając się jak najniżej nad nim ,aby uderzył moje nozdrza intensywny zapach „czarnego złota”. Przymykam powieki i oczyma wyobraźni czuję jak brazylijskie słońce otula krzaczki kawowca. Widzę jak piękna czarnoskóra dziewczyna zbiera skwapliwie ziarenka arabiki wybierając tylko te dojrzałe. A piękny młodzieniec dogląda wypalanych ziaren.Wie,że najbardziej lubię ta jasno paloną . I to wszystko dla mnie. Taka jestem im wdzięczna za ich pracę, za troskę ,za tą przepyszną kawę. Biorę w dłonie kilka ziaren, i czuję
    na opuszkach palców ich delikatność. Nagle przeszywa mnie dreszcz niczym lawina
    schodząca w Alpach. Nachylam się nisko nad czarnym złotem tej ziemi i zalewam powoli ,żeby wydobyć z niej cały aromat. Czarne loki smyrają szkło a ja upajam swe nozdrza bukietem zapachów. Delikatna,jasnoorzechowa crema –unosi się na powierzchni. Wskazujący palec zanurzam w niej lekko żeby
    się nie sparzyć i pianka ląduje w moich ustach.Uczucie jakbym dotknęła kawałek
    magii. Nachylam się na filiżanką i do moich nozdrzy dostaje się woń przypominająca pieczony chleb, czekoladę, kwiaty i Ciotkę Grażynę.Tak,ona zawsze pachniała kawą. A na choince dynda fikuśny mały ludzik z piernika pachnący świętami. Te wszystkie aromaty łącza się w moich nozdrzach i sprawiają
    ,że w końcu wiem że są Święta. Znów jestem małą dziewczynką podkradającą pierniczki z choinki i popijająca cioci kawę kiedy zajęta jest rozmową. Czuje się tak błogo,choćbym nie wiem na jakim krańcu świata była-wiem że tu jest mój dom.Pełen ludzi i zapachów.

    W końcu zniknął z talerzy karp,śledz i barszczyk.Mam wrażenie że jedyne co zostało na stole to sianko i ślady mojego potu. Ostatni buziak na dowidzenie i teraz mogę spokojnie konać. Więc biorę szybki prysznic,zakładam malinowy szlafrok,siadam w ulubionym fotelu.A mój ukochaną mąż przynosi mi w
    ulubionym kubeczku pyszną gorącą niczym mój temperament –kawcię z mleczkiem i dwoma łyżeczkami cukru.Jest idealna. W telewizji jak co roku „Kevin sam w domu” znam na pamięc,ale oglądam zawsze .Chyba to już częśc naszych Świąt. Wiem,że za rok będzie tak samo.To całe zamieszania.Ten gwar.Tłum ludzi i moc zapachów. Kocham to i nienawidzę!

    • W tym roku mieliśmy święta
      pachnące kawą. Dosłownie 🙂 Moja mama długo zastanawiała się nad kupnem
      prezentu dla babci – bo ta jak twierdzi, „Już wszystko ma i niczego nie
      potrzebuje, wystarczy, że spędzimy święta w rodzinnym gronie”. Ale mama wpadła
      na pomysł, że złożymy się na ekspres do kawy na kapsułki. Pięknie zapakowałyśmy
      zarówno ekspres, jak i opakowania kapsułek (każde osobno). Gdy układałam
      podarunki pod choinką, mój chrześniak (mający 9 lat) stwierdził, że babcia ma
      ZDECYDOWANIE za dużo prezentów. Widocznie była grzeczna w tym roku 😉 Po
      zjedzeniu kolacji, najmłodsi rzucili się, by wręczać prezenty i samemu móc
      otworzyć własne. Jakie było zaskoczenie babci, kiedy co rusz rozpakowywała
      kawę: „A na co mnie te kapsułki?!”, na końcu zaś przyszła pora na sam
      ekspres. Od razu wszyscy chcieli wypróbować urządzenie i każdy zażyczył sobie
      inną kawę. Babcia od razu przeszła lekcję instruktażową co, gdzie i jak
      nacisnąć, a w powietrzu zaraz unosił się wyśmienity aromat kawy (lub czekolady
      dla najmłodszych). Co prawda ekspres kapsułkowy to nie to samo co ciśnieniowy,
      jednakże babcia była bardzo zadowolona. Ona sama uwielbia cappuccino z lekką
      pianką, mama cafe au lait, ja natomiast latte macchiato 🙂 Wszyscy uwielbiamy
      kawę, teraz będziemy mogli się przy niej spotykać, dyskutować i co
      najważniejsze – degustować w rodzinnym gronie 🙂

  • Aromat świeżo palonej, gorącej, czarnej kawy zawsze przywołuje w mojej pamięci Swiateczny domek moich dziadków nad Gorach. Wtedy to, jeszcze jako mała dziewczynka, po raz pierwszy właściwie miałam okazję poznać prawdziwą wartość tego magicznego, sporządzanego z ziaren kawowca, napoju.

    Każdego ranka intensywny zapach kawy niósł się za moją babcią, która bladym świtem przygotowywała ją dla największego śpiocha w rodzinie, mojego dziadka. Budziłby się wtedy niechętnie, chwytał bez słowa parującą filiżankę w swoje chude dłonie, po czym już udobruchany posyłał babci wdzięczny uśmiech. Dopiero po zakończeniu tego krótkiego rytuału, nagle w największym pośpiechu wyskakiwał z pościeli, by czym prędzej wyruszyć pomoc babci.

    Dziadek oporządzał ryby. Przypomina mi leniwy wschód słońca nad gorami i cudowny aromat kawy dochodzący z kuchni, po której co rano cicho krzątała się babcia. Kiedy obejmuję rękoma gorącą filiżankę natychmiast powracam myślami do tego czasu z dzieciństwa. Mimo że wtedy byłam jedynie obserwatorem codzienności moich dziadków, niezwykłe wrażenia zmysłowe związane z piciem kawy głęboko się we mnie zakorzeniły. Celebruję więc podobne chwile, a zapach i smak aromatycznej małej czarnej na zawsze już przywoływać będzie u mnie silne emocje. codzienne zmagania. Jestem gotowa!

    Dziś, świeża, aromatyczna kawa ma dla mnie niezwykłe skojarzenia i wielką wartość..

  • Piąta rano, słychać szum wiatru w gałęziach drzew, ptasie trele i bulgotanie wody gotującej się na turystycznej kuchence. Przygotowuję dwa kubki pachnącej, aromatycznej kawy. Jej zapach miesza się z zapachem mokrej trawy i wody. Nad jeziorem siedzi młoda kobieta. Ma jasne włosy i dziecięcą jeszcze twarzyczkę. Podaję Jej kubek, siadam obok na pomoście. Chłoniemy piękno poranka. Mgły snujące się nad jeziorem, poblask słońca na falach, szelesty i brzęczenia, pluskanie.

    Przyglądam się Jej, jak wargami dotyka kubka, zlizuje z ust kawową piankę. Uśmiecha do swoich myśli, marzeń. Kubek przyjemnie grzeje dłonie.

    Milczymy. Nie musimy nic mówić. Zawsze rozumiałyśmy się bez słów. Od pierwszej chwili, od Jej urodzenia. Teraz ma 17 lat, jest moją córką. Siedzimy na pomoście. Za chwilę złożymy namiot, sakwy wpakujemy na rowery i ruszymy dalej przed siebie odkrywać kolejne latarnie morskie, zwodzone mosty, ścieżki wijące się wśród wydm.

    Ale to za chwilę…bo dzis kawa smakuje tak

  • Kawa. Obecna w naszym domu odkąd sięgam pamięcią. Najpierw tylko „wąchana” z daleka-przejaw luksusu. Zdobyczna i wystana w kolejce, mielona w wielkim młynku, na poczekaniu w sklepie. To uczyło cierpliwości i szacunku do kawy-lata 80te. Palec czarny od fusów, po kryjomu maczany w filiżance mamy – pokusa której ciężko było się oprzeć. Fusy na języku i niedowierzanie jak można TO pić! Kawa fusiasta, gęsta i zawiesista, pita ze szklanek pełnych tylko w połowie, w towarzystwie pożyczonego papierosa, przy okazji niekończących się kawiarnianych „posiadówek”, kawa słodko-gorzka, energetyczna od śmiechu – smak dorosłości przełomu lat 80 i 90. Kawa szybka, w biegu, na obudzenie-kradzione chwile pośród macierzyńsko Swiatecznych obowiązków. Kawa bez której dzień nie mógł się zacząć, kawa dająca impuls do życia – połowa lat 90. Kawa celebrowana w sobotnie i niedzielne poranki, z ulubionego kubka, z gazetą, bez pośpiechu, z zapatrzeniem w okno. Kawa jako pretekst by się spotkać z kimś dawno niewidzianym, pogadać, na siebie popatrzeć i zatrzymać. Kawa „w drodze” – na wynos by ogrzać ręce, poczuć zapach a latem otulona kostkami lodu…Kawa biurowa na oderwanie oczu od komputera, na zajęcie rąk podczas spotkania, na 30 sekundowe skupienie myśli. Kawa aromatyczna, jedwabiście przyjemna-teraz gdy można smakować życie. Moja kawa, moje życie.

  • Uwielbiam poranek pierwszego dnia świąt. Emocje związane z przygotowaniami, bieganina by ze wszystkich zdążyć na czas, znalezienie idealnych prezentów to wszystko już za nami. Teraz mogę, nie spiesząc się, zaparzyć ulubioną kawę i w spokoju delektować się każdym gorącym łykiem przegryzając świątecznymi ciasteczkami zrobionymi przez moją czteroletnią córeczkę Anie. Na święta zawsze serwuję ją w pięknej porcelanowej zastawie by jeszcze dodatkowo podkreślić jej świąteczny charakter. Pozostaje już tylko czekać jak jej świeży aromat rozchodzący się po całym domu obudzi pozostałych członków rodziny.

  • Zapach kawy zawsze kojarzy mi się z moim rodzinnym domem , moim dzieciństwem i rodzicami którzy zawsze przepadali za kawą, mama do tej pory nie wyobraża sobie dnia bez porannej kawy , zresztą mam to po niej . Jednak zapach kawy przywołuje też świąteczne wspomnienia, kiedy to zasiadano przy kominku z gorącą filiżanką kawy i rozmawiano, a potem śpiewano kolędy, to był taki rytuał w naszym domu , który jednak z czasem zanikł. Można jednak powiedzieć , że ja do dnia dzisiejszego zachowuję „ rodzinną tradycję’’. Po powrocie z wigilii u mojej mamy , szykuję sobie kawę i wraz z mężem zasiadam na kanapie i delektując się jej smakiem, rozmawiamy na różne tematy. Uwielbiam ten moment, jakby czas się zatrzymał, mamy wreszcie czas tylko dla siebie , możemy nareszcie w pełni nacieszyć się swoją obecnością, a w powietrzu unosi się zapach kawy i choinki , czyż to nie jest magia świąt?pozdrawiam Beata

  • Kawa dla mnie jest jak wspomnienie
    tamtego ranka na słonecznej plaży . Kawa jest jak bursztyn bo ma
    jego przejrzystość , kolor mroku ,który zapada po tym jak czerwień
    słońca zniknie na horyzoncie …. uwielbiam poranki z kawą

  • Jest u mnie takie wspomnienie..

    Żona…
    Łóżko…
    Kawa…

    Taki spokojny etap naszego życia, gdy wyjście z łóżka mogło się odbyć 3 razy dzienni i za każdym razem było nieskuteczne… :):):)

    Gdy po ślubie pierwsze nasze Święta Bożego Narodzenia zdecydowaliśmy się spędzić razem rodzinnie, w naszej 2-osobowej nowej rodzinie… wigilijny barszczyk, jakąś rybę (choć ja z ryb to te norweskie najbardziej – „ribbe” 😛 – lubię),
    a później „rano to jest…” i kawusia do łóżusia, dla żonusia i z żonusia,i z makowcem i z naszymi pierniczkami… aach, ochh, eechh…

    To było już 133 miesiące temu … w tym, tak zwanym, między czasie mieliśmy już trzy 9-miesięczne okresy
    absencji kawowej (znachorzy mówili, że w stanie po inseminacji dostępne dotychczas opcje się bardzo redukują ;)), kawowej i nie tylko 🙂 bo to ciężkie 9-miesięczne przeprawy były. I tak zostało po tej absencji
    okresowej, absencja poranna :),
    teraz: *ubranie, *śniadanie, *czesanie, *poganianie, *odprowadzanie, *pracowanie – i dopiero wtedy po porcji porannej adrenaliny jest czas na *smakowanie.

    ale…

    pewnie rozumiecie… to już nie to samo…

    Tak Doroto… skusiłaś mnie tym „zahaczając po drodze o kuchnię” do napisania i dania sobie szansy na włączenie jeszcze jednej gwiazdki do tego poranka i gdybym miał taki cudny elemencik na wyposażeniu kuchni to zagwiazdkowałbym jeszcze jedną pozycję *zaparzanie :), może nawet na początku bym to wcisnął i znów byłaby kawusia do łóżusia dla żonusia przed gwiazdkusia 😉

    To się rozmarzyłem…, :):):)

    *kto ma 3x to wie…

  • Unosząca się woń kawy nieraz budziła mnie o poranku, jako dziecko bardzo lubiłam zapach kawy, chociaż smak był trudny do ulokowania w którymkolwiek kubku smakowym 😉 W święta zapach kawy był wyjątkowy, całą atmosferą świąt Bożego Narodzenia, budziłam się otwierałam okiennice, przed sobą miałam zawsze widok Pienin ledwo muśniętych śniegiem, pędęm jeszcze w piżamie wpadałam do kuchni, gdzie oprócz kawy unosił się zapach owoców, Panetton, pomarańczowej konfitury i pysznego świeżo pieczonego cytrynowego ciambellone z cukrową posypką, co dla dziecka było niezwykle ważne:) Pamiętam widok: caffetiera na kuchence, tata pijący espresso (o ile można to nazwać piciem) i babci,a która delektuje się kawą z mlekiem zajadając świeżym ciastem. W tle kominek, rozgrzewał zimną od mamruru kuchnię, w popiole piekły się specjalnie dla mnie kasztany. Te wszystkie zapachy:choinki, palonego drewna w kominku, kasztanów i pomarańczowej konfitury, przeplatały się wzajemnie i tworzyły idealne tło dla zapachu parzonej robusty, czarnej i intensywnej w każdym możliwym wymiarze. Chociaż wtedy do wszystkich tych przysmaków dostawałam kubek ciepłego mleka, zapach parzonej kawy był moim ulubionym zapachem i jest nadal….

  • najlepszą kawę robi twój facet. ona jest ciepła pachnąca – najlepsza! czy to grzech dostać kawę do łóżka ?

  • Święta pachnące kawą… U mnie zdecydowanie taki zapach unosi się od rana codziennie 🙂 ale – oprócz Wigilii… – ten dzień jest dla mnie i mojego Męża pozbawiony smaku, a co za tym idzie – zapachu kawy… Ten dzień jest szczególny, tradycją jest zachowanie postu, więc nawet tego sobie odmawiamy 🙂
    Jednak dzień Bożego Narodzenia zaczynamy filiżanką świeżo zaparzonej kawy, do której zajadamy się po kawałeczku ciastami (również nie tkniętymi w Wigilię, choć kuszą…;)). Co rok jest to sernik – w tym roku postawiłam na truflowy, do którego sama opracowałam przepis i jestem z niego mega dumna! 😀 jest też makowiec, ale piekę go dla Męża – ja nie przepadam za makiem, a On go wielbi miłością nieskończoną!:) Zaraz za mną oczywiście;)) obowiązkowo pierniczki – małe, kruche, aromatyczne, na jeden kęs 🙂 no może na dwa 🙂 no i oczywiście moja ulubiona szarlotka 🙂 tradycyjna, na kruchym spodzie, z kruchym wierzchem, nadziana do granic możliwości jabłkowym dżemem, które sama smażyłam w lecie z jabłek prosto z sadu – nie pryskanych 🙂 na te Święta piekę też babkę piernikową (x3: dla nas, Rodziców i Teściów), z nutką kawy – kawa to wdzięczny składnik wielu ciast, osobiście uwielbiam krem kawowy w tortach i ciastach 🙂 ten aromat i posmak… mmmm rozmarzyłam się i zjadłabym choćby teraz, zaraz, już…!:)

    A po południu (mimo pory roku) dogadzamy sobie kawą mrożoną 🙂 w końcu to są Święta i jak to mówią „a kto biednemu zabroni bogato żyć” 😀

    Ale… w tym wszystkim jest jedno duże ALE – nie mamy ekspresu do kawy 🙂 pijemy codziennie taką prostą zaparzoną wrzątkiem z czajnika, z domieszką mleka lub śmietanki do kawy – nie spienione. Taką kawę LUBIMY. Choć UWIELBIAMY inną – świeżo parzoną (czasem smakową, np. z wanilią lub korzenną), ze spienionym mlekiem, którym można się bawić pisząc wzorki 🙂 a które to mleko sprawia, że kawa wygląda jak w reklamie, warstwa mleka wyraźnie odcięta i z przyjemnością można ją wymieszać, by delektować się tym smakiem 🙂 właśnie taką kawę chcielibyśmy pić codziennie… i w przyszłe Święta – by stała się tradycją w lepszej formie 🙂 może spełni się nasze marzenie, bo byliśmy grzeczni w tym roku 🙂
    Pozdrawiam, Aneta Warowna z Mężem i Córeczką Zuzią 🙂

  • w tym roku święta nie są jak z bajki, za dzieciaka pamiętam jak przed świętami przychodziła do nas babcia pomóc w przygotowaniach, nieodłącznym elementem tychże spotkań była kawa, mocna, z odrobiną mleka(wtedy nie rozumiałam dlaczego mogą pić takie niesmaczne-niesłodkie coś). Wraz z zapachem cynamonowych ciastek i serników, suszonych pomarańczy unosił się zapach kawy. Ten zapach był tak miły, że leżąc przy rozpalonym kominku z włączonym na telewizorze Rudolfem Czerwononosym zasypiałam i tata teleportował mnie do łóżka. Aż się ciepło na serduchu od tych wspomnień zrobiło!

  • Zapach kawy w moim domu unosi się calutki rok! Wszyscy z domowników bez wyjątku są zapalonymi kawoszami, dla których dzień bez kawy to dzień stracony! Jeśli jednak rzecz ma dotyczyć Świąt to … kawa jest nie tylko napojem, którym się delektujemy sącząc go majestatycznie z filiżanki lub ukochanego wielkiego kubka, kawę używamy też do wypieków – jednym z nich jest ciasto „Pijak”. Masa budyniowa z alkoholem, czekolada!, mak i herbatniki namoczone w mocnej, parzonej kawie! Ach ten AROMAT KAWY! Przenika całe ciasto, wygrywa nawet z wysokoprocentowym spirytusem. Nic nie jest w stanie go przytłumić. Drugim ciastem, a w sumie deserem, który zawsze króluje u nas w Święta jest „Tiramisu”, mąż i ja UWIELBIAMY wręcz połączenie delikatnego serka mascarpone i biszkoptów o aromacie KAWY! Nie wiem jak to możliwe, ale specjały te w Święta smakują naprawdę inaczej. Może za sprawą towarzystwa świeżej choinki i połyskujących na niej światełek, może kolęd płynących zewsząd, może ognia palącego się w kominku, ciepłego koca i błogiego lenistwa, bez obawy, że na następny dzień musimy wstać do pracy, może towarzystwa najbliższych, na które w ciągu roku nie zawsze jest czas. A może po prostu to wszystko razem, plus odrobina miłości, nie, NIE odrobina! bardzo dużo miłości sprawia, że wszystko w ten czas jest jakieś inne, bardziej wyjątkowe, bardziej PYSZNE, kolorowe, AROMATYCZNE! I jeszcze jeśli w tym wszystkim znajdzie się miejsce dla kawusi (jako tego nie do końca nieproszonego gościa) , to dla mnie to jest mój mały raj, tu na ziemi, w moim domu!

  • Moje święta obowiązkowo muszą pachnieć kawą świeżo mieloną ( ale mielimy w ręcznym młyneczku takim babcinym) pomarańczami i cynamonem . Swięta u nas w domu to takie tradycyjne święta – więc cztery tygodnie przed robię stroik adwentowy i co niedzielę odpalamy kolejną świeczkę , choinkę ubieramy dzień przed wigilią gdy już wszyscy zjadą się do domu (czyli córki studentki) , razem wymyślamy menu świateczne chociaż zawsze są te nasze tradycyjne potrawy jak karp duszony , barszczyk domowy , pierogi , uszka i ryba po grecku reszta menu jak nas wyobrażnia poniesie ( w tym roku np. będzie do kawki pyszny sernik z masą kasztanową i karmelem ), Uwielbiamy ten czas bo po prostu i w końcu mamy czas tylko dla siebie nigdzie się nie spieszymy możemy pość na spacer a po spacerze usiąść napić się pysznej pachnącej i gorącej kawy .Taki magiczny i spokojny czas dla rodziny. Wesołych spokojnych świat z pachnącą kawą – Ulka

  • Święta pachnące kawą? Uwielbiam pierwszy dzień świąt, kiedy wygrzebuję się rano z łóżka tylko po to, by zaparzyć w moce filiżankę kawy, ukroić po kawałku piernika i makowca. Wracam z tym wszystkim do łóżka, zakopuję się w ciepłej jeszcze pościeli i zaczynam przeglądać książki, jakie znalazłem pod choinką dzień wcześniej. To zdecydowanie najpiękniejszy moment świąt, chwila totalnego relaksu i spokoju.

  • W chyba każdym polskim domu Boże Narodzenie to to zapach mandarynek i pomarańczy które właśnie wtedy są kupowane na kg, siatki i skrzynki. Dla mnie święta mają zapach świeżo stopionego wosku pszczelego, z której mój dziadziuś robi ozdoby choinkowe oraz świeczki na zimowe wieczory, niezapomniana woń perfum Dolce Vita Diora szczyt elegancji w oczach 8-lataki, pierwszy ekskluzywny zapach prze zemnie poznany, nosiła je moja ciocia a zaraz za nim aromat świeżo zmielonej kawy przywożony przez nią, dobrej jakości arabiki absolutnie niedostępnej w mojej malutkiej wiosce, szum starego czerwonego młynka do kawy mielącego ziarna, zapach uspokajający, intensywny, ciepły i głęboki, unoszący się o poranku, mieszał się on z zapachem choinki i lekko przykurzonych bombek choinkowych pamiętających czasy wczesnej młodości mojego ojca, potem piło się kawę siedząc na stołeczkach w malutkiej kuchni wraz ze wszystkimi kobietami w domu, wszystkie jeszcze opatulone w szlafroki, z potarganymi włosami, bez makijażu i konkretnego planu na dany dzień. Siedziałyśmy i celebrowałyśmy ten moment bycia razem co czasami przekształcało się nawet w 2 godziny. Własnie w takiej kolejności aromatów zaczynały się święta, trwały i kończyły. Najwspanialsza mieszanka mojego życia, dająca poczucie bezpieczeństwa, bliskości i odpoczynku. Chce aby ten zapach przetrwał, aby i moje dzieci kojarzyły go z tymi najwspanialszymi momentami w życiu. Niech zapach kawy, Dolce Vity, wosku i kurzu będzie tradycją mojej rodziny.

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2009-2024 | Dorota Kamińska blog kulinarny, przepisy, podróże i styl życia | Wszystkie prawa zastrzeżone | Część odnośników na blogu to afiliacyjne linki partnerskie | Moja książka: Superfood | Silnik: Wordpress | Serwer: Bookroom