fbpx
Czytasz właśnie
Bangkok nocą

Bangkok nocą

Jeszcze nikt nie ocenił. Może Ty zaczniesz? Na końcu wpisu możesz przyznać gwiazdki.

Bangkok, godzina 17:00. Słońce chyli się ku zachodowi, a ja w pośpiechu podążam w kierunku Rambuttri Village, gdzie planuję zjeść tani i smaczny, tajski obiad. Po kilku godzinach zwiedzania, w ogromnym upale, przerwanym na 1 godzinę strugami deszczu, który na moment odświeżył ciężkie, gorące powietrze zanieczyszczonego spalinami miasta.

Zobacz też: Relacje z moich podróży do Tajlandii

W telefonie tajemnicza wiadomość od nieznanego nadawcy:

Przekąski i drinki u nas dziś wieczorem, o 20:00. Obowiązkowo weź aparat, bo to jeden z lepszych widoków na miasto. Na Fejsie wysłałem Ci szczegóły jak do nas dojechać. Michał.

Na 19:00 docieram tuktukiem do mojego mieszkania. Szybki prysznic, łatwy wybór sukienki i butów, bo innych nie mam :). Poprawiam makijaż, sprawdzam wiadomość ze wskazówkami dojazdu. Trochę się spóźnię, ale nie powinni na mnie długo czekać.

Nie widzieliśmy się 10 lat. Na studiach umawiałam się przez krótki czas z jego współlokatorem, a on studiował razem z chłopakiem mojej przyjaciółki. Po obronie pojechał za swoją dziewczyną na drugi koniec świata: zamieszkał Bangkoku, podczas gdy ona najpierw pracowała w Wietnamie, a później przeniosła się do Kambodży. Przez te wszystkie lata żyli razem, chociaż w różnych miejscach, a niedawno pobrali się i obydwoje przenieśli do Birmy. Do Bangkoku przyjechali załatwić kilka spraw związanych ze ślubem i tak, po tylu latach, udało nam się spotkać, usiąść na dachu 30-piętrowego budynku, napić się wina i porozmawiać, jakbyśmy ostatni raz widzieli się wczoraj.

Do ich mieszkania płynęłam łódką, która dwa razy na godzinę zabiera pasażerów z przystani w Sathorn, nieopodal mojego wynajętego mieszkania. Niewiele brakowało, a nie zdążyłabym. Zapytany o drogę do przystani chłopak siedzący na skuterze, nie znając angielskiego, gestem dłoni zaprosił do wspólnej przejażdżki. Miałam na sobie sukienkę i japonki, jedyne buty, poza dwiema parami trampek, które zabrałam w 3-miesięczną podróż. Nie wiedziałam, czy faktycznie zabierze mnie tam, gdzie zechcę. „Ryzyk-fizyk” – pomyślałam i… po chwili byłam na miejscu.

Mam szczęście do nocnych zdjęć. Przez przypadek odnajduję świetne lokalizacje lub na ostatnią chwilę docieram do tych wcześniej wybranych. Nierzadko nie mam wtedy ze sobą statywu. W Sydney fotografowałam miasto z mostu Harbour Bridge, trzęsącego się pod ciężarem przejeżdżających aut. Zrobiłam najpiękniejsze zdjęcia nocne w swojej karierze, pomimo braku stabilnego podłoża. W Londynie nie miałam statywu. Położyłam aparat na balustadzie przy brzegu Tamizy, oparłam obiektyw o książkę i rękawiczki i uchwyciłam największą magię feerii barw nocnego miasta. Londyn nocą to jedne z moich ulubionych zdjęć zrobionych w podróży. W Nowym Jorku dotarliśmy z Tomkiem Tomczykiem na ostatnią chwilę pod most Manhattan, ścigając się z promieniami zachodzącego słońca. Uchwyciłam widok na Manhattan i Most Brooklyn na tle granatowego nieba. Nowy Jork nocą, miasto, które nigdy nie zasypia. W San Francisco nocą przemiły człowiek pozwolił mi wejść na dach swojego malutkiego domu na wzgórzu Twin Peaks i sfotografować panoramę miasta w promieniach zachodzącego słońca.

Zobacz też
Grand Palace - Bangkok

W Bangkoku, z dachu budynku, w którym mieszkanie wynajmuje Michał, miałam widok na całe miasto. 360 stopni nocnej fotografii. Zamknęłam oczy i pomyślałam, jaką jestem szczęściarą, mogąc znać cudownych ludzi na całym świecie i spotykać ich w niespodziewanych momentach. Tego wieczoru nie był ważny kunszt i precyzja. Na wysokim ISO, odganiając karalucha, który próbował przespacerować się po mojej ręce sięgającej po zostawiony przy ozdobnych roślinach kieliszek z winem, śmiejąc się z zasłyszanych dowcipów, zrobiłam kilka zdjęć.

Hotel Lebua z charakterystyczną, podświetloną kopułą
Hotel Lebua z charakterystyczną, podświetloną kopułą
Szpiczaste dachy świątyń błyszczące od nocnych świateł
Szpiczaste dachy świątyń błyszczące od nocnych świateł
Hotel Bayoke Sky - najwyższy budynek w Bangkoku
Hotel Bayoke Sky – najwyższy budynek w Bangkoku
Panorama - Bangkok nocą
Panorama – Bangkok nocą

Nie byłabym sobą, gdybym tego wieczoru nie postanowiła wracać pieszo do domu. Miasto, choć senne i ciche, po północy wciąż tętni odrobiną życia. Taksówkarze, tak jak w ciągu dnia, zatrzymują się z pytaniem czy nie jest potrzebny kurs. Ostatni uliczni sprzedawcy oraz małe knajpki oferują ciepłe posiłki i napoje. Na przystankach autobusowych czekają pasażerowie, którzy zapewne dopiero przed chwilą skończyli pracę. W niektórych restauracjach rodzice, w środku nocy, jedzą kolację w towarzystwie swoich małych dzieci.

W moim mieszkaniu delikatnie szumi klimatyzator. Podmuch powietrza muska zmęczone stopy i ramiona, kiedy kładę się spać, a gęsia skórka na ciele zachęca do otulenia się lekką jak piórko kołdrą. Za kilka godzin miasto znów będzie tętnić życiem, a ja wyjdę z domu, żeby wśród ruchu i gwaru zjeść kolejne, uliczne śniadanie.

Podoba Ci się? Oceń lub zostaw komentarz 🙂

2 komentarze

Leave a Reply

Your email address will not be published.

© 2009-2024 | Dorota Kamińska blog kulinarny, przepisy, podróże i styl życia | Wszystkie prawa zastrzeżone | Część odnośników na blogu to afiliacyjne linki partnerskie | Moja książka: Superfood | Silnik: Wordpress | Serwer: Bookroom