fbpx
Czytasz właśnie
Przekręty gambijskie – oszustwa w Gambii

Przekręty gambijskie – oszustwa w Gambii

Przekręty gambijskie - oszustwa w Gambii
5/5 (3)

Wybierając się w podróż do Afryki, a konkretnie – do Gambii, warto przed wyjazdem dowiedzieć się kilku informacji, które przydadzą się na miejscu, podczas negocjowania cen za noclegi, kupowania jedzenia czy korzystania ze środków transportu. Dziś opowiemy Wam o tym, na jakie przekręty gambijskie i oszustwa w Gambii możecie trafić, co robić i jak sobie z nimi radzić. Na szczęście to nie to samo co przekręty kubańskie – w Gambii doświadczycie ich znacznie mniej, ale warto być przezornym, zawsze ubezpieczonym ;).

Zobacz też: Relacje z naszej podróży po Gambii i inne poradniki

Przekręty gambijskie – oszustwa w Gambii – jak się ich wystrzegać – nasze porady z podróży

Obejrzyj bezpośrednio na moim kanale na YouTube

Siempre prevenzion! – tego nauczył nas Pepe, jeden z gospodarzy, u których nocowaliśmy rok temu na Kubie. Dobra wiadomość jest taka, że przekręty gambijskie, cytując Mariusza, nie różnią się niczym od standardowych, znanych na całym świecie. Chociaż Gambia to bezpieczny kraj, pamiętajcie o tym, żeby dmuchać na zimne, pilnować swojego dobytku i zawsze mieć się na baczności.

Kradzieże w Gambii

Nie doświadczyliśmy, ale słyszeliśmy, że się zdarzają, dlatego radzimy nigdy nie zostawiać swoich rzeczy niepilnowanych, w miejscach publicznych, pieniądze mieć głęboko pochowane w różnych miejscach bagażu, dokumenty i drobne oraz karty kredytowe nosić w płaskiej torebce lub „nereczce” pod spodenkami czy koszulą, a jeśli macie ochotę na drzemkę, czekając na autobus czy odpoczywając na plaży, wyznaczajcie sobie warty. Gambijczykom bardzo zależy na tym, żeby ich kraj cieszył się dobrą opinią, ale bieda potrafi zrobić swoje, a, jak wiadomo, okazja czyni złodzieja.

Kiedy opuszczamy pokój i musimy zostawić jakiś sprzęt w środku, korzystamy z kabla Kensington oraz specjalnego kosza z grubego drutu, który Mariusz zespawał samodzielnie i opatrzył zamknięciem na kłódkę. Chowamy do niego torbę z aparatem i obiektywami, i, razem z komputerem, przypinamy kablem do grzejnika czy ciężkiego mebla, który trudno podnieść.

Z naszego doświadczenia możemy też podpowiedzieć: nie zabierajcie ze sobą drogich rzeczy w podróż, jeśli nie ma takiej konieczności.  Na nasze wyjazdy często bierzemy ze sobą ubrania, których i tak już nie nosimy i pod koniec podróży oddajemy je potrzebującym. Jeśli ktoś by nam je wcześniej ukradł lub sami byśmy zgubili, nie będzie żalu. W Gambii mieliśmy śmieszną sytuację, jadąc autostopem na pace na kemping w Tendaba. Kiedy wszyscy wysiadaliśmy, kierowca, który pomagał nam rozładowywać bagaże, chciał czerwoną torbę podróżną Mariusza (z frędzlami, przywiezioną z Birmy) wręczyć jednej z jadących z nami Gambijek. Najlepiej zabrać ze sobą do Gambii rzeczy, które nie przypominają tych noszonych przez miejscowych :).

Liczenie pieniędzy

Orientacyjnie można przyjąć, że 10 dalasis to 1 zł, co bardzo ułatwia przeliczanie cen na złotówki, a kurs euro w Gambii wynosił w styczniu 2016 roku ok. 40 dalasis za 1 euro. Ponieważ w Gambii edukacja nie jest obowiązkowa i wiele osób uczy się samodzielnie pisać i czytać oraz liczyć, będąc w wieku nastoletnim lub dorosłym, warto zawsze sprawdzać, czy reszta w sklepie, taksówce lub autobusie została dobrze wydana i czy podczas chęci zapłaty w euro, np. w hotelu czy na kempingu, obsługująca Was osoba nie zaniża kursu na Waszą niekorzyść. W Georgetown przeliczono nam raz 50 euro na 1500 dalasis, tłumacząc się niskim kursem średnim, który przecież nie mógł z dnia na dzień spaść o 10 dalasis. Na szczęście w porę się zorientowaliśmy i poszliśmy do kantoru.

Zawyżanie cen i straszenie turystów

Ceny w hotelach, restauracjach, na targach oraz w środkach transportu są zawyżane na widok turystów, a im lepszy sprzęt fotograficzny i ładniejsze ubranie oraz bogatszy kraj, z którego się przyjechało, tym wyższa stawka początkowa, którą, na szczęście, można zbić, targując się. Targowanie się nie jest uważane za złe, cenę można zmniejszyć dwukrotnie, a czasami nawet i bardziej. Jeśli zagracie va banque i podziękujecie sprzedawcy, odchodząc, może zdarzyć się, że każe Wam wrócić i zgodzi się na Wasze warunki.

W taksówkach cenę ustalcie przed rozpoczęciem podróży, zanim wsiądziecie do pojazdu. Pilnujcie, żeby taksówkarz wydał Wam resztę.

Zobacz też
Jak jest w Gambii

Na kempingu w Georgetown próbowano nas „ostrzec” przed korzystaniem z usług poza recepcją, strasząc możliwością zatrucia się w restauracjach w miasteczku oraz złą jakością usług: wynajętych rowerów czy łódek. Przypominało to trochę wakacje w Egipcie, kiedy w hotelu all inclusive rezydenci namawiali do korzystania tylko z ich usług, bo najlepiej i najbezpieczniej, a ze strony miejscowych tylko samo zło. Dlatego pamiętajcie: zanim dobijecie targu, sprawdźcie ceny konkurencji. Szkoda deklarować zakup w pośpiechu czy będąc zmęczonym.

Atrakcje, których nie ma

W Georgetown przytrafiło nam się kilka nieszczęść. Po próbie naciągnięcia na euro i straszenia, dostaliśmy rower, w którym eksplodowała opona. Zapomnieliśmy sprawdzić i musieliśmy zapłacić za naprawę. Obiecany rejs, podczas którego mieliśmy zobaczyć hipopotamy, okazał się być z góry skazanym na porażkę, bo te zwierzęta mieszkały w zupełnie innym miejscu, kilkadziesiąt kilometrów dalej, w przeciwnym kierunku. Mieszkaniec wioski, który zaprosił nas do swojego domu na obiad i sprawiał wrażenie chętnego do poznania nas i rozmowy, deklarując, że może on też kiedyś będzie w obcym kraju i ktoś go przyjmie do siebie, w rzeczywistości liczył na to, że kupimy mu worek ryżu. Po tym spotkaniu pozostał nam niesmak, bo wcześniej daliśmy trochę prezentów jego rodzinie, w tym ubrania, zabawki i przybory szkolne dla dzieci.

Chociaż czasem przytrafiają się niemiłe niespodzianki, po powrocie do domu mamy o Gambii pozytywne wrażenie. To kraj, który jeszcze nie jest rozpieszczony turystyką i w którym o turystów się dba, nie patrząc na nich jedynie przez pryzmat grubo wypchanego portfela. Oby jak najdłużej.

A może ktoś z Was był już w Gambii i ma inne doświadczenia? Piszcie, co Was spotkało i jakie macie rady dla osób, które dopiero się tam niebawem wybiorą :).

Podoba Ci się? Oceń lub zostaw komentarz 🙂

Zobacz komentarze (0)

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2009-2024 | Dorota Kamińska blog kulinarny, przepisy, podróże i styl życia | Wszystkie prawa zastrzeżone | Część odnośników na blogu to afiliacyjne linki partnerskie | Moja książka: Superfood | Silnik: Wordpress | Serwer: Bookroom